Komentarz do:
|
|
– Kuszenie Jezusa (Łuk. 4:1-13) – Kazanie w Nazarecie (4:14-30) – Uzdrowienie opętanego i teściowej Szymona w Kapernaum (4:31-39) – Działalność w Galilei (4:40-44) – Powołanie Szymona oraz synów Zebedeusza (5:1-11) – Uzdrowienie trędowatego (5:12-16) – Odpuszczenie grzechów paralitykowi (5:17-26) – Powołanie Lewiego i uczta w jego domu (5:27-39) – – Właściwe święcenie Szabbatu (Łuk. 6:1-11) – Wybór dwunastu apostołów (6:12-16) – Błogosławieństwa i biady (6:17-26) – Podstawowe zasady nauki Jezusa (6:27-49) –
Po chrzcie Jezus spędza 40 dni na pustyni, gdzie Jego wiara sprawdzana jest przez mistrza kłamstwa i podstępu. Pokazuje on Jezusowi możliwość dobroczynnej działalności, sprawowania władzy nad królestwami ziemi, dokonania spektakularnego cudu, który przekonałby wszystkich o niebiańskim pochodzeniu Mesjasza. Wszystko za jeden pokłon. Jezus odmawia i zwycięża w tej potyczce z Szatanem, który niewątpliwie już w tym momencie zaczyna przeczuwać, że chwieją się posady jego królestwa, skoro znalazł się na ziemi człowiek, którego nie można przekupić. Początek nauczania w Nazarecie kończy się próbą linczu. Tylko cudowna moc chroni Jezusa od przedwczesnej śmierci, który od tej pory, zapewne nie bez żalu, usuwa się z miasta swego dzieciństwa, przenosząc się do Kapernaum, miasta nad Jeziorem, którego brzegi tak kochał. Powołaniu pierwszych uczniów towarzyszy wspaniały cud niespodziewanego połowu. Wiele jeszcze razy uczniowie przeżyją chwilę grozy obcując z niesamowitą mocą Mesjasza. Również i w tych okolicach uzdrowienia wzbudzają oburzenie wśród faryzeuszy i nauczonych w Piśmie. Jezus ośmiela się bowiem odpuścić choremu grzechy, wiążąc jego chorobę z niedoskonałością. Po powołaniu celnika Lewiego w domu nawróconego odbywa się uczta, w czasie której Jezus ogłasza, że Jego nauka jest nowa i nie pasuje do starych prawideł nauczania faryzeuszy.
Jezus poucza lud, w jaki sposób należy święcić sabat. Czynienie dobrych uczynków nie narusza prawideł odpocznienia. W przestrzeganiu Prawa nie chodzi bowiem o zachowanie litery pojedynczych przepisów, ale wypełnienie ducha całej Tory. Po całonocnej modlitwie Jezus powołuje dwunastu posłanników, którzy przekażą Jego nauczanie zgromadzeniu Jego naśladowców. Następnie wygłasza kazanie, które stanowi fundament Jego nowego nauczania. To biedni, głodni, smutni, prześladowani i niepopularni są wybrańcami Bożego królestwa. Pozostali powinni się martwić o swój los i czym prędzej się nawrócić. Należy oddawać dobrem za zło, nie potępiać, stosować miłosierdzie, miłować nie tylko przyjaciół, ale także tych, którzy wyrządzają zło. Reformę należy rozpoczynać od samego siebie, a praca królestwa polega nie tylko na teoretycznym zrozumieniu jego zasad, ale przede wszystkim na próbie ich praktycznej realizacji.
Dom na opoce
Człowiek, który pragnie wznieść solidną budowlę, najpierw kopie dół, by postawić fundament na stabilnej podstawie. Prawda ta wydaje się dość oczywista, jednak najczęściej tylko w odniesieniu do budownictwa. Przy wznoszeniu konstrukcji naszej duchowej struktury najczęściej nie zadajemy sobie wielkiego trudu, ale rozpoczynamy budowlę życia z Bogiem od miejsca, w którym zastało nas nawrócenie. Mówimy sobie: Panie, pokochałeś mnie takim, jakim jestem i od tego miejsca zacznę życie z Tobą. Czasami tylko zauważamy odmieńca, który zachowuje się dziwnie: Z oczami utkwionymi w odległym celu powoli cofa się. Wołamy za nim: Człowieku, cóż ty robisz, droga prowadzi w przeciwnym kierunku! Dopiero gdy sami stajemy nad brzegiem głębokiej szczeliny, zaczynamy rozumieć, że i nam wypadnie się cofnąć, by wziąć rozbieg.
Tak samo kopanie w dół po to, by budować w górę, wydaje się czasami zajęciem bezsensownym. Dopiero po latach, gdy pod wpływem strumieni czasu kruszą się mury budowane na niezbyt dobrze osadzonym fundamencie, zaczynamy rozumieć, co robił tamten człowiek - kopiący w dół po to, by budować w górę. Znacznie szybciej osiąga się rezultaty budując od poziomu ziemi, bez rozgrzebywania fundamentów. Strzeliste wieże szybko wyrastają w niebo. Jakże żmudna w porównaniu z takim "budownictwem" wydaje się mozolna zasada: zrozumieć - spróbować wykonać - wyciągnąć wnioski z błędów. Powoli, stopień po stopniu wznosi nas ona ku prawdziwemu zrozumieniu Boga i Jego Prawdy. Czasami trzeba rozkopać całkowicie grunt pod nogami, zrobić spustoszenie w miejscu zamieszkania, by po latach na trwałym fundamencie stanęła solidna konstrukcja moralna, której nie poruszą byle wiatry i deszcze.
Jezus proponuje nam założenie nowej szaty. My wolimy łatać nasze stare ubranie. Najchętniej użylibyśmy starej szaty jako wygrzanego "podkoszulka", a na nią ubrali to, co daje Jezus. On jednak wymaga, byśmy choć przez chwilę stanęli przed nim nago. Poczuli ten wstyd, który kazał Adamowi skryć się przed Bogiem w zaroślach. Tylko poczucie nagości gwarantuje nam właściwą podstawę do przyjęcia szaty Jezusa. Nowe wino nalejemy do nowego bukłaka. Rozkopiemy grunt, na którym stoimy, by dokopać się do skały. Inaczej będziemy tylko mówili: Panie, Panie! Wyrwiemy ciernie i głogi z naszej działki, aby Jezus mógł na niej zakładać winnice i sadzić figi.
|
|