Kraków, 11.08.2019

Bezchmurny poranek

Chętnie zwracamy uwagę i zapamiętujemy ostatnie słowa ważnych dla nas osób. Jest to chyba zasadą, że gdy ktoś umiera świadomie, ma czas i jasny umysł, by zastanowić się, nad tym, co mówi, to przeważnie zostawia po sobie jakieś najważniejsze przesłanie dla najbliższych. Czasami jest to ostatni list, który pieczołowicie będzie przechowywany przez kolejne pokolenia. Choćby był to najcichszy szept, czasami wiadomość przekazana jakimś systemem znaków przez osobę, która nie potrafi już mówić, uczestnicy tego dramatycznego momentu odchodzenia człowieka, wsłuchują się w ostatnie słowa czyjegoś życia z najwyższą uwagą, zachowują je w pamięci i zabierają ze sobą jak talizman na dalszą drogę.

Bez wątpienia każdy z nas nosi w sobie różne tego typu przesłania przekazane mu przez bliskich lub też przez ważne dla niego osoby. Być może najważniejsze dla nas powinny być ostatnie wypowiedzi ważnych bohaterów Biblii. Z pewnością wszyscy pamiętamy na przykład ostatnie słowa Jezusa: „Wykonało się” (Jan 19:30). Co uważniejsi zwrócą uwagę na wszystkie siedem zdań, które Jezus wypowiedział na krzyżu, a może nawet na bogate, długie kazanie wygłoszone podczas ostatniej Paschy z uczniami, zakończone przepiękną modlitwą w dolinie Cedronu.

Zapewne też pamiętamy ostatnie przechowane dla potomnych słowa apostoła Pawła: „Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem; a teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, lecz i wszystkim, którzy umiłowali przyjście jego” (2 Tym. 4:7-8). Jest to prawdopodobnie jedno z najsłynniejszych zdań wypowiedzianych przez tego bohatera.

Myślę, że pamiętamy też ostatnie przesłanie Jakuba-Izraela, który umierając na obczyźnie w Egipcie błogosławi swoim dwunastu synom. Do ukochanego Józefa mówi: „Błogosławieństwa twego ojca będą mocniejsze niż błogosławieństwa moich przodków” i rozkazuje się pochować w Hebronie, gdzie spoczęli wcześniej jego najbliżsi (1 Mojż. 49:26,29-31).

Być może pamiętamy też sytuację, gdy z życiem żegna się Mojżesz i śpiewa Izraelitom pieśń, którą słuchacze przechowali dla nas we wdzięcznej pamięci. Kończy ją takimi słowami: „Błogosławiony jesteś, Izraelu! Któż do ciebie podobny, ludu zbawiony przez PANA, który jest tarczą twego ratunku i mieczem twego dostojeństwa! Twoi wrogowie poddadzą się tobie obłudnie, a ty zdepczesz ich wyniosłość” (5 Mojż. 33:29).

A czy ktoś z was przypomina sobie ostatnie słowa Dawida, który również jest jedną z najważniejszych postaci Biblii? Raczej wątpię. Ja również jeszcze kilka miesięcy temu nie umiałbym przytoczyć takich słów. A jednak jest w Biblii fragment, który wyraźnie zapowiedziany został jako „ostatnie słowa Dawida”. Znacie to miejsce?

W ostatnim wersecie Psalmu 72 zapisane zostało stwierdzenie: „I tu się kończą modlitwy Dawida, syna Jessego” (Psalm 72:20). Nie wiemy jednak dokładnie, co to znaczy. W dalszej części Księgi Psalmów nadal występują jeszcze i modlitwy, i psalmy Dawida. Być może redaktor zanotował jedynie, że ta modlitwa była ostatnią, którą skomponował i publicznie wykonał, chociaż z jakichś innych powodów nie została umieszczona na końcu Księgi Psalmów.

