Komentarz do:
Największy w królestwie - Mat. 18

Szabbat   30 Kislew 5766
31 grudnia 2005



– Konieczność uniżania się (Mat. 18:1-5) – Przestroga przez zgorszeniami (18:6-10) – Przypowieść o ratowaniu zbłąkanej owcy (18:11-14) – Reguły strofowania grzechu (18:15-18) – Społeczna jedność (18:19-20) – Konieczność odpuszczania przewinień (18:21-22) – Przypowieść o dwóch dłużnikach (18:23-35) –

Ewangelia ustępliwości

Żyjemy w czasach, gdy pokora, umiejętność podporządkowania się, przyznawanie się do swych słabości to bardzo niepopularne i nieopłacalne zachowania. Świat pełen kolorowych gazet i rozkrzyczanych reklam promuje obraz człowieka zaradnego, dynamicznego, przebojowego, czyli takiego, który potrafi się urządzić wbrew innym, a może nawet czasami kosztem innych. Człowiek, który nie umie „się sprzedać”, który w razie potrzeby nie potrafi poniżyć innych, a nawet im zaszkodzić, nie nadaje się do działania w warunkach konkurencji. Nawet w obszarze religii kościoły starają się przedstawić swoją ideologię jako lepszą od innych, a swoje osiągnięcia postawić ponad osiągnięciami innych społeczności religijnych. Takie czasy. Ludzie lgną do wielkich, silnych i sławnych. A sukces reklamowy można osiągnąć dwoma drogami. Jedna polega na umiejętnym przedstawieniu swoich zalet, tak aby wydawały się one okazalsze od zalet innych, a druga sprowadza się do podkreślania wad innych, do takiego uwydatniania ich słabych stron, aby nasze własne zalety jaśniej świeciły na mrocznym tle naszych chełpliwych wyobrażeń.

W scenerii takiego właśnie modelu świata, który zapewne nie był inny dwa tysiące lat temu, pojawia się nauczyciel, który między możnymi wielkiego świata stawia słabe, nieporadne dziecko mające stać się wzorem mocy przyszłego wieku. Jeśli nie będziecie jak dzieci – naucza on – jeśli nie będziecie szukali ręki, która was poprowadzi, jeśli nie będziecie z radością przyjmowali każdego słowa nauczania, jeśli nie okażecie dziecięcej ufności, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Nie wejdziecie do królestwa niebieskiego także wtedy, gdy będziecie pogardzali słabymi, nieporadnymi, gdy będziecie wykorzystywali ich naiwność i nadużywać ich ufność. Nie wejdziecie też do królestwa niebieskiego, gdy nie nauczycie się przebaczać i zapominać ludziom ich przewinień popełnionych ze słabości czy nieumiejętności, choćby nawet miało to powtarzać się siedemdziesiąt siedem razy na dzień.

Ewangelia ustępliwości nie jest jednak równoznaczna z pochwałą pobłażliwości dla grzechu. Nauczyciel zaznacza, że człowiek pokorny, pełen chęci do przebaczania, skłonny do okrywania słabości nie będzie się wahał, gdy przyjdzie pomóc błądzącemu bliźniemu. Przecież nie ma on w sercu ukrytej radości, że udało mu się przyłapać grzesznika „na gorącym uczynku”. Przecież nie będzie się on pastwił nad kimś, kto zapomniał się na chwilę. Przecież z radością przyjmie wyznanie winy nawet siedemdziesiąt siedem razy na dzień. Taki człowiek jak najbardziej powinien chętnie korzystać z każdej sposobności zwrócenia uwagi na czyjś grzech po to, by ten, kto nie wie, że grzeszy, mógł się nawrócić na drogę życia.

I jeszcze jeden, może najtrudniejszy aspekt ustępliwości przedstawia Mistrz w swoim nauczaniu – ustępliwość w tworzeniu jedności Jego ciała. Jeśli dwóch zgodzi się... Jakże trudno osiągnąć prawdziwą zgodę. Łatwo jest się zgodzić, gdy jeden mówi a drugi słucha, gdy jeden rozkazuje, a drugi wykonuje. Gdy trzeba jednak wykonać coś, na co zgodzimy się obaj, wszyscy trzej... trudne zadanie. Jak trudno jest w małżeństwie znaleźć właściwą proporcję kompromisu między oczekiwaniami męża i żony. O ileż trudniej stan ten osiągnąć w luźniejszych formach społeczności ludzkich, a zwłaszcza w społeczności ciała Chrystusowego. Ileż trzeba pracy włożyć w to, by nasza jedność nie tworzyła się na zasadzie dominacji silnych, ale na drodze ustępliwości przez respektowanie niewyartykułowanych nawet potrzeb najsłabszych członków. Ile czasu trzeba poświęcić na wzajemne porozumiewanie się, na tłumaczenie sobie swoich motywacji, na spokojne i pokorne przekonywanie się o słuszności nie swoich, ale cudzych racji. Najczęściej okazuje się, że taką metodą trudno jest cokolwiek zdziałać. Nic dziwnego, że ci, którzy nastawieni są na łapczywe spożywanie owoców z drzewa poznania, którzy pragną się „rozwijać”, najczęściej odrzucają metodę prawdziwej jedności jako wyjątkowo nieefektywną.

Jezus mówi jednak: bądźcie śmieszni i naiwni jak dzieci. Dajcie się nabrać, wykorzystać, nie szukajcie popularności, niech inni was prześcigną. Jednak dzięki ustępliwości, w czasie gdy inni pobiegną do przodu, wy wzniesiecie się w górę, w stronę niebiańskiego królestwa pokory i uległości.