Komentarz do:
Wyszedłszy z kościoła - Mat. 24-25

Szabbat   28 Tewet 5766
28 stycznia 2006



– Wielkie proroctwo o czasach ostatecznych (Mat. 24:1-44) – Przypowieść o wiernym słudze (24:45-51) – Przypowieść o dziesięciu pannach (25:1-13) – Przypowieść o talentach (25:14-30) – Przypowieść o owcach i kozłach (25:31-46) –

Uciekajmy w góry

Ktoś kiedyś powiedział, że góry dlatego są piękne, że skrywają rzeczywistość za najbliższym zakrętem, pobudzają ciekawość wędrowca. Na równinie widać wszystko jak na dłoni. W górach co chwilę odkrywamy nową rzeczywistość. Skłonni jesteśmy pokonywać granice własnej wytrzymałości po to, by zobaczyć widok z następnego szczytu. Gdy się już na niego wdrapiemy, naszym oczom ukazują się nowe wzniesienia, do których trzeba dotrzeć, by zobaczyć to, co jest jeszcze dalej.

Ciekawość jest jednym z ważnych motorów napędzających działania człowieka. Ach, gdybyśmy tak mogli wspiąć się na palce, wychylić głowę ponad płaszczyznę czasu i choć na chwilę zerknąć w przyszłość, poznać swe życie aż po jego kres; choć raz unieść się aż do trzeciego nieba, z którego widać to, czego nie godzi się wypowiadać w obliczu doczesności! Ale jesteśmy płascy, zamknięci w cztery wymiary rzeczywistości. Nie umiemy zobaczyć, co widać zza następnego szczytu, dopóki na niego nie wejdziemy. Czasami niecierpliwie uprzedzamy rzeczywistość i szukamy odpowiedzi na pytania o przyszłość. Jedni u cyganki, inni u astrologa, jeszcze inni w futurologicznych przepowiedniach współczesnej nauki.

Jezus nie zostawia naszej ciekawości bez podniety. Nie każe nam ślepo błądzić po bezdrożach historii. Pozwala nam po niektórych oznakach orientować się w przebiegu drogi, którą zamierzył dla nas ludzi. Ale nasza wrodzona niecierpliwość każe nam w każdym podmuchu wiatru spodziewać się wylania ducha, w każdej wieści o wojnie – zapowiedzi niszczącej zło katastrofy, w każdym jaśniejszym błysku na wschodzie – nadejścia błogosławionej światłości Królestwa. I dobrze, że tacy jesteśmy. Dobrze, że niecierpliwość kazała wierzyć ludziom w 70 roku nowej ery, że to już koniec. Tak samo było w V wieku, gdy runęło Rzymskie Cesarstwo, tak samo końca spodziewali się mistycy Średniowiecza 1200 lat po Chrystusie i tak samo my czekamy na owo błogosławione rozwiązanie jeszcze i dzisiaj, od początku XIX wieku, kiedy ruchy adwentystyczne i milenarystyczne ponownie rozbudziły oczekiwanie na rychłe ustanowienie Królestwa Bożego na ziemi.

I nie ma w tym oczekiwaniu ani nic dziwnego, ani złego. Zdaje się, że Wielki Znawca ludzkiej ciekawości tak właśnie ukształtował swe kazanie o wydarzeniach poprzedzających Jego powrót, aby każde pokolenie z ufnością mogło spoglądać w najbliższe 50-100 lat, spodziewając się, że rychło nastąpi to, na co czekały liczne pokolenia. Niektórzy wolą ostrożnie twierdzić, że i nas spotka podobne rozczarowanie. Minie kilkanaście, może kilkadziesiąt lat, złożą nas do grobu i nastaną kolejne pokolenia, które znów niecierpliwie oczekiwać będą nadejścia owego upragnionego.

Ale przecież kiedy się to wreszcie stanie. Któreś pokolenie będzie wreszcie tym ostatnim i pierwszym zarazem. Czy źle robimy myśląc, iż to właśnie nasze pokolenie, które oglądało powstanie państwa Izrael, będzie właśnie tym ostatnim. Nie! Nie zniechęcajmy się tym, że tak myślało już przed nami pięćdziesiąt pokoleń wierzących. Wierzmy, że to właśnie my będziemy ostatnimi, którzy staną się pierwszymi.

Przecież minął już czas rozproszenia Izraela. Przecież Jerozolima nie jest już deptana przez pogan. Tylu było fałszywych proroków i mesjaszy. Wiem, wiem... wielu z was pokiwa głową i powie, że tyle jeszcze zła, że tyle do zrobienia w Jerozolimie, w Izraelu, na świecie, w nas samych, że podobnie było w roku 70, 450, 1260, 1844, 1914... Nie, nie było tak samo. Za każdym razem było inaczej i bliżej pożądanego Królestwa. Jeśli dwadzieścia wieków temu apostoł Paweł pisał do braci Rzymian: „Albowiem teraz bliższe nas jest zbawienie, aniżeli kiedyśmy uwierzyli” (Rzym. 13:11), to o ileż bardziej wolno nam dzisiaj tym słowom nadać jeszcze aktualniejsze znaczenie.

Dobrze czynimy! Czytajmy słowa Wielkiego Proroctwa Jezusa o czasach ostatecznych tak, jakby miało się ono wypełnić dzisiaj, w tym roku, za naszego życia. Ale i żyjmy tak, aby to właśnie dla nas skrócone być mogły owe trudne dni. I uciekajmy w góry. Bo tylko tam każdy zakręt osłania nową tajemnicę.