Komentarz do:
Odszedł z Galilei - Mat. 19-20

Szabbat   7 Tewet 5766
7 stycznia 2006



– Uzdrawianie nad Jordanem w Judzie (Mat. 19:1-2) – Nierozerwalność małżeństwa (19:3-12) – Błogosławienie dzieci (19:13-15) – Bogaty młodzieniec (19:16-26) – Nagroda za wyrzeczenie (19:27-30) – Przypowieść o robotnikach w winnicy (20:1-16) – Trzecia zapowiedź śmierci i zmartwychwstania (20:17-19) – Prośba matki synów Zebedeusza (20:20-28) – Uzdrowienie dwóch ślepych pod Jerychem (20:29-34) –

Trudne nauki

Są w Biblii nauki, które trudno zrozumieć i mamy czasami pretensję do Pana Boga, że nie zostały one jasno wyłożone, abyśmy nie musieli dociekać, domyślać się, spierać się między sobą. Z drugiej jednak strony Biblia zapisuje też nauki, które są niezwykle jasno wyłożone, które nie podlegają żadnej dyskusji, a mimo to są tak trudne do wykonania, że czasami wolelibyśmy, aby były nieco bardziej ukryte, tak aby dało się naszą ułomność choć trochę usprawiedliwić niewiedzą.

Gdy Pan Jezus wyłożył uczniom, jak się mają sprawy między mężem a żoną, orzekli oni, że w takim razie lepiej byłoby się nie żenić. Gdy wyjaśnił zagadnienie stosunku chrześcijanina do bogactwa, uczniowie zawołali: „Któż tedy może być zbawiony”! Nawet dla Niego pewne rzeczy były nieosiągalne. Gdy matka synów Zebedeusza prosiła dla nich o miejsca po Jego prawej i lewej stronie, Mistrz stwierdza, że nie ma na to wpływu. Trudno też pogodzić się z poczuciem sprawiedliwości wyrażonym w przypowieści o robotnikach w winnicy. My prawdopodobnie również uznalibyśmy, że wynagrodzenie robotnika powinno być proporcjonalne do włożonej pracy. Trudno pojąć, w jaki sposób naśladowcy Jezusa za wyrzeczenie się roli, domu czy rodziny otrzymają stukrotnie więcej jeszcze tu na ziemi a do tego żywot wieczny. Trudno było zapewne uczniom pogodzić się z kolejną zapowiedzią cierpienia i śmierci ich Mistrza. Trudno nam wszystkim zrozumieć, co miał On na myśli mówiąc o daniu swej duszy na okup za wielu.

Jakże trudno jest ludziom utrzymać jedność małżeństwa. W roku 2004 w Polsce rozstało się ponad 56 tysięcy par, z których około 13 tysięcy jako przyczynę rozwodu podało niedochowanie wierności małżeńskiej. Jednak jako główną przyczynę ustania tych związków podawano niezgodność charakterów (ok. 18 tys.). Także nadużywanie alkoholu było powodem ok. 13 tys. rozwodów. W tym samym czasie zawarto 192 tys. nowych związków, co oznacza, że przy takich proporcjach statystycznie rozpadałby się prawie co trzeci związek małżeński.

Zapewne w Izraelu pierwszego wieku naszej ery nie rozstawało się aż tyle par. Mimo to uczniowie, ludzie przecież głęboko moralni i wierzący, orzekli, że jeśli nie wolno oddalić żony, to lepiej się nie żenić. Przeciętny człowiek, pobierający się w Polsce roku 2004 zagrożony jest statystycznie trzydziestoprocentowym prawdopodobieństwem złamania Bożego prawa odnośnie jedności małżeńskiej. A przecież to jeszcze nie jest najtrudniejsze.

Ciekawe ile byłoby na świecie chrześcijan, gdybyśmy nauczanie Mistrza o sprzedawaniu majętności i rozdawaniu jej ubogim potraktowali w dosłowny sposób? A przecież nic nie wskazuje na to, że Pan Jezus nauczał symbolicznie czy w przypowieści. Bogaty młodzieniec był całkiem realny, a i chrześcijanie pierwszego zgromadzenia w Jerozolimie również dosłownie potraktowali to przykazanie i wiernie je wypełniali. Gdybyśmy sobie przynajmniej powiedzieli: Jeśli już nie sprzedaję swej majętności, to przynajmniej staram się nie nabywać nowej. Pocieszamy się, że bogaty z trudnością, ale jednak wejdzie do Królestwa. Myślimy sobie, że może z tym wielbłądem i uchem igielnym to jakaś wyższa symbolika. Może ucho igielne to jakaś furtka w bramie, może wielbłąd to pomyłka literowa i chodziło o grubą nitkę. Tymczasem wydaje się, że słowa Jezusa należałoby potraktować całkowicie dosłownie i śmiertelnie poważnie, nawet jeśli wyrażał się z typową semicką przesadą: Tak jak wielbłąd nie przejdzie przez ucho igły, tak bogaty nie wejdzie do Królestwa. Trudna to mowa, któż ją znieść może!

Pan Jezus głosi naukę bez żadnych kompromisów. Sam wyrzekł się wszystkiego. Najpierw poświęcił wielką chwałę w niebie, a potem, mimo swych niezwykłych możliwości i uzdolnień, świadomie zrezygnował z propozycji Szatana, który oferował Mu panowanie nad całą ziemią. Na koniec umarł w ogromnym cierpieniu przybity do haniebnego krzyża. Czy tak wielki Król może żądać mniej od tych, którzy pragną być Jego sługami, więcej – zasiadać na dwunastu stolicach sądząc dwanaście pokoleń Izraela? On rozumie nasze uwarunkowania i słabości. On przyszedł służyć nam swoją śmiercią, ale nie łudźmy się, że wejdziemy do Królestwa po schodach usłanych miękkim dywanem. Tak można osiągnąć tylko królestwo Szatana. Królestwo Niebiańskie, to Królestwo Mistrza trudnych nauk.