Jest jednak jeszcze jedno miejsce w Biblii, w jej historycznej części, które wyraźnie podaje ostatnie słowa Dawida. Jest to w zasadzie również psalm, tyle że zapisany nie w Księdze Psalmów, tylko w 2 Księdze Samuelowej. Ciekawe, że obydwa miejsca mają znaczenie mesjańskie. Niewątpliwie warto byłoby zająć się również bardzo interesującym Psalmem 72, ale w obecnej chwili przyjrzymy się dokładniej ostatniemu przesłaniu Dawida, jakie skierował on do potomnych. Zanotowane ono zostało w 2 Sam. 23:1-7 (BT):

Oto ostatnie słowa Dawida.
Wyrocznia Dawida, syna Jessego,
wyrocznia człowieka wyniesionego wysoko,1
Pomazańca2 Boga Jakubowego,
śpiewaka psalmów Izraela:

Duch Pański mówi przez mnie
i Jego słowo jest na moim języku.
Bóg Jakuba przemówił
On [mówił] – Skała Izraela.3

Kto sprawiedliwie rządzi człowiekiem,
kto rządzi w Bożej bojaźni,
Jest jak światło, kiedy wschodzi słońce,
bezchmurnego poranka,4 co uperla po deszczu ruń ziemi.5

Czy nie podobnie postępuje Bóg z moim domem?6

Albowiem przymierze wieczne zawarł ze mną,
we wszystkim ustalone i zabezpieczone.
Czyż nie da rozwoju temu, co mi do zbawienia służy,
i każdemu pragnieniu?
Ludzie źli7 są jak ciernie precz wyrzucane,
których się ręką nie bierze.
Kto zaś je musi dotknąć, chwyta za żelazo lub drzewce dzidy.
I w ogniu doszczętnie się spalają.

1 5920 albo: człowieka wyniesionego o pomazańcu Boga Jakubowego
2 Pomazaniec, po hebr. Meszijach, czyli mesjasz
3 dosł. mówiła skała Izraela
4 Boqer lo Awot – jedno z imion Mesjasza
5 albo: jak blask deszczu z trawy ziemi
6 ponieważ nie tak z mym domem u Boga
7 dosł. Belial (w liczbie poj.)

Psalm ten posiada ciekawą i dość wyraźnie zarysowaną pięciozwrotkową formę. Pierwsza z nich przedstawia autora, Dawida, druga – Boga, będącego jego natchnieniem. W trzeciej, centralnie, umieszczone zostało najważniejsze, mesjańskie przesłanie utworu. Druga część poprzedzona jest stwierdzeniem lub pytaniem dotyczącym własnego domu autora. Przedostatnia zwrotka wyraża ufność Dawida w Boskich obietnicach, zaś ostatnia to pogróżki pod adresem ludzi bezbożnych, hebr. Belial, wrogów Dawida i jego Boga.

Centralną myślą tego psalmu jest mesjańskie przesłanie z wersetów 3-4, które bywa rozmaicie tłumaczone i rozumiane. W dosłownym tłumaczeniu brzmiałoby ono mniej więcej tak:

Panujący nad ludźmi sprawiedliwie,
Panujący w bojaźni Bożej
Jak światło poranka, [gdy] wschodzi słońce,
Poranek bez chmur, blask deszczu z trawy ziemi.

W żydowskich midraszach (Midrasz Szemuel 29,3) określenie „poranek bez chmur”, boqer lo awot, uznawane jest za jedno z imion Mesjasza (zob. Die 100 Namen Messias, Tsvi Sadan, str. 30). Do tych zagadkowych słów powrócimy później w stosownym dla nich miejscu, rozważymy bowiem pokrótce całą treść ostatniej wypowiedzi Dawida.

