Trzy pytania bez odpowiedzi

      Wjazd Jezusa do Jerozolimy to początek otwartej konfrontacji idei Mesjańskiego Królestwa z instytucjonalną religijnością żydowską pierwszego wieku nowej ery. Żydowska stolica wita Jezusa na tyle tłumnie, że wzbudza to zaniepokojenie elit. Jego misja spotyka się z dość powszechnym odzewem. Krótko po ukrzyżowaniu Nazarejczyka w samej Jerozolimie znajdzie się ponad 20 tys. Żydów i Żydówek gotowych wyznać - nawet za cenę prześladowań i śmierci - że Jezus jest obiecanym przez Boga Mesjaszem. Jednak elity narodu wybranego: ludowi nauczyciele, wykształceni teologowie, starszyzna i rodowe kapłaństwo odrzucają mesjańską propozycję Jezusa. Stają na sądzie i przegrywają swoją rozprawę z Bogiem, w której oskarżycielem jest samo Boże Słowo.
      Jezus był nauczycielem, który chętnie odpowiadał na pytania. Tutaj jednak, na trzy dni przed swą śmiercią w konfrontacji z elitą kapłanów i starszyzny ludu po raz pierwszy chyba w trakcie swej misji odmawia udzielenia odpowiedzi na proste pytanie: Z czyjego upoważnienia działasz? Bez trudności umiemy dzisiaj odpowiedzieć na to pytanie. Bóg posłał Jezusa i z Jego upoważnienia sprawowana była mesjańska misja. Dlaczego arcykapłani i starszyzna nie usłyszeli z ust Jezusa tej prostej deklaracji, której z pewnością oczekiwali? Czy Jezus bał się, że zostanie przedwcześnie aresztowany i stracony? Być może taki był powód. A może Jezus zakwestionował powagę autorytetu dotychczasowych przywódców narodu wybranego obnażając ich niekompetencję pytaniem o pochodzenie chrztu Janowego. Nieumiejętność ocenienia, czy działalność popularnego Chrzciciela była działalnością Bożą, ukazywała nieprzydatność kapłanów i starszych do sprawowania wiodącej roli wśród wierzących tamtego czasu. I na to pytanie bez trudności umie odpowiedzieć każdy wierzący: Chrzest Jana pochodził z nieba. Jednak odpowiedź ta nie przeszła przez usta przedstawicieli elity tamtego czasu i miejsca.
      Niekompetencję ludowych przywódców faryzejskich obnażył Jezus jeszcze jednym pytaniem, które również pozostało bez odpowiedzi: Czyim synem miał być Mesjasz. I na to pytanie bez trudności umiemy udzielić odpowiedzi: Boży Pomazaniec miał wywodzić się z rodu Dawida po matce, a po Ojcu z nieba. To dlatego Dawid mógł i powinien był nazywać Go Panem. Jednak faryzeusze albo nie znali odpowiedzi na to pytanie, albo nie chcieli, żeby lud usłyszał ją z ich ust.
      Jezus wygrywa konkurencję pytań bez odpowiedzi. Uchyla się od odpowiedzi na jedno pytanie, ale dlatego że elity ówczesnego Izraela nie potrafią Mu udzielić odpowiedzi na dwa istotne pytania: Dlaczego odrzucili Bożą misję Jana i Bożą misję Mesjasza.
      Czy wolno nam się dzisiaj szczycić tym, że umiemy udzielić odpowiedzi na wszystkie te pytania? Czy w tamtych czasach i sytuacjach pytania te były aż tak trudne, by nie można było na nie udzielić odpowiedzi? To raczej brak wiary i przekonania, a nie brak wiedzy, skłaniał ludzi do milczenia. Czy dzisiaj mamy na tyle wiary i przekonania, by bez wahania odpowiedzieć, że chrzest Jana pochodził z nieba, że Jezus działał i działa z upoważnienia samego Boga, Jego Ojca i Stworzyciela świata, a Mesjasz był i synem i Panem Dawida. Jeśli tak, to wygraliśmy konkurencję udzielania trudnych odpowiedzi na łatwe pytania.

Daniel K.