Ewangelia 37/5770

Będziesz czytał to Prawo do uszu całego Izraela!      (5 Mojż. 31:11)


EWANGELIA

Celnicy i grzesznicy, Łuk. 15-16

Powrót


Duchowe cudzołóstwo

Wszelki, który opuszcza żonę swoją, a inną pojmuje, cudzołoży; a kto od męża opuszczoną pojmuje, cudzołoży. Łuk. 16:18

Zdanie Jezusa na temat rozwodów jest chrześcijanom dobrze znane i... ogólnie rzecz biorąc nie respektowane. W tym akurat przypadku bliższy jest nam pogląd Mojżesza, niezbyt skądinąd lubianego przez chrześcijan, gdy chodzi o inne sprawy. Mojżesz ze względu na „zatwardziałość ludzkich serc” pozwolił ludziom opuszczać żony i pojmować inne (Mat. 19:8). Jezus bronił zaś pierwotnej idei wierności i czystości związku dwóch ciał, które Bóg łączył nie po to, by człowiek je dzielił.

To jest w jasne i prawie nie wymaga komentarza. Jednak szybkie spojrzenie na usadowienie krótkiego tytułowego zdania w kontekście Ewangelii wg Łukasza wywołuje zdumienie.

Na kazania Jezusa chętnie przychodzili grzesznicy. On dawał im bowiem szansę i nadzieję nawrócenia. Zwolennikom faryzeizmu – idei oddzielania się „świętych” od przeklętego motłochu, który nie zna Tory – nie bardzo się to podobało. Oni też chętnie słuchali Jezusa, ale w takim nieczystym tłumie łatwo było postradać rytualną cnotę. Słuchali zresztą na ogół po to, by podyskutować, a Jezus zbyt wiele czasu poświęcał tym, którzy siedzieli na kazaniach z rozdziawionymi gębami, niczego prawie nie rozumiejąc.

Widząc to nastawienie faryzeuszy, Jezus opowiada pięć przypowieści. Trzy o ratowaniu tego, co ginie, i dwie o postawie tych, którym się to nie podoba. Przypowieść o nieuczciwym zarządcy wskazywała faryzeuszom właściwą drogę postępowania, przypowieść o bogaczu i Łazarzu ukazywała skutki pychy. Między tymi dwoma przypowieściami pojawia się kilka zdań – wywołanych drwinami chciwych faryzeuszy – na temat pychy i obłudy tych, co udają sprawiedliwość, na temat głoszenia Królestwa Bożego od czasów Jana, ciśnięcia się do niego tłumów, o tym, że ani kreska z Tory nie przeminie.

I w tym właśnie momencie, tuż przed opowiedzeniem przypowieści o bogaczu w piekle i żebraku Łazarzu na łonie Abrahama, Jezus wtrąca owo zdanie o grzechu cudzołóstwa w ramach legalnie zawieranych związków małżeńskich. Być może słuszne jest najprostsze objaśnienie znaczenia owego wtrącenia: Wielu faryzeuszy mogło żyć w legalnych powtórnych związkach małżeńskich, które z punktu widzenia tak sformułowanej nauki Jezusa stanowiły związek cudzołożny. Mistrz z Nazaretu uświadamiałby więc pruderyjnym świętoszkom, że nie są o wiele bardziej święci od tych, którymi się tak brzydzą.

A może istnieje też głębsze, bardziej mistyczne objaśnienie tego zdania w kontekście nieprzemijalności nawet jednej kreski Bożej Tory. Filon Aleksandryjski, alegoryzując historię raju, mężczyznę utożsamia z rozumem, a kobietę z uczynkami. Człowiek, który umysłem wie, jak postępować, ale ciałem wybiera inne uczynki, bo jest słaby lub rozpustny, rzeczywiście jest cudzołożnikiem. Ale cudzołożnikiem, w myśl słów Jezusa, jest również i ten, który pojmuje opuszczoną, czyli obłudnik, który umysłem grzeszy, choć przybiera postawę świętości czynów, opuszczonych przez ludzi słabych i niewiernych.

Duchowe wszeteczeństwo, które prorocy wielokrotnie zarzucali Izraelowi, polegało na opuszczaniu Boga na rzecz bałwanów i ich bezecnych kultów. Jeszcze gorszym wyuzdaniem wydaje się jednak postawa, gdy udawana świętość „Bożego” kultu łączy się z wszeteczną pychą i wyniosłością ukrytego w sercu bałwochwalstwa. Może takie właśnie wszeteczeństwo, bardziej niż cokolwiek innego, zagraża dzisiaj nam, świętoszkom trzeciego tysiąclecia.

Daniel