* * *

1. Psalm zaczyna się od przedstawienia autora. Jest nim Dawid, syn Isaja, sławny bohater, pomazaniec Boga Jakuba, ulubiony przez Boga i ludzi śpiewak pieśni izraelskich. Dawid był bez wątpienia sławnym (czyli wysoko wyniesionym) człowiekiem, bohaterem. Był też Bożym pomazańcem. Jednak hebrajskie połączenie drugiego i trzeciego wersu pierwszej zwrotki zawiera słówko AL, które może też być rozumiane jako przyimek „o”, czyli że byłaby to pieśń Dawida, bohatera, o mesjaszu. Jest to raczej sugestia, która widoczna jest jedynie dla osoby patrzącej na hebrajski tekst, niż prawidłowe tłumaczenie. Jednak mistyczne interpretacje tego tekstu zwracają uwagę na tę dwuznaczność, by przypomnieć, że jest to psalm mesjański o przyszłym władcy Izraela, a przez Izrael dla całego świata.

2. W drugiej zwrotce Dawid opisuje natchnienie Boże, czyli działanie ducha świętego. Bóg w jakiś niezrozumiały dla nas sposób sprawia, że Dawid wypowiada Jego słowa. Nie rozumiemy istoty natchnienia Bożego. Czy oznacza ono, że Dawid bez udziału swej woli wypowiadał słowa, którymi sterował umysł Boży? A może raczej ogólnie Dawid był pod wpływem mocy ducha, duchem tym się kierował w życiu, korzystał z duchowej porady Boga i dlatego, gdy tylko sięgał po pióro i harfę z jego ust wychodziło to, czego życzyłby sobie Bóg. Wydaje się, że to właśnie w taki sposób działał duch przez proroków. Nie możemy tego być jednak całkiem pewni.

Ciekawe jest też poetyckie wyobrażenie mówiącej skały. Skała czy kamień kojarzy się raczej przysłowiowo z milczeniem. Jezus upominał zgorszonych wiwatami na Jego cześć, że gdyby nie witały go głosy ludzi, to przemówiłyby kamienie. Mówiący kamień to oksymoron, wyrażenie wewnętrznie sprzeczne. Tymczasem Dawid używa dwa razy czasownika „mówić” (amar), „rzec” (diber) – mówi Bóg, rzecze skała, by podkreślić fakt przemawiania przez skałę, która raczej w naszych skojarzeniach milczy jak głaz. Dawid nawiązuje być może do okoliczności, w których kamienie i skały przemawiały. Przemawiał kiedyś kamień pod głową Jakuba, Skała przemówiła do Mojżesza i Izraela, gdy z Synaju rozległ się głos Boży. Skała przemówiła, gdy na kamiennych tablicach palcem Bożym spisane zostały przykazania. Gdy mówi Skała, jej głos jest krótki i ważny – trzeba uważnie słuchać, bo skała przemawia rzadko i dwa razy nie powtarza.

* * *

3. I tutaj właśnie, w trzeciej zwrotce następuje wspomniana już centralna wypowiedź o mesjaszu – panującym sprawiedliwie i panującym w bojaźni Bożej. Mamy dzisiaj niekiedy rządy, które starają się o sprawiedliwość. Nie zawsze im się to całkiem udaje, ale trzeba przyznać, że niektóre rządy się starają; przynajmniej o sprawiedliwość karną, bo o ekonomicznej raczej mowy nie ma. Bywają rządy, które działają w bojaźni jakiegoś bóstwa. Strzeż nas przed nimi Panie Boże! Nie ma jednak na świecie rządu, który kierowałby się równocześnie tymi dwiema zasadami: sprawiedliwością i bojaźnią Bożą. Takim będzie dopiero rząd Mesjasza.

