Tam zostańcie

A do któregokolwiek domu wnijdziecie, tamże zostańcie, i stamtąd wynijdźcie. (Łuk. 9:4)

      Pan Jezus posyłając uczniów z poselstwem Ewangelii, zaleca im dość osobliwą metodę głoszenia. Mieli udać się do miejscowości, znaleźć tam „syna pokoju” i zamieszkać u niego na cały czas pobytu w danej miejscowości. Mieli korzystać z jego gościny i nie zmieniać miejsca zamieszkania aż do opuszczenia tej miejscowości. Gdyby nie udało im się znaleźć „syna pokoju” mieli opuścić takie miejsce otrząsając proch z nóg. Podobna metoda opisana jest przy posłaniu siedemdziesięciu uczniów, gdzie jeszcze dobitniej zapisane jest: „Nie przechodźcie się z domu do domu” (Łuk. 10:7).
      Pan Jezus najwyraźniej życzył sobie, by Jego Ewangelia działała w oparciu o zbory, które miały powstawać w domach życzliwych Jego nauce „synów pokoju”. Jego głos nie miał być słyszany na ulicach (Mat. 12:19), ale był przekazywany pod dachem życzliwego domostwa, które byłoby gotowe przyjmować nie tylko głosicieli Dobrej Nowiny, ale także wszystkich tych, którzy pragnęli jej słuchać.
      Jakże różna jest ta metoda od medialnego ataku, z którego chętnie korzystamy dzisiaj przy głoszeniu Ewangelii Jezusa. Wolimy raczej posługiwać się bezosobowymi kawałkami papieru, bilbordami, ekranami i monitorami, niż nawiązać bezpośredni kontakt z człowiekiem, który jest przecież najlepszym nośnikiem pokoju, żywej radości i entuzjazmu.
      Jezus życzył sobie nie tylko osobistego kontaktu głosiciela ze słuchaczem, ale nakazywał głosicielowi korzystać z gościny – głosiciele mieli udać się w drogę bez zapasu żywności i pieniędzy na jej zakup. Jeśli takiej gościny nie znaleźli, oznaczało to, że miejscowość nie była godna ich poselstwa. Kto dzisiaj jeszcze głosi Ewangelię w taki sposób? Jeśli jest ktoś taki, to oddajemy mu pełne uznanie i szacunek, bo to sposób dość niewygodny. Nawet jeśli czasami podróżujemy z Ewangelią, to wolimy mieszkać w hotelach i jeść w restauracjach płacąc własnymi pieniędzmi lub korzystając z funduszy na ten cel złożonych.
      No i jeszcze pytanie się nasuwa, po co pisze to wszystko ktoś, kto posługuje się do zapisania tych słów bezosobowym medium elektronicznym. Ano trzeba czasami z ciężkim sercem zauważyć różnicę między przykazaniem Jezusa a własną wygodą, by pokornie schylić głowę i poczuć potrzebę usprawiedliwienia mocą Barankowej ofiary za grzech. A poza tym takie spostrzeżenia wykluwają się czasami po latach jako nowe sposoby życia i działania. Oby...

Daniel K.

Przeczytaj Tekst z Biblii Gdańskiej