Przyjacielu! na coś przyszedł?

Ale ten, który go wydawał, dał był im znak, mówiąc: Któregokolwiek pocałuję, tenci jest; imajcież go. A wnet przystąpiwszy do Jezusa, rzekł: Bądź pozdrowiony, Mistrzu! i pocałował go. Ale mu rzekł Jezus: Przyjacielu! na coś przyszedł? Tedy przystąpiwszy, rzucili ręce na Jezusa i pojmali go. Mat. 26:48-50

Zdumiewa nas pytanie Jezusa. Jezus myśli i reaguje inaczej niż zwykli ludzie w podobnych sytuacjach. Po pierwsze nazywa Judasza ‘przyjacielem’. Słowo greckie nie mówi co prawda o bliskim emocjonalnym związku, bo ‘chetairos’ to po prostu towarzysz, kolega ze szkoły, pracy, a nie ‘filos’ – przyjaciel w sensie bliskości wiążącego ludzi uczucia. Ale mimo wszystko. Mógł mu przecież powiedzieć, tak jak kiedyś Piotrowi, „idź ode mnie, szatanie!” i pewnie spotkałoby się to wśród ludzi ze znacznie większym zrozumieniem. Po drugie pyta „na coś przyszedł”, jakby nie wiedział, po co Judasz przyszedł. Łukasz odnotował jeszcze jedno pytanie Jezusa w tym kontekście, wyrzut właściwie: „Pocałowaniem wydajesz Syna Człowieczego?” (Łuk. 22:48).

Trochę przypomina to pytania Pana Boga skierowane do pierwszego człowieka: „Gdzieżeś”, „któż ci pokazał, żeś jest nagim”? Motywacją takich pytań nie jest ciekawość pytającego. Jest to raczej chęć zwrócenia uwagi na czyjeś zachowanie, przywołanie go do opamiętania, upomnienie wręcz. Jezus upominał Piotra pytaniem: "Czy miłujesz mnie więcej?" (Jan 21:15). Gdy Piotr zapierał się Go na dziedzińcu arcykapłana, nie miał możliwości zadać mu pytania. Musiało wystarczyć spojrzenie (Łuk. 22:61). Ale być może, gdyby nadarzyła się stosowna okoliczność, też by go zapytał: Co tutaj robisz, Piotrze?

Pytanie łatwiej niż zarzut dociera do człowieka zapamiętałego w działaniu, zagubionego w ocenie. Nie wiem, czy Judasz po odejściu z Getsemane, a przed samobójczą śmiercią, miał czas, możliwość i potrzebne skupienie, by odpowiedzieć sobie na pytanie Jezusa: Po co właściwie tam poszedłem? I to nie chodzi tylko o to, by powiedzieć sobie: Zrobiłem źle, nie powinienem był tam pójść. Istotne jest dokładne odpowiedzenie na pytanie: Dlaczego to zrobiłem, jak była moja motywacja, co chciałem osiągnąć, komu lub czemu służyłem? Gdy robimy coś złego i uświadomimy to sobie, ogarnia nas przeważnie panika i mamy raczej skłonność do krycia się w krzakach niż do rzetelnej analizy odpowiadającej na pytanie o to, co tak naprawdę się stało.

Dlatego przy zwracaniu uwagi innym osobom, że coś źle robią, warto pamiętać o metodzie zadawania delikatnych, nienapastliwych, krótkich i mądrych pytań. Po drugie warto także samemu sobie zadawać takie pytania: Gdzie jestem? Skąd się tu wziąłem? Jaka była motywacja, że się tu znalazłem? Do czego zmierzam? Taka analiza przyczyn nie tylko pozwala na poprawę postępowania, ale też na ogół uspakaja ducha, sprawia, że zaczynamy rozumieć samych siebie i dzięki temu stwarzamy sobie szansę wkroczenia na drogę racjonalnego działania.

Szkoda, że Judaszowi nie udało się na chwilę usiąść pod którymś drzewem oliwnym i odpowiedzieć sobie na pytanie Jezusa. Być może byłby do dzisiaj szanowanym apostołem Baranka.

Daniel

Przeczytaj Tekst z Biblii Gdańskiej