Poeta porównuje takie panowanie do poranka bez chmur, który lśni kroplami rosy na zielonej trawie. Cóż za piękne porównanie. W gorącym, suchym klimacie noce bywają chłodne, para skrapla się na roślinach, odświeżając jej zieleń, a każda kropla rosy w porannym słońcu wydaje się diamentową iskrą, w której odbija się całe światło nieba i uwidacznia się błogosławieństwo deszczu. Nie ma chyba piękniejszego określenia świeżości, ożywiającej wilgoci, klimatu życia i wzrostu. Słońce, bezchmurne niebo, wilgoć, świeże chłodne powietrze, zieleń i rozbłyskujące wszędzie iskry rosy. Zamknijcie na chwilę oczy i wyobraźcie sobie takie poranne doznanie świeżości i życia – takie właśnie będzie sprawiedliwe i pobożne panowanie Mesjasza.

Przytoczmy te piękne i ważne słowa raz jeszcze (w dosłownym tłumaczeniu):

Panujący nad ludźmi sprawiedliwie,
panujący w bojaźni Bożej
jak światło poranka, [gdy] wschodzi słońce,
Poranek-Bez-Chmur [czyli Mesjasz], blask deszczu z trawy ziemi.

Bogu niech będzie chwała za tę cudowną obietnicę i za wspaniałego śpiewaka, Dawida, który wyraził ją ustami i głosem z Bożego natchnienia!

* * *

W tym miejscu pada stwierdzenie, które przedziela psalm na dwie części. Pierwsza zawiera trzy zwrotki: o Dawidzie, o Bogu i o Mesjaszu. Pozostałe dwie mówią o obietnicach przymierza Dawidowego oraz o wytraceniu złych ludzi lub ogólniej – Beliala, uosobionego zła. Przed tymi zwrotkami Dawid stwierdza:

„Ponieważ nie tak [jest] z mym domem u Boga...”

Uważa się, że zdanie to trudno byłoby objaśnić w kontekście dalszej wypowiedzi i dlatego zmienia się go w retoryczne pytanie: „Czyż nie jest tak z mym domem u Boga?” Wtedy łatwiej jest połączyć tę wypowiedź z dalszymi pozytywnymi stwierdzeniami o zawarciu przez Boga przymierza z domem Dawida, o zapewnieniu wszystkiego, co konieczne do zbawienia. Nie przystoi oczywiście mnie laikowi wypowiadać się na temat poprawności tłumaczenia tego trudnego, poetyckiego tekstu. Jednak wydaje mi się, że tłumaczenie Biblii Gdańskiej powtórzone za Lutrem, całkiem dobrze objaśnia się w kontekście.

„A choć nie taki jest dom mój przed Bogiem, jednak przymierze wieczne postanowił ze mną” itd.

Dawid zdawał sobie sprawę ze swych osobistych słabości. Ale to nie tylko o niego osobiście tutaj chodziło. Wiedział, że pomimo swych najświętszych i najszczerszych intencji i pragnień, nie był w stanie zgromadzić koło siebie wystarczającej liczby uczciwych i pobożnych ludzi, którzy wraz z nim zapewniliby Izraelowi wymarzone sprawiedliwe rządy w bojaźni Bożej. Dawid był w ustawicznym konflikcie z wewnętrznymi i zewnętrznymi wrogami. Prowadził ciągłe wojny, rozstrzygał rodzinne spory, temperował wybujałe aspiracje swoich współpracowników. Wiedział, że jego panowanie nie było takie, jakiego życzyłby sobie Bóg dla świata. Dlatego wdzięczny jest Bogu za to, że zawarł On z nim przymierze obejmujące obietnicę, że jeden z jego potomków rzeczywiście ustanowi takie rządy, o jakich on sam mógł tylko pomarzyć przed snem.

4. Marzeniem umierającego Dawida jest ustanowienie w swoim państwie Królestwa Mesjasza. Wie, że ze swojej strony zrobił wiele, a może nawet wszystko, co było możliwe, ale teraz leży bezsilny i wypalony życiem w łóżku. I nawet jeśli leży koło niego piękna młoda dziewczyna, nie może nic zrobić, nie jest nawet w stanie kontrolować tego, co dzieje się w jego rodzinie, nie mówiąc już o państwie czy sytuacji na jego zewnętrznych granicach, może tylko powierzyć sprawy Jerozolimy i Izraela Bożej opatrzności. Jedyne, co jeszcze pięknie może zrobić, to opowiedzieć potomnym o swoim marzeniu.

