Wszyscy, co są w grobach

Nie dziwujcież się temu; boć przyjdzie godzina, w którą wszyscy, co są w grobach, usłyszą głos jego. (Jan 5:28)

      Jezus przekazywał czasami skomplikowane prawdy, których znaczenia niełatwo było dociec. Czasami mówił używając języka symboli po to, by nie zostać zrozumianym, by tylko rzeczywiście zainteresowani Jego nauką dowiedzieli się, jakie było znaczenie Jego słów. Innymi zaś razami nauczał prostych zasad, które łatwo można było zrozumieć, ale nie zawsze łatwo było je przyjąć, czy też choćby w nie uwierzyć.
      Jedną z takich „łatwych” nauk, które łatwo można zrozumieć, ale trudno w nie uwierzyć i trudno je zaakceptować, jest nauka o zmartwychwstaniu wszystkich ludzi z grobów. Nauka o zmartwychwstaniu jest absolutnym A-B-C nauki Jezusa. Nie sposób przejść obok niej obojętnie. Wszyscy chrześcijanie przynajmniej nominalnie przyznają się do wiary w zmartwychwstanie. Mimo to wydaje się, że wiara ta bywa przeważnie bardzo powierzchowna.
      Po pierwsze trudno uwierzyć, że człowiek powstaje z martwych, jeśli przyzna się rację Szatanowi, że człowiek tak na prawdę nie umiera, tylko żyje po śmierci w jakimś innym wymiarze. Aby wierzyć w zmartwychwstanie trzeba najpierw uwierzyć w śmierć.
      Po drugie trudno uwierzyć w to, że powstaną wszyscy ludzie. Większości z nas wydaje się, że byłoby to niesprawiedliwe. Podświadomie wyczuwamy jakąś formę nagrody w tym, że ktoś może zostać ponownie powołany do życia. Dlaczego więc mieliby powstać do ponownego życia ludzie źli, leniwi i głupi.
      Po trzecie trudno sobie wyobrazić takie wyjście człowieka z grobu. Przecież komórki dawno rozłożyły się na pierwotne elementy, wiele grobów nie zachowało się w ogóle, a i ogromna ilość ludzi ginie w takich okolicznościach, że nawet nie mają grobów, z których mogliby wyjść.
      Wobec tych trudności wielu wierzącym ludziom łatwiej jest przyjąć błędne animistyczne wyobrażenia o życiu po śmierci i to w stanie szczęśliwości dla ludzi dobrych oraz wiecznego nieszczęścia dla niesprawiedliwych. Późniejsza „chrześcijańska” adaptacja tych mitologicznych wyobrażeń wprowadziła jedynie jakiś abstrakcyjny „sąd ostateczny”, który miałby tylko za zadanie potwierdzić wcześniej wydany wyrok.
      Tymczasem nauka Jezusa jest w tym zakresie brutalnie prosta. Człowiek umiera, czyli zasypia. Jego ciało rozkłada się – wraca do prochu – a „dusza”, czyli świadomość i pamięć zostaje przechowana w księgach Bożej pamięci po to, by mogła zostać odtworzona w zmartwychwstaniu w nowym ciele skonstruowanym z nowych komórek, ale wedle starego zapisanego w niebie kodu genetycznego. Proste! Dla współczesnego, średnio wykształconego człowieka łatwy do wyobrażenia sobie mechanizm – niewykonalny na razie dla nauki, ale wyobrażalny. A mimo to tak trudno uwierzyć w prostą prawdę słów Jezusa – wszyscy, którzy umarli znajdą ponownie iskrę życia, która pozwoli im stanąć na sądzie Bożym, aby móc zdać sprawę ze swych dobrych i złych uczynków oraz dokonać koniecznych korekt tak, aby okazać się przydatnym w przyszłym Bożym świecie.
      Nie dopisujmy do tych prostych słów żadnych „grobowców pamięci”, filozoficznych definicji życia i śmierci, spekulacyjnych mechanizmów zastępczych w rodzaju „czyśćca”, czy tym podobnych karkołomnych ludzkich pomysłów. Przyjmijmy słowa Jezusa tak jak są napisane bez żadnych warunków wstępnych i komentarzy, a wtedy poznamy prawdę, która nas oswobodzi.

Daniel K.

Przeczytaj Tekst z Biblii Gdańskiej