Wyrzuć!

Rozkaż synom Izraelskim, aby wyrzucili z obozu każdego trędowatego i każdego, który cierpi płynienie nasienia, i każdego, który się splugawił nad umarłym; 4 Mojż. 5:2

      Gdy już został ustawiony Przybytek i poświęcony jego ołtarz, by można było rozpocząć Bożą służbę, gdy wokół niego rozbito obóz, a zanim jeszcze złożono ofiarę książąt ludu, Pan nakazuje usunięcie z obozu wszystkich ludzi nieczystych. Gdy piszę i czytam słowo „nieczysty”, wszystko jeszcze mieści się w moich stereotypach myślenia. Jasne – nieczysty to zaprzeczenie czystości i świętością. Nie ma dla niego miejsca w obozie świętości. Gdy jednak pomyślę „chory”, „żałobnik”, ogarnia mnie zdumienie. Przecież trędowaty, czy człowiek cierpiący na jakieś wycieki, to chory, a ten „który się splugawił przy umarłym”, to przecież ktoś, kto pochował najbliższego w rodzinie. I takich mam wyrzucić, zamiast nad nimi roztoczyć najczulszą opiekę?! No dobrze, mam ich „wyrzucić” tylko na czas nieczystości, może na siedem dni, aż do uleczenia. Ale mimo wszystko...
      I tutaj przyważnie przychodzi mi do głowy „zbawienna” myśl. Przecież to nie ze mną Bóg zawarł to przymierze. Jakże wdzięczny jestem Chrystusowi, że wyrwał mnie z kręgu tych kłopotliwych przykazań. Czy rzeczywiście nie ze mną? Czy naprawdę wyrwał? Zostawiam te pytania...
      W ubiegłą niedzielę w moim zgromadzeniu wylała się żółć, wysypał trąd, rozprzestrzenił się kwas od lat nieczyszczony z robaczywego serca. Teraz wszyscy jesteśmy ubabrani po pachy. Gdybyśmy posłuchali dobrej rady i wyrzucili trędowatego aż do uzdrowienia, bylibyśmy zdrowsi. Trąd – choroba tłumionych złych uczuć; bardzo zaraźliwa; nieleczona prowadzi do duchowej niesprawności i w końcu duchowej śmierci. Czasami czystą głupotą jest nadmiar miłosierdzia w stosunku do jednej osoby, gdy naraża się przy tym duchowe zdrowie całego zgromadzenia. Lepiej byłoby gdybyśmy byli posłuchali twardego słowa – „wyrzuć”.

Daniel

Przeczytaj Tekst z Biblii Gdańskiej