5. A jego marzenie było proste: żeby król panował sprawiedliwie i w bojaźni Bożej, a wtedy światło życia samo rozbłyśnie jak poranne słońce w kroplach rosy na świeżej zielonej trawie. Jego marzeniem było wytracenie zła. Ostatnia zwrotka mówi o jakimś zbiorowym Belialu, który zostanie jak śmieć wrzucony do ognia. Dawid zmagał się z wieloma wrogami. Nie mógł i nie chciał zabić wszystkich, bo niektórzy byli tak jak on, trochę dobrzy, a trochę źli. Marzył o chwili, w której zło samo wypali się z serc ludzi, jak cierń, który z trzaskiem znika w płomieniach ogniska, kiedy złem ludzie będą się brzydzili i będą się z nim obchodzili jak z cierniem.

* * *

Czy macie takie same marzenia? Wiem, że tak. Ile razy słyszycie doniesienia o wojnach – w Syrii. w Jemenie czy gdzieś jeszcze indziej, o cierpieniach niewinnych dzieci, o głodzie milionów ludzi na świecie, w którym codziennie wyrzuca się na śmietnik tysiące ton żywności, o chorobach, na które są szczepionki i lekarstwa, a które mimo to pochłaniają miliony ofiar w Afryce czy Azji, gdy obserwujecie arogancję bogaczy, którzy korzystają z każdego triku, żeby tylko nie zapłacić podatku od ogromnych zysków wyrwanych z gardła, wyciśniętych z krwi i potu biedaków, gdy znów pojawiają się nowe informacje o pedofilii, gwałtach, morderstwach, niesprawiedliwości, korupcji, gdy patrzycie na problemy we własnych zborach i rodzinach – czy nie marzycie wtedy o takim bezchmurnym poranku, żeby móc otworzyć oczy ze snu, przetrzeć je i zobaczyć jedynie blask srebrzystych diamentów na zielonej trawie, w których nie będzie już żadnego cienia?

A może marzycie o innym Mesjaszu, takim który przyjdzie z mieczem i żelazną laską, by wytracić wszystkich ludzi, którzy nam się nie podobają, którzy mają inne poglądy, którzy przeszkadzają nam w naszym wygodnictwie. Mam nadzieję, że nikt z was nie marzy o zemście nad swoimi wrogami. Wierzę, że nie ma tutaj nikogo, kto marzyłby o chwili, w której nareszcie będzie mógł powiedzieć: a nie mówiłem? a widzicie? Mam nadzieję, że nikt nie marzy o poranku, w którym słońce zaćmi się od dymu, a księżyc sczerwienieje jak krew. Wiem, wiem, taki poranek też ma przyjść, ale czy o nim marzycie? Ja nie.

Powiem więcej. Spójrzcie na minione wieki. Na wojny, głody, epidemie, które dziesiątkowały nieliczną ludność całego świata, które pozostawiały miliony ludzi kalekami. Na początku naszej ery żyło w całym cesarstwie rzymskim od Brytanii po Egipt, od Hiszpanii po Palestynę, zaledwie 70 mln. ludzi. To mniej niż dzisiaj w samych Niemczech. Ziemia była pusta, a ci którzy na niej tu i ówdzie żyli zmagali się z podstawowymi problemami: jak nie zamarznąć w zimie i jak nie głodować. Dzisiaj na tym samym terenie mieszka jakieś pół miliarda ludzi, z których większość zastanawia się, jaki gatunek pomidorów jest najsmaczniejszy i najzdrowszy, a jakie słodycze najmniej im zaszkodzą. W każdym supermarkecie leży na półkach istne „drzewo życia”, które dostarcza może więcej niż 12 rodzajów owoców na każdy miesiąc. W pobliżu jest też apteka, w której można kupić liście na lekarstwo, chyba na każdą chorobę. Słyszymy co prawda ciągle o wojnach, ale dzisiaj około 97 proc. ludzkości żyje w pokoju. Dwie trzecie ludzi żyje we względnym dostatku i ma dostęp do opieki zdrowotnej, o której dwieście lat temu nie mogli nawet pomarzyć królowie i cesarze.

