Komentarz do:
Do Kapernaum - Łuk. 7

Szabbat   15 Ijjar 5766
13 maja 2006



– Uzdrowienie sługi setnika z Kapernaum (Łuk. 7:1-10) – Wskrzeszenie syna wdowy z Naim (7:11-17) – Poselstwo Jana u Jezusa (7:18-23) – Świadectwo Jezusa o Janie (7:24-30) – Przypowieść o dzieciach na rynku (7:31-35) – Uczta u faryzeusza Szymona (7:36-39) – Przypowieść o dwóch dłużnikach (7:40-50 –

Jezus dokonuje dwóch znamiennych cudów – uzdrawia na odległość i to sługę poganina, rzymskiego setnika, którego wiara zadziwiła Jezusa, oraz przywraca życie niesionemu już na cmentarz młodzieńcowi. Te i inne cuda przynoszą sławę Jezusowi, tak że i Jan przysyła poselstwo z pytaniem, czy Jezus jest rzeczywiście tym oczekiwanym Mesjaszem. W odpowiedzi Jezus wskazuje na cuda, które się dzieją dzięki Jego misji, a także wydaje świadectwo o Janie, które raduje lud i celników, a wywołuje wzgardę u faryzeuszy i prawników, którzy pogardzili również chrztem Janowym. Widząc to Jezus opowiada przypowieść o dzieciach na rynku, które nie chcą się zgodzić na żadną zabawę, ani w wesele, ani w pogrzeb. (Dokładniejsze omówienie tej przypowieści zob. na stronie dabhar.org.) Mimo krytyki pod adresem faryzeuszy Jezus nie odmawia Szymonowi, który zaprasza Go na ucztę. To właśnie w domu tego zapewne szanowanego i bogatego faryzeusza rozgrywa się wspaniała i poruszająca scena, gdy "niewiasta wiodąca grzeszne życie w mieście" polewa nogi wielkiego Nauczyciela łzami, wyciera włosami, całuje i pomazuje olejkiem. Gdy w uczuciach gospodarza rodzą się wątpliwości, Jezus opowiada wspaniałą przypowieść, która ilustruje zależność miłości od wielości naszego długu, który został odpuszczony przez Boga.

Dwaj dłużnicy

Każdy z nas ma swoje słabości, niedoskonałości, nieumiejętności. Wszyscy popełniamy błędy, żeby nie powiedzieć grzechy. Czasami jednak ze skrywanym zadowoleniem stwierdzamy, że może nie jesteśmy aż tacy najgorsi, skoro inni popełniają jeszcze większe grzechy. Jeśli jesteśmy dobrotliwymy ludźmi, to myślimy sobie: "Panie Boże, jeśli takiemu wybaczyłeś, to moje przewinienia, które są w porównaniu do jego, jak ziarnka maku, zdmuchnie pierwszy powiew Twojej miłości." Jeśli jesteśmy "faryzeuszami" w najgorszym znaczeniu tego słowa, to powiemy sobie: "Dzięki Ci, Panie Boże, że nie jestem jak tamten wstrętny grzesznik". Zdaje się jednak, że ani pierwsza, ani druga postawa nie zasługują na pochwałę Jezusa.

Jeden grzesznik ma 500 groszy długu, drugi 50. Obydwaj są niewypłacalni. Pan odpuszcza im obu. Na pytanie, który będzie miłował Pana bardziej, wszyscy chętnie odpowiadamy: Ten, któremu więcej odpuszczono. Jasne! Gdy jednak przychodzi to porównywania naszych grzechów z innymi radujemy się, że nam odpuszczono 10 razy mniej niż "większym grzesznikom".

Czegóż to możemy nauczyć się z tak postawionego przez Mistrza problemu? Czy oznacza to, że powinienem cieszyć się z tego, że jestem grzesznikiem, bo skoro wiele mi odpuszczono, to bardziej Boga miłuję? Czy powinienem się starać grzeszyć jak najwięcej, żeby Bóg mógł mi jak najwięcej odpuścić, a ja przez to będę Boga jeszcze mocniej miłował? Żadną miarą! Nie daj tego Panie Boże!

Każdy z nas jest dłużnikiem. Jeśli wydaje mi się, że inni grzeszą bardziej niż ja, to powinienem spojrzeć na nich oczyma Jezusa. Moje grzechy owszem mogą być mniej poważne, dług wobec Boga nieco mniejszy, ale Bóg ma moc odpuszczania nawet największych długów. Chwalmy więc Boga, gdy nawracają się grzesznicy, wobec których On może okazać moc swojej niepokonanej miłości. Ponadto pamiętajmy, że dług, niezależnie od tego, czy wynosi 50 czy 500 groszy, i tak skazuje nas na taką samą karę. Bóg nie tylko przebacza nam nasze przewinienia, ale przede wszystkim odstępuje od wymierzenia kary, która zawsze jest taka sama, choćbyśmy byli winni tylko jeden grosz – zapłatą za grzech jest śmierć.

Jezus wybawił nas od śmierci niezależnie od wysokości naszego długu. Nie patrzmy więc na wysokość naszych niespełnionych zobowiązań. Starajmy się ze wszystkich sił nie czynić zła, a pełnić jak najwięcej dobrych uczynków. Miłujmy Boga, jako tego, który darował nam życie, choć wszyscy zasłużyliśmy na śmierć. Radujmy się z nawrócenia grzesznika, bo jemu zostało darowane takie samo życie. Tak samo będzie więc miłował Boga, a może nawet bardziej. Cieszmy się każdym kwiatem miłości, nawet jeśli rozkwita na polu skalanym grzechem. Krew krzyża ma moc oczyścić każdą rolę.