Od legionu demonów po głowę Jana Chrzciciela
Frapujące historie opisują nam Ewangeliści. Legion demonów w biednym człowieku, dla którego nie ma kaftana bezpieczeństwa. Kobieta dwanaście lat cierpiąca na krwotok i wydająca na lekarzy wszystkie swoje majętności. Dziecko, ukochana córeczka, umierająca kochającemu ją ojcu, dostojnikowi w miasteczku. Wątpiący krajanie, którzy odrzucają możliwość, by cieśla mógł być Mesjaszem. I na koniec horror – dziewczynka tańcząca za osobliwe honorarium – głowę proroka.
Z naszą dzisiejszą filmową, czy nawet serialową wyobraźnią, łatwo zauważyć, że powyższy akapit zawiera kilka dobrych pomysłów na scenariusze przegodowe, familijne, dramatyczne czy budzące grozę. Wystarczy tylko trochę wyobraźni, by ze krótkie a może nawet w wydaniu Marka nieco suche notatki rozbudować w barwne, żywe historie, które napełniają nas bezmiernym zdumieniem – jak to możliwe?
Dzisiaj mało kiedy już się potrafimy zdziwić jakąś opowieścią, bo choć przeważnie w naszym akurat otoczeniu nic zaskakującego, czy strasznego się nie dzieje, to w wiadomościach na codzień słuchamy, w gazetach czytamy o najbardziej zdumiewających sprawach, które z jednej strony rozciągają we wszystkie strony naszą wyobraźnię, a z drugiej uniewrażliwiają czasami na ludzkie tragedie. Wielu z nas, gdy słyszy wiadomość o powodzi w Bangladeszu, w której zginęło na przykład siedemnaście osób, myśli sobie w duchu, tylko tyle?! Nie ma o czym mówić.
Ociekająca krwią głowa Jana podawana na misie zgrabnej dziewczynce, odzianej w powiewne szatki, za którą w tle kryje się chytra twarz jej matki – to wdzięczny temat wielu obrazów i jakoś już nas aż tak bardzo nie szokuje ten widok, czy myśl o nim. Niejedne zmasakrowane zwłoki widzieliśmy w telewizji. Często jednak ci sami ludzie, którzy bez trudności oglądają najbrutalniejsze filmy, mdleją na widok rzeczywistej krwi. Na szczęście wyobraźnia, nawet podbudowana najrealniej wyglądającym obrazem, nie potrafi znieczulić nas na rzeczywisty dramat rozgrywający się w naszym bezpośrednim otoczeniu. Mimo to warto pracować nad tym, by techniki medialne nie znieczulały nasze wyobraźni
Dlatego czytając o biednym, utrapionym człowieku, dla którego nie było lekarstwa i lekarzy, a jego otoczenie przerażone było straszną chorobą, spróbujmy przeżyć tę historię emocjami, które kryją się tuż za cienką zasłoną suchej ewangelicznej notatki. Poczujmy chłód i wilgoć herodiańskiego lochu, z którego oprawcy przynoszą gościom króla makabryczny urodzinowy prezent. Oby emocje te przydarzyły nam się tylko przy czytaniu Ewangelii.
Daniel K.
Przeczytaj Tekst z Biblii Gdańskiej