Komentarz do:
Gdy zstępował z góry – Mat. 8-9

Szabbat   17 Cheszwan 5766
19 listopada 2005



– Uzdrowienie trędowatego (8:1-4) – Uzdrowienie sługi setnika (8:5-13) – Uzdrowienie teściowej Piotra (8:14-15) – Uzdrawianie jako wypełnienie proroctwa (8:17) – O dwóch, którzy pragnęli pójść za Jezusem (8:18-22) – Uciszenie burzy (8:23-27) – Uzdrowienie opętanych Gadareńczyków (8:28-34) – Odpuszczenie grzechów sparaliżowanego (9:1-8) – Powołanie celnika Mateusza (9:8) – Spór o uczucia na uczcie w domu Mateusza (9:9-17) – Prośba przełożonego synagogi o wskrzeszenie jego córki (9:18-19) – Uzdrowienie kobiety chorej od 12 lat (9:20-22) – Wskrzeszenie córki przełożonego synagogi (9:23-26) – Uzdrowienie dwóch ślepych (9:27-31) – Uzdrowienie opętanego (9:32-33) – Bluźnierstwo faryzeuszy (9:34) – Jezus naucza, głosi Ewangelię i uzdrawia (9:35) – Prośba o modlitwę, aby Pan znalazł pomocników do dzieła żniwa (9:36-38) –

Dwanaście lat

Po zejściu z góry ośmiu błogosławieństw Pan Jezus daje się poznać Izraelowi jako jego lekarz. Między niezliczonymi uzdrowieniami dokonuje także innych zdumiewających czynów: ucisza burzę*, wskrzesza zmarłą dziewczynkę. Sława cudotwórcy pobudza zazdrość i bluźnierstwo dotychczasowych przywódców ludu – faryzeuszy. Sam zaś Mistrz wykorzystuje swą popularność, by nauczać i głosić Ewangelię. Nie przyszedł po to, by uzdrowić wszystkich chorych, ale rozmiar cierpienia porusza Jego doskonałe uczucia. Zwraca się więc do swych uczniów o pomoc w modlitwie do Ojca, który może w dziele izraelskiego żniwa powołać Mu pomocowników.

Jednym z powołanych do służby Bożej jest Mateusz celnik. Człowiek, który z racji swojego zawodu często miał do czynienia z ludźmi, który nieraz był oszukiwany, który jako urzędnik podatkowy nie był lubiany, a mimo to musiał z cierpliwością realizować powierzone mu zadanie – był świetnym obserwatorem ludzkich zachowań. Nikt tak jak on nie potrafił zestawić historii, które wiążą się ze sobą poprzez podobieństwo lub przeciwieństwo postaw ich bohaterów. Jakże piękny jest opis zróżnicowanego podejścia Pana Jezusa do dwóch takich, którzy chcieli pójść za Nim. Nauczonemu w Piśmie odpowiada, że nie ma go gdzie zaprosić, zatroskanemu zaś mówi: rzuć wszystko i pójdź za mną.

Inne dwie historie, dwa ludzkie dramaty, opowiada apostoł-celnik w związku z ucztą, którą sam wydał, zapewne z radości, że Mistrz powołał go do grona swych uczniów. Wśród gwaru uczty, między uczonymi dysputami nauczycieli Prawa rozlegają się naraz uciszające głosy. Oto przełożony synagogi, jeden z najważniejszych dostojników miasta, przychodzi prosić Mistrza o pomoc. Jego ukochana córeczka, w kwiecie wieku dojrzewania – z innej Ewangelii dowiemy się, że miała 12 lat (Mar. 5:42) – zachorowała nagle i właśnie umarła. Dwanaście lat cieszył się ojciec perlistym śmiechem, wdzięcznym głosem i urodą dziecka. Teraz nagle wszystko ucichło. Gdzież miał się udać po pomoc, jeśli nie do najsłynniejszego w owym czasie uzdrowiciela. Bez wahania przerywa więc radosną ucztę, by uprzejmie pokłonić się Nauczycielowi i wezwać go do swego domu.

W tym samym czasie, przez te same dwanaście lat pewna kobieta w mieście cierpi na uciążliwą i wstydliwą dolegliwość. Oprócz tego, że jest chora, jest jeszcze nieczysta. „Pobożni” jej unikają, bo po dotknięciu takiej trzeba się umyć i uprać szaty. Ona też wie o obecności w mieście najsłynniejszego uzdrowiciela. Nie wejdzie jednak na ucztę, nie przerwie rozmów, by prosić o pomoc. Wstydzi się publicznie objaśniać charakter swojej choroby? Obiera więc inną taktykę. Skorzysta z mocy Mistrza ukradkiem. Dotknięcie jej oznaczałoby bowiem nieczystość dla Nauczyciela. Być może powstrzymałoby Go to od wykonania jakichś ważnych czynności. Nieczystość nieuświadomiona nie powodowała takich komplikacji, oczyszczana była zbiorczo ofiarą Jom Kippur. Postanowiła więc wykorzystać okoliczność przejścia Mistrza zatłoczoną ulicą i dotknąć od tyłu frędzli Jego tałesu. Nie spodziewała się tylko tego, że jej inteligencja, wrażliwość i wiara miała stać się wiecznym przykładem dla milionów wiernych czytelników księgi Mateusza celnika. To dlatego, ku jej przerażeniu zapewne, Mistrz dopytywał się, kto go dotknął. To dlatego wypowiedział owe cudowne słowa: „Ufaj, córko! Wiara twoja ciebie uzdrowiła”.


* (Po refleksję związaną z cudem uciszenia burzy zapraszam na stronę „Wędrówki”.)