Oto bracia moi!A wyciągnąwszy rękę swoję na uczniów swoich, rzekł: Oto matka moja i bracia moi! Albowiem ktobykolwiek czynił wolę Ojca mojego, który jest w niebiesiech, ten jest bratem moim, i siostrą i matką. Mat. 12:49-50 Dwunasty rozdział Ewangelii Mateusza wyznacza pewien przełom w podejściu Jezusa do stronnictwa faryzeuszy. Słowa, że Jezus uzdrawia mocą demoniczną, padły już wcześniej (Mat. 9:34), gdy uzdrowił On niemego opętanego. Faryzeusze podobno uważali, że takiego cudu może dokonać jedynie Mesjasz, gdyż chcąc wypędzić demona, trzeba najpierw poznać jego imię, a od niemego nie można się niczego dowiedzieć. Gdy więc przyszedł ktoś, kto uzdrowił niemego opętanego mieli dwa wyjścia: albo przyznać, że jest Mesjaszem, albo... Właśnie, wybrali to drugie „albo”. Jezus, który dotąd cierpliwie polemizował z nauką faryzejską, teraz wypowiada twarde słowa o tym, że są pewne grzechy, które nie będą odpuszczone ani w tym, ani w przyszłym wieku (Mat. 12:31). Innymi słowy, zwiastuje całkowite odrzucenie niegodnych nauczycieli. Dodaje przy tym przerażające dla nas wszystkich słowa, że ze wszystkiego, co mówimy, zdamy sprawę w dzień sądu... Swoją wypowiedź przeciwko złym nauczycielom Jezus kończy wskazując na słuchający go lud i stwierdzając: moim bratem i moją matką są ludzie, którzy czynią wolę mojego Ojca. Ze słów zdamy sprawę na sądzie, ale to nie słowa, dobre czy złe, decydują o tym, czy należymy do rodziny Jezusa. Najpiękniejsze nawet wyznania nie dorównają mocą wyrazu jednemu uczynkowi, który by niezawodnie świadczył, że jego wykonawca jest synem tego samego Ojca, co Jezus. Daniel |