Moje rozliczenie z ośmiu błogosławieństw

1. Błogosławieni ubodzy w duchu; albowiem ich jest królestwo niebieskie.

Nie mam wysokich oczekiwań. Życie jest takie krótkie. Nie jestem biedny, ale też nie bogaty. Trudno mi przychodzi wyrzec się pewnych wygód, ale staram się przynajmniej wyrzekać tego, co obciążałoby mnie jeszcze bardziej, wyrzekać się pożądania tego, co posiadają moi przyjaciele, sąsiedzi, bracia. Czy to wystarczy do spełnienia warunku przynależenia do niebieskiego królestwa?

2. Błogosławieni, którzy się smęcą; albowiem pocieszeni będą.

Częściej smucę się smutkami przyjaciół niż własnymi, bo nie mam na razie zbyt wielu powodów do własnego smutku. Z drugiej jednak strony staram się wypełniać Pawłowe przykazanie o ustawicznej radości. Czuję się już dzisiaj pocieszony w moich smutkach. Jakież więc będzie to przyszłe, wielki pocieszenie!

3. Błogosławieni cisi; albowiem oni odziedziczą ziemię.

Cichość, pokora, skromność – jakże obco brzmią dzisiaj te słowa. Dawno minęły czasy obowiązywania zasady „siedź w kącie...” Mimo to staram się zawsze być w drugim szeregu. Nie umiem być całkiem na szarym końcu. Moja natura pchałaby mnie do przodu, szukam więc świadomie drugich miejsc. I często nie udaje mi się cicho znosić niedoskonałości własnych i otoczenia, choć wiem, że każda erupcja gniewu oddala mnie od obietnicy dziedziczenia ziemi.

4. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości; albowiem oni nasyceni będą.

Z tego błogosławieństwa czerpię całymi garściami. Wiem, że pragnienie sprawiedliwości należy zacząć od siebie, a nie zawsze jestem sprawiedliwy. Ale staram się. Za to sprawiedliwości na świecie pragnę całym sobą i wiem, że będę nasycony.

5. Błogosławieni miłosierni: albowiem oni miłosierdzia dostąpią.

Miłosierdzie w sądzie przychodzi mi z łatwością. Ale miłosierdzie jako pomoc niesiona innym, zwłaszcza materialna, to wielki wyrzut mojego sumienia. Cieszę się, że są instytucje pomocowe, zwłaszcza te państwowe, utrzymywane z moich podatków, ale to tylko uspokajanie sumienia.

6. Błogosławieni czystego serca; albowiem oni Boga oglądają.

Tutaj mogę się tylko modlić: Serce czyste stwórz we mnie, o Boże. Nie mam czystego serca. Moje myśli, jak wstrętne, nieczyste ptaki, krążą po narozmaitszych wysypiskach brudów tego świata. Kontrolowanie ich lotów, to dla mnie mozolna, codzienna i trochę beznadziejna praca. Mam nadzieję, że mam jeszcze trochę czasu. Im jestem starszy, tym mniej ptaków wybiera się na nieczyste wycieczki. Może skumulowany wysiłek woli i ducha świętego doprowadzi jeszcze za życia do pożądanego rezultatu.

7. Błogosławieni pokój czyniący; albowiem oni synami Bożymi nazwani będą.

Dziwne uczucie towarzyszy mi, gdy myślę o czynieniu pokoju. Zdaje mi się bowiem, że jestem człowiekiem bardzo pokojowo nastawionym do otoczenia. Sam raczej nie wzbudzam niepokojów. Jednak obserwuję, że moje zdecydowane działania często wywołują różnego rodzaju niepokoje. Usprawiedliwiam się trochę, że Jezus też kiedyś powiedział, że przyniósł światu miecz, a nie pokój, ale „co wolno wojewodzie...” Nie wiem. Chciałbym nazywać się synem Bożym.

8. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości; albowiem ich jest królestwo niebieskie.

Wydaje mi się, że to moje otoczenie nie stwarza mi okoliczności do cierpienia dla sprawiedliwości. Może trochę cierpiałem z powodu posiadania trójki hałaśliwych dzieci, może z powodu gościnności. A reszta? Może żyję zbyt podobnie do świata, by cierpieć. Dla wiary „cierpię” co najwyżej uśmiech politowania, ale to mnie nie boli, więc nie cierpię. To błogosławieństwo pozostaje dla mnie na razie znakiem zapytania.

Daniel

Przeczytaj Tekst z Biblii Gdańskiej