Moje małe odkrycia
Te same teksty biblijne czytam po wielkokroć od kilkudziesięciu lat, spędzam nad nimi godziny, wydaje mi się, że je już całkiem dobrze rozumiem, gdy nagle w czasie jakiegoś studium owierają mi się zupełnie nieoczekiwane perspektywy, które odsuwają w cień wszystko to, co wydawało mi się, że wiedziałem o takich miejscach Biblii do tej pory. Wiem, że to tylko moje małe radości, moje zachwyty i poczucia bycia „odkrywcą”, których to uczuć najprawdopodobniej nie podzielą czytelnicy tego wynurzenia. Każdy musi bowiem dokonywać takich odkryć sam dla siebie. Mimo to opowiem o trzech takich doświadczeniach, gdyż wiążą się one z aktualnym czytaniem Ewangelii
Odkrycie 1. – Nieużyteczni słudzy
Przez lata czytałem przypowieść o „nieużytecznych sługach” (Łuk. 17:7-10) jako naukę skromności: Wykonałem coś, co czuję, że zasługuje na pochwałę, ale mimo to powinienem pogwałcić to odczucie i skromnie o sobie powiedzieć „jestem tylko nieużytecznym sługą”. Dopiero niedawno dotarła do mnie szersza treść tej wypowiedzi Jezusa. Człowiek, który wykonuje polecenia nie powinien oczekiwać pochwał. Jeśli wykonujemy przykazania, jesteśmy ludźmi w miarę na ludzkie wyczucie sprawiedliwymi, jeśli jesteśmy dobrymi pracownikami, czy uczniami, to jeszcze nikomu przez to nie zrobiliśmy łaski. Wykonaliśmy tylko nasz „psi obowiązek”. Owszem Bóg z pewnością cieszy się z naszej sumienności, ale trudno byłoby jak dziecko oczekiwać pochwały za coś, do czego zobowiązaliśmy się umową, czy nawet przez sam fakt urodzenia się człowiekiem.
Z drugiej jednak strony czasami robimy coś więcej niż to, czego wymagałaby prosta sprawiedliwość, nawet ta Boża, biblijna. Żydzi mówią, że hasyd (pobożny) to taki Żyd, który czyni więcej niż wymaga Prawo. Chrześcijanie wychowani bez Prawa żyją ciągle w przekonaniu, że czegoś im brakuje. Jest to może słuszne i motywujące odczucie, ale z drugiej strony przecież czasami nasza miłość powinna przerosnąć oczekiwania ludzi, a może nawet samego Boga. Jezus zdziwił się kiedyś wiarą człowieka. I my winniśmy się starać zadziwić Boga i Jezusa swoimi dobrymi uczynkami, które nie wynikają z poczucia obowiązku, ale z owego radosnego powiewu bezinteresownego entuzjazmu. Jeśli nas na to nie stać, to jesteśmy tylko „nieużytecznymi sługami”.
Odkrycie 2. – Jeden wzięty, drugi zostawiony
Teologowie nauczyli mnie rozumieć wersety z Łuk. 17:33-37 jako naukę o „porwaniu”, czy też jak nieco mniej gwałtownie wyrażają się badacze zabraniu Kościoła. Dopiero niedawno dotarł do mnie kontekst tej wypowiedzi. Po pierwsze pytanie uczniów: „Gdzież Panie?” i odpowiedź „Gdzie będzie ścierw, tam się zgromadzą i orły”. Czy to może oznaczać coś przyjemnego. Sępy gromadzą się nad padliną. Dawniej po bitwach pozostawały na polu niepochowane zwłoki ludzkie, stając się pożywieniem dla ptaków i dzikich zwierząt. Po drugie – wypowiedzi wprowadzające: czy zabrany został Noe lub Lot, czy też raczej zabrani zostali przez wody potopu wszyscy ludzie poza rodziną Noego (Mat. 24:39). W przypadku potopu czy ognia spadającego na Sodomę zginęli wszyscy. Jednak w czasie wielkich klęsk bywa, że ktoś ocaleje. Wielkie zawieruchy zabijają na oślep: jeden zostaje porwany przez wiatr inny zostawiony. Czy chcemy narażać się na takie ryzyko, czy raczej wolimy skorzystać z drogi ratunku, którą otwiera przed nami Jezus: nie wracać do domu po dobytek, nie odwracać się za siebie podczas pracy na roli. Pamięć o żonie Lota winna skłaniać nas do wyglądania jedynie duchowych radości. Wtedy nie będziemy narażać swego dobra na działanie logiki przypadku wielkich klęsk, które niebawem spadną na wszystkich ludzi.
Odkrycie 3. – Niesprawiedliwy sędzia
Przypowieść o wdowie nękającej niesprawiedliwego sędziego zapowiedziana została przez Łukasza słowami: „I powiedział im jeszcze podobieństwo do tego zmierzające, iż się zawsze potrzeba modlić a nie ustawać”. Nie chcę powiedzieć, że to tytuł mylący, boć mamy przecież do czynienia z natchnionym Słowem Bożym. Ale dopiero niedawno zastanowiłem się, czy rzeczywiście chodzi tutaj o każdą modlitwę, obojętnie w jakiej sprawie. Przecież Jezusowe zakończenie wyraźnie mówi, że jeśli niesprawiedliwy sędzia – choć Boga się nie bał i ludzi nie wstydził – mimo wszystko ukarał prześladowców wdowy, to tym bardziej Sprawiedliwy Bóg pomści się krzywdy swoich wybranych. I nagle zrozumiałem, że wolno modlić się jak Dawid o pomstę dla nieprzyjaciół. Nie wolno się mścić, nie wolno złorzeczyć, nie wolno żywić gorzkich, złych uczuć, ale należy pozostawić pomstę Bogu, to znaczy wyznać Bogu, że dzieje nam się krzywda i prosić go o to, by okazał swą sprawiedliwość względem złych, niesprawiedliwych ludzi. To przynosi ulgę. Z drugiej strony słowa Jezusa stanowią bardzo poważne ostrzeżenie: Niech nam się nie wydaje, że krzywdy, które wyrządzamy innym ludziom pozostaną bez kary. Bóg może nam wszystko wybaczyć, ale niczego nie pozostawi bez kary (2 Mojż. 34:7).
I na koniec dodam jeszcze, że dobrze jest mieć takie forum, na którym wolno wyrazić niestandardowe poglądy. Jeśli bowiem Drogi Czytelniku w pierwszej chwili pomyślisz: Jak można głosić takie pokraczne poglądy, to zapewniam Cię, że ja kilka lat temu też bym tak pomyślał czytając to, co napisałem powyżej :)
Daniel K.
Przeczytaj Tekst z Biblii Gdańskiej