Dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych

Powiadam wam, że taka będzie radość w niebie nad jednym grzesznikiem pokutującym, więcej niż nad dziewięćdziesiąt i dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują pokuty. (Łuk. 15:4)

      Trudno powiedzieć, czy z przypowieści Jezusa o zagubionej owcy można wnioskować o proporcji ludzi sprawiedliwych i niesprawiedliwych na tym świecie. Najpierw trzeba powiedzieć, że pierwszoplanowoą nauką płynącą z tej wypowiedzi jest to, że trzeba pokutować, że trzeba cieszyć się z nawrócenia grzesznika, że warto poświęcić czas i energię na to, by ratować ginącego człowieka, że trzeba czasami dla tego celu poświęcić chwilowe dobro wielu innych, poprawnie żyjących ludzi. O tym wszystkim trzeba pamiętać najpierw. Ale czy jednak Jezus nie chciał nam również przekazać interesującej informacji, że ludzi sprawiedliwych jest na tym świecie więcej niż nam się wydaje?
      Najczęściej bronimy się przed taką myślą. Widzimy tak wiele niesprawiedliwości i zła w sobie i wokół siebie, że trudno byłoby nam powiedzieć, że na stu dobrych ludzi przypada jeden grzesznik. Wolimy więc myśleć, że owych dziewięćdziesięciu dziewięciu to aniołowie, a jeden grzesznik to Adam. Pewnie i taka lekcja z tej przypowieści jest poprawna i interesująca. Wolimy czasami stwierdzić, że dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują pokuty, to przysłowiowi „faryzeusze”, którym się tylko wydaje, że są sprawiedliwi. I to też jest poprawny wniosek, bo przecież nikt z nas nie powie o sobie, że jest sprawiedliwy i nie potrzebuje pokuty, bo uczyniłby Boga kłamcą, a ofiarę Jezusa nazwałby bezużyteczną. Przed taką pychą broń nas Panie Boże!
      Ale rozejrzyjmy się dobrze wokół siebie. To prawda, że ludzi nie są doskonali, że mają wiele słabości, że nie wszystko im się udaje. Ale ilu jest takich zdecydowanie złych. Jeśli zaczniemy przeglądać jeden po drugim życiorysy naszych sąsiadów, kolegów z pracy, współwyznawców ze społeczności religijnej, to po pewnym czasie każdemu przyznamy trochę racji, że dla swojego grzechu miał jakieś usprawiedliwienie, a na koniec pewnie stwierdzimy, że truno byłoby go nazwać zdecydowanie złym człowiekiem. I może tylko na stu znajdziemy jednego takiego, którego trzeba by napiętnować, ukarać, zamknąć do więzienia, odizolować, by nie szkodził...
      ... I to właśnie o nim Jezus mówi, że warto na chwilę zostawić całą społeczność ludzi porządnych i przyzwoitych, by zająć się tymże złoczyńcą. Jakaż to trudna nauka! Jakże to Panie!? Ludzie przyzwoici zasługują na moją pracę, mój wysiłek, dla nich warto pracować, oni umieją docenić moje dobre intencje. A tamten? Szkodnik i złośnik! Czy mam zabrać pieniądze i czas mojej rodzinie, mojemu zgromadzeniu, moim przyjaciołom, by zajomować się takim...? Trudna to, bardzo trudna nauka...
      Ale najpiękniejsze jest to, że gdy się tak dokładnie przyjrzymy, gdy zauważymy wokół pięknie zadbane na wiosnę ogródki, wspaniale wybudowane domy, wyczyszczone buty, gustowne ubrania, imponujące samochody, to szybko dochodzimy do wniosku, że ludzie nie są wcale tacy źli, jak nam się czasami wydaje. To dobrze, że jesteśmy wrażliwi na zło, ale czasami warto oddalić się od stada, żeby zobaczyć, że zostawiliśmy w nim dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych.

Daniel K.

Przeczytaj Tekst z Biblii Gdańskiej