Komentarz do:
Łazarz z Betanii - Jan 11-12

Szabbat   25 Aw 5766
19 sierpnia 2006



– Wskrzeszenie Łazarza (Jan 11:1-45) – Proroctwo Kaifasza (11:46-53) – Zamysł zgładzenia Jezusa (11:54-57) – Uczta w Betanii (12:1-11) – Uroczysty wjazd do Jerozolimy (12:12-50) –

Wjazd do Jerozolimy

Opis królewskiego wjazdu Jezusa do Jerozolimy ukazuje niezwykle barwną mozaikę zdarzeń, w których uczestniczą wszystkie środowiska ówczesnej Jerozolimy. Najważniejszy aktor tych zdarzeń - lud Izraela - obwołuje Jezusa królem: „Hosanna! błogosławiony, który idzie w imieniu Pańskiem, król Izraelski!”. Towarzyszą Jezusowi uczniowie, którzy wedle opisu jednego z nich nie do końca rozumieją znaczenie wszystkich tych zdarzeń. Przedstawiciele stronnictwa faryzejskiego zaczynają się koniunkturalnie wahać: Być może trzeba będzie się z nim pojednać, wobec tak wielkiej popularności wśród ludu. Grecy, czyli prawdopodobnie hellenistyczni Żydzi lub greccy prozelici, postanawiają poznać nowego nauczyciela i przedyskutować z nim jakieś ważne zapewne dla nich kwestie filozoficzne. Pośredniczą w tym Filip i Andrzej. Gdy Bóg przemówił do Jezusa lud podzielił się na trzy frakcje. Jedni objaśniali to zjawisko w sposób naturalny, inni uważali, że to anioł przemówił do modlącego się Jezusa, pozostali pewnie niczego nie zauważyli. Z opisu Jana dowiadujemy się jeszcze, że wielu przedstawicieli Jerozolimskiej arystokracji wierzyło w mesjańskie poselstwo Jezusa, ale z obawy przed zawziętością stronnictwa faryzejskiego nie wyznawali tego publicznie, by nie zostać wyłączonym z synagogi.

Wśród tej mieszaniny ludzkich postaw Jezus modli się i naucza. Skupia się na śmierci i jej zbawiennym pożytku. Mówi o swoim wywyższeniu na krzyż i sądzie tamtego świata. Na postulat nieśmiertelności Mesjasza odpowiada, by jak najprędzej korzystać z dostępnego światła, bo zbliża się ciemność, która miała niebawem ogarnąć najpierw wzgórze Golgoty, a potem cały świat.

Jezus odchodzi i ukrywa się. Niezrozumiały i niezrozumiany przez tamtych ludzi. Czy dzisiaj byłoby lepiej, czy Warszawa, Berlin, Paryż, Nowy Jork, Watykan lepiej zrozumiałyby Jezusa. Czy my lepiej go rozumiemy, czy przyjmujemy Jego światło? Jakże często i dziś Jezus musi ukrywać się przed ludzkim niezrozumieniem. To trudne, ale staramy się zobaczyć Jezusa modlącego się w tłumie, Jezusa nauczającego, Jezusa, do którego przemawia Bóg. Pragniemy korzystać ze światła, póki jest jeszcze czas, póki ciemności nie ogarnęły ziemi.