Komentarz do:
Potem naznaczył - Łuk. 10

Szabbat   29 Ijar 5766
27 maja 2006



– Rozesłanie siedemdziesięciu (Łuk. 10:1-20) – Błogosławieństwo dla niemowląt (10:21-24) – Kto jest bliźnim (10:25-37) – Maria i Marta (10:38-42) –

Po wyborze i misji 12 posłańców, Jezus widząc ogrom zadań wyznacza jeszcze siedemdziesięciu współpracowników, których wysyła do miast izraelskich z poselstwem o bliskości Królestwa Bożego. Gdy po wykonaniu zadania siedemdziesięciu z dumą relacjonowało swoje sukcesy, Jezus nakazam swym naśladowcom radowanie się z dziedzictwa niebiańskiego a nie ziemskich osiągnięć, nawet jeśli dotyczą one Bożego dzieła. Jezus wyraża wdzięczność, że Bóg wybrał do swego dzieła ludzi prostych, którzy zauważają często to, czego nie są w stanie dostrzec politycy i uczeni. O odpowiedzi na pytanie, kogo należy miłować jak samego siebie, Jezus opowiada przypowieść o miłosiernym Samarytaninie. Chwali też Marię, która słuchając Jego nauczania obrała lepszą cząstkę, niż gdyby kosztem słuchania Słowa zabiegała o doczesność.

Kto jest bliźnim?

Na tak postawione pytanie najprościej byłoby odpowiedzieć: każdy człowiek! „Miłość bliźniego” oznacza pozytywne nastawienie do każdego człowieka i traktowanie go na równi z sobą. Nie wyrządzanie mu krzywd, jakich sami nie chcielibyśmy doznać i świadczenie mu przysług, jakie sami chętnie odbieralibyśmy od innych.

Przyznać jednak trzeba, że to proste, intuicyjne i z pewnością poprawne rozumienie słowa „bliźni” napotyka na pewne problemy. Po pierwsze źródłosłowy hebrajskiego „ReA” czy greckiego „plesion” kierują uwagę przede wszystkim na człowieka znajdującego się blisko, blisko mieszkającego – a więc sąsiada – lub bliskiego w znaczeniu duchowym lub cielesnym – a więc przyjaciela lub rodaka. Porównując swoją naukę o sądzie z zasadami przyjętymi przez społeczność Izraela Jezus mówi: „Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół...” Nakazuje więc miłość do nieprzyjaciół, ale nie stwierdza wprost, że należy utożsamiać pojęcia „bliźniego” i „nieprzyjaciela”.

Wydaje się, że również przypowieść o miłosiernym Samarytaninie nie udziela prostej odpowiedzi na pytanie prawnika: „A kto jest moim bliźnim”. Jeśli zgodnie z jego własnymi słowami bliźnim miałby być tylko „ten, który okazał miłosierdzie” (Łuk. 10:37), to czy powinniśmy jak samych siebie kochać jedynie tych, którzy okazują miłosierdzie? Oczywiście, że nie! Zapewne nie o taki wniosek z tej przypowieści chodziło Mistrzowi celnych odpowiedzi.

Czytając przypowieść Jezusa bez kontekstu pytania o znaczenie słowa „bliźni”, wniosek wydaje się oczywisty: Czyń dobrze każdemu napotkanemu człowiekowi nie oglądając się na to, z jakiego pochodzi kraju, jaką wyznaje religię, jaki ma kolor skóry, jak się ubiera i jak wyraża. Taka jest treść drugiego z najważniejszych przykazań, w którym wypełnia się cała Tora (Gal. 5:14).

Demontując zaś partykularyzm myślenia prawnika Jezus tak dobiera osoby swej opowieści, by wniosek był jak najbardziej szokujący. Oto przedstawiciele duchowych elit narodu nie pomagają swemu rodakowi, tymczasem czyni to znienawidzony Samarytanin. To Samarytanin był tym, który okazał miłosierdzie, czyli „bliźnim”. Relacja „bliźniości” działa zapewne w dwie strony. Jeśli Samarytanin okazał się bliźnim miłującym, to winien być również bliźnim miłowanym.

I jeszcze jedno. Czasami myśląc o granicach naszych zobowiązań zapominamy o zagadnieniach centralnych. Gdy poszukujemy możliwości realizacji przykazania o miłowaniu bliźnich w dalekich krajach, odległych kulturach nie zapominajmy o rodzinie, sąsiadach, członkach najbliższej religijnej społeczności, kolegach w szkole czy w pracy – oni także, a może jednak oni przede wszystkim są bliźnimi, którzy oczekują na naszą miłość.