Czytano więc z tej księgi, księgi Prawa Bożego, dobitnie, z dodaniem objaśnienia, tak że lud rozumiał czytanie.

26 Nisan 5767 - 14 kwietnia 2007
Powrót do strony tytułowej

Czytanie Tory:    Przeczytaj tekst
Shemini (3 Mojż. 9:1-11:47)


• Inauguracja ofiar (9:1-21) • Błogosławieństwo dla ludu i zstąpienie ognia z nieba (9:22-24) • Ofiara obcego ognia i śmierć dwóch synów Aarona (10:1-7) • Zakaz spożywania alkoholu w trakcie służby (10:8-11) • Przepisy o spożywaniu ofiar przez kapłanów (10:12-20) • Czyste i nieczyste pokarmy (11:1-47) •

Ukaże się wam Chwała Pańska

Pierwszego dnia miesiąca pierwszego ustawiony został Przybytek. Ósmego dnia tego samego miesiąca złożona została inauguracyjna ofiara za grzech kapłanów i ludu, która stanowiła jednocześnie ofiarę oczyszczenia wybudowanego właśnie Przybytku. Owa inauguracyjna ofiara miała zostać zapalona przez samego Pana ogniem z nieba. Zapewniona została w ten sposób nić wiążącą wszystkie ofiary. Każda z nich była nowa, każda oznaczała pojedyncze uczucie człowieka lub całego narodu, jednak wiązał je wszystkie jeden wspólny element, żywioł ognia, który zapalił sam Wiekuisty. Tak miało trwać aż do ustania ofiary ustawicznej. Ogień z Przybytku nie został przeniesiony do świątyni Salomona. Nowy ogień zapalony został oddzielnym aktem poświęcenia, by znów łączyć ofiary aż do zburzenia Jerozolimskiej świątyni.

Ogień, który zstąpił z nieba, był znakiem zstąpienia chwały Bożej w sam środek obozu. Wcześniej chwała Boża towarzyszyła Izraelowi w znaku słupa obłoku w dzień i słupa ognia w nocy. Chwała Boża szła przed ludem lub, tak jak w przypadku potyczki z faraonem, stawała za nim. Na Synaju Pan Bóg pokazał się w ogniu na szczycie góry, ale nikomu nie było wolno nawet zbliżyć się do miejsca objawienia się chwały Bożej. Tymczasem tutaj w symbolicznym akcie zstąpienia ognia z nieba Bóg jakby zamieszkał w samym środku obozu izraelskiego. Oto ziściła się obietnica Pańska: „I będę mieszkał w pośrodku synów Izraelskich, i będę im za Boga.” (2 Mojż. 29:45).

W bezpiecznej odległości dwóch tysięcy łokci, oddzielony od obozu pasem ziemi lewickiej Pan Bóg zamieszkał wśród Izraela. To zaszczyt mieć Pana Boga za sąsiada. Ale jednocześnie wielka odpowiedzialność. Obóz musiał być święty, aby Pan przechodzący się po nim nie natknął się na żadną nieczystość. Obecność Boża zobowiązuje. Pomyśleć, że Syn Boży obiecał, że razem z Ojcem zamieszkają w sercu każdego wierzącego, tak jak Pan mieszkał w Przybytku pośród obozu izraelskiego. To zaszczyt, ale Pan Bóg jest wymagającym sąsiadem i lokatorem.

Zapewne nie umilkły jeszcze okrzyki strachu i zachwytu zarazem, gdy z nieba spadała ognista kula zapalająca ofiarę. Być może rozbrzmiewały jeszcze głośne modlitwy chwały i pieśni uwielbienia oszołomionego wielkim wydarzeniem ludu, gdy oto dwaj spośród czterech synów kapłana Aarona na chwilę zapomnieli, że Bóg nie da się z siebie naśmiewać. Trzeba było ofiary ich życia, by udzielić wszystkim wierzącym pouczenia, jak poważną sprawą jest wspólne mieszkanie z Bogiem. I oto znów zstąpił ogień od twarzy Pańskiej i spalił dwóch lekkomyślnych kapłanów, którzy być może w przypływie animuszu zapomnieli, że jest tylko jeden święty ogień.

Bóg jest ogniem trawiącym. Raz trawi ofiarę, innym razem grzesznika. Bojaźń Boża jest początkiem mądrości. Bóg jest Ojcem, którego trzeba poważać, Jego Słowo jest potężne jak grzmot burzy w górach, Jego światło oślepia, ale jest On też ciepłym promieniem słońca po deszczu i radosnym światłem odbijającym się w kropli porannej rosy. Jeśli zostawimy za plecami strach, a przed oczyma postawimy Pana jako wiecznego Króla, to podziw i uwielbienie ognia trawiącego ofiarę zastąpi strach i sprawi, że pociągająca moc trwożliwego podziwu będzie nas stale kierowała ku Niemu.

Bogu trzeba służyć w świętości ognia i czystości ofiary. Jest na tym świecie wiele rodzajów ognia, wiele odmian cierpienia. Nie każde z nich uszlachetnia, nie każde zasługuje na miano ofiary. Często cierpimy jako grzesznicy, jako przestępcy, sami sobie winni, sami ścielący sobie niewygodne posłanie. Jest jednak i święty ogień Bożej ofiary, który sprawia, że to samo cierpienie staje się wonią miłego zapachu, bolesną ale twórczą ofiarą na ołtarzu Bożej woli. Bogu trzeba służyć w czystości rozumnej służby. Najświętszy nawet ogień nie uszlachetni nieczystej ofiary, ofiary złożonej z nieczystych zwierząt lub przez zanieczyszczonych ludzi. Czystość ofiarnicza, to zespół uczuć i uczynków, który pomaga nie zlekceważyć żadnego, nawet najmniejszego Bożego przykazania.

Zastanawia nas owa szczegółowość opisu czystych i nieczystych zwierząt. Wydaje się, że Pan Bóg mógł sformułować swoje prawo czystości prościej i przejrzyściej, tak aby nie za każdym razem oddzielnie trzeba było zastanawiać się nad tym, co jest czyste, a co nie, co przyjemne, a co obrzydliwe. Ale zdaje się, że to właśnie owa konieczność ustawicznego rozmyślania, rozważania Prawa na każdym kroku, jest samym sednem i sensem świętości. Człowiek nie staje się świętym automatycznie, według recepty, ale w procesie ustawicznej czujności i ciągłego oczyszczania się od nieodłącznie związanego z człowiekiem grzechu. Czy jemy, czy pijemy, czy chodzimy, czy siedzimy, czy na jawie, czy we śnie – wszystkim winniśmy uwielbiać Boga, który zechciał zamieszkać pośród swego ludu.

Mieszkając po sąsiedzku ze Stwórcą wszechświata miejmy na pamięci, że Bóg jest ogniem trawiącym. Może strawić naszą ofiarę w radosnym akcie służby świętości, ale może też strawić żywot grzesznika. Miejmy się na baczności i bądźmy trzeźwi.