Ciche milczenie...ale on nic nie odpowiedział. Mar. 15:3 Pamiętam jak w czasie prób do „Pasji Mateuszowej” J.S. Bacha dyrygent wymagał od tenora, by po pytaniu kapłana: „Nic nie odpowiadasz na to, co ci świadczą przeciwko tobie?” (Mat. 26:62), zachował dłuższą pauzę. Owa ilustracyjna chwila ciszy była bardziej wymowna niż całe późniejsze tenorowe arioso „Mój Jezus milczy”. Młody ewangelista miał jednak wielką trudność z zachowaniem owych kilku sekund ciszy. Jakże się one wydawały długie... Milczenie czasami głośniej mówi niż słowa. Jezus skorzystał z tej siły wypowiedzi. Nam nie jest tak łatwo skorzystać z prawa do milczenia wobec fałszywych zarzutów, pomówień. Wolimy mówić, usprawiedliwiać się, nawet wtedy, gdy czujemy, że to i tak niczego nie zmieni. Kiedyś pewien redaktor pouczał swojego dziennikarza, który chciał mówić prawdę: „Najpierw jest to, co ludzie chcą widzieć, potem to, co chcą słyszeć, potem długo, długo nic, a potem dopiero prawda”. Słowa niczego nie zmieniają, gdy pytający z góry wiedzą, co chcą usłyszeć. Jeszcze inną sprawą jest cisza serca. Można milczeć, ale głowę mieć pełną słów – logicznych, trafnych, przeszywających... Nie wiemy, co działo się w umyśle Jezusa, gdy milczał na swych „procesach”. Ale jeśli wolno mi się domyślać, to jestem przekonany, że owa więź z niebem towarzysząca Mu od dzieciństwa i potwierdzona w Getsemane anielską interwencją, trwała w Nim nieprzerwanie także w czasie wydarzeń ostatnich godzin Jego ziemskiego życia. Tak widzę Jezusa – wśród żywiołów ludzkiej złości, stanowi jakby odgrodzoną niewidzialną szklaną kopułą oazę ciszy, do której nie dociera zewnętrzny harmider. Jakże chciałbym nauczyć się od Niego takiego cichego milczenia. DanielPosłuchaj tego fragmentu "Pasji" Mein Jesus schweigt zu falschen Lügen stille
|