Czasami, gdy akurat nic nas nie pobolewa, w rodzinie wszystko jest w miarę w porządku, a nie zdążyliśmy jeszcze posłuchać wiadomości, gdy budzimy się rano i świeci piękne słońce (a wiele było ostatnio takich poranków latem i jesienią), czy klękając do porannej modlitwy nie wielbimy Boga za to, że żyjemy w takim miejscu i czasie? Czy to przypadek, że mamy już czasami poczucie bezchmurnego poranku, który błyszczy kroplami rosy na świeżej trawie? Myślę, że nie, że to poczucie i rzeczywistość, której je zawdzięczamy, wynika z prostego faktu, że Mesjasz rozpoczął już błogosławione działania przygotowawcze na rzecz ustanowienia na ziemi szczęśliwych rządów sprawiedliwości i pobożności.

Czyż to nie wspaniałe, że dożyliśmy czasów, w których nawet prosty człowiek może upominać się o sprawiedliwość, a pobożność można głosić na każdym rogu ulicy bez obawy, że ktoś nas przepędzi, zrobi nam krzywdę, aresztuje. Siedemdziesiąt cztery lata temu naziści zamordowali niewinnego człowieka, Augusta Stahna, za to tylko, że chciał się prywatnie w domu zgromadzać ze swoimi przyjaciółmi i wielbić Boga. Cztery lata później w czasie konwencji w Zemborzycach piątka bandytów, rzekomych obrońców wolności, zastrzeliła w nocy troje niewinnych ludzi i zraniła ciężko wielu innych. Na pogrzebie mieszkańcy Lublina wyli, rzucali kamieniami, pluli i życzyli żałobnikom, by ich też rozstrzelano. Narzekamy czasami dzisiaj na populistów i ekstremistów. Ale powiem wam, nasi dzisiejsi ekstremiści to gołąbki w porównaniu z jastrzębiami sprzed 70 lat. Co się stało, skąd taka zmiana. Dlaczego można dzisiaj protestować i dochodzić praw przeciwko pedofilii w kościele, przemocy w domach, gwałtom popełnianym przez bogaczy. Co się zmieniło?

Myślę, że nastał brzask owego bezchmurnego poranka. Jeszcze gromadzą się chmury, jeszcze słońce nie całkiem przedziera się przez gęste opary grzechu, zła i obojętności, ale już widać na tych chmurach srebrzystą obwódkę, która zapowiada radosny czas naprawienia, zmartwychwstania, wiecznego życia i szczęścia dla wszystkich mieszkańców ziemi. O takim dniu marzył umierający Dawid. O tym napisał swoje ostatnie słowa. Jakże wdzięczni mu jesteśmy za to piękne marzenie. A przy tym wiemy, że to jest nie tylko marzenie starego, bezsilnego, umierającego już króla, ale wspaniałe, potężne proroctwo, które naprawdę się ziści. Jest to nieomylna obietnica wiernego Boga, że przyjdzie taki czas, gdy:

Panujący nad ludźmi sprawiedliwie,
panujący w bojaźni Bożej
jak światło poranka, [gdy] wschodzi słońce,

Poranek-Bez-Chmur [czyli Mesjasz], [będzie jak] blask deszczu z trawy ziemi.

Tego blasku deszczu na zielonej trawie wyglądamy, modlimy się o przyjście tego czasu słowami modlitwy Jezusa: Przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja nie tylko w niebie, ale również i na ziemi. Amen!

Do góry
8