Korbach, 27 maja 2012
(Budziarze, kurs młodzieżowy, 21 sierpnia 2012)

Obejrzyj prezentację do wykładu w formacie PDF

Olejek pomazywania świętego

Drodzy braterstwo, nasza konwencja tradycyjnie odbywa się w dniu święta upamiętniającego Dzień Pięćdziesiątnicy. W tym roku wyjątkowo data święta chrześcijańskiego pokrywa się dokładnie z datą żydowskiego święta Szawuot, upamiętniającego rocznicę objawienia się Boga na Synaju.

My jednak, jako chrześcijanie, mówiąc o Dniu Pięćdziesiątnicy, myślimy przede wszystkim o wylaniu ducha na pierwszych uczniów Jezusa. Słowo „wylanie” może nam się kojarzyć z wylewaniem wody. Jest to myśl jak najbardziej biblijna. Takim właśnie symbolicznym skojarzeniem posługuje się np. prorok Izajasz (Izaj. 44:3): „Wyleję wody na pragnącego, a potoki na suchą ziemię; wyleję Ducha mego na nasienie twoje”.

Częściej jednak mówiąc o wylaniu ducha myślimy o wylaniu olejku pomazania na głowę pomazańca, czyli np. kapłana albo króla. W taki właśnie symboliczny sposób duchem świętym pomazany został w Dniu Pięćdziesiątnicy cały Kościół Jezusa. Dlatego też tematem naszych dzisiejszych rozważań będzie olejek pomazania jako obraz świętego ducha pomazania.

W naszych czasach znane są różne rytuały związane z powołaniem kogoś na jakiś ważny, publiczny urząd. Najczęściej jest to jakaś forma ślubowania, połączona z wręczeniem aktów nominacyjnych, czasami symbolicznych insygniów. W czasach biblijnych objęcie urzędu kapłańskiego, a również królewskiego, nieodłącznie związane było z pomazaniem olejkiem. Dlatego też ludzie piastujący te urzędy zwani byli pomazańcami. Po hebrajsku „pomazać” to MaSZaH, a „pomazaniec” to MaSZiJaCh, czyli Mesjasz.

Olejek używany do takiego rytualnego pomazania miał szczególny skład. Miał też być przyrządzany w specjalny sposób. Ten sposób przyrządzania był i pozostał tajemnicą kapłańską, a skład, choć był jawny i opisany w Biblii, został zastrzeżony tak, by nikt inny pod rygorem wyłączenia ze społeczności nie miał prawa używania takiego olejku do celów prywatnych. Przeczytajmy ten opis:

2 Mojż. 30:23-33 „Ty też weźmij sobie wonnych rzeczy przednich: Myrry co najczystszej pięć set łutów, a cynamonu wonnego połowę tego, to jest, dwieście i pięćdziesiąt łutów, i tatarskiego ziela dwieście i pięćdziesiąt; Kasyi też pięć set łutów według sykla świątnicy, i oliwy z drzew oliwnych hyn. I uczynisz z tego olejek pomazywania świętego [SzeMeN MiSzChaT QoDeSz], maść najwyborniejszą, robotą aptekarską: olejek to pomazywania świętego będzie. I pomażesz nim namiot zgromadzenia, i skrzynię świadectwa. Także stół i wszystkie naczynia jego, i świecznik, i naczynia jego, i ołtarz, na którym kadzą; Ołtarz też do całopalenia ze wszystkiem naczyniem jego, i wannę z stolcem jej. A poświęcisz je, aby najświętsze były; cokolwiek się ich dotknie, poświęcone będzie. Aarona też, i syny jego pomażesz, i poświęcisz je, aby mi sprawowali urząd kapłański. A synom Izraelskim tak powiesz, mówiąc: Olejek pomazywania świętego mnie będzie świętym w narodziech waszych; Ciało człowiecze nie będzie nim mazane, a według złożenia jego nie uczynicie temu podobnego: bo święty jest, i święty wam będzie. Ktobykolwiek uczynił taką maść, a namazałby nią kogo obcego, wytracony będzie z ludu swego.”

Olejek pomazywania składał się z pięciu zasadniczych składników: Czterech rodzajów wonności oraz oliwy z oliwek. Owe cztery rodzaje wonności miały być zmieszane w odpowiednich proporcjach. Dwa składniki występowały w podwójnej ilości w stosunku do pozostałych dwóch. Gdyby przyjąć tę mniejszą jednostkę jako miarę, to moglibyśmy powiedzieć, że były dwie miary myrry, jedna miara cynamonu, jedna miara tataraku i dwie miary kasji. To wszystko połączone z jedną, odpowiednią porcją oliwy. W ten sposób patrząc, można by powiedzieć, że olejek pomazywania składał się z sześciu miar wonności oraz jednej miary oleju, czyli razem z siedmiu miar.

Ową podstawową miarą było 250 szekli świątynnych, czyli szekli podwójnych, składających się z 20 gera (2 Mojż. 30:13). Wagę szekla w przeliczeniu na nasze jednostki szacuje się od 11 do 14 gramów. Przyjmując tę dolną granicę, otrzymujemy następujące wagi poszczególnych wonności:

Myrra – 500 szekli * 11 gram = 5,5 kg
Cynamon – 250 szekli * 11 gram = 2,75 kg
Tatarak – 250 szekli * 11 gram = 2,75 kg
Kasja – 500 szekli * 11 gram = 5,5 kg
Oliwka – 1 hyn (3-6 litrów)

Łącznie jest to 1500 szekli wonności na hyn oliwki, albo w naszych miarach – co najmniej 16,5 kg wonności na 3-6 litrów oliwki. A zatem dość sporo. Być może jednak ilości uzyskiwanych olejków eterycznych były znacznie mniejsze.

Przyjrzyjmy się nieco bliżej składnikom olejku pomazywania świętego. Dla lepszego uzmysłowienia sobie, jak wyglądają wspomniane wonności i jak pachną, przygotowaliśmy próbki, na których będzie można kolejno zobaczyć, jak wygląda roślina, z której wytwarza się odpowiedni składnik, jak wygląda on w surowej postaci oraz jak pachnie w formie przetworzonego już olejku eterycznego, przygotowanego według współczesnych receptur. Trudno powiedzieć, czy są one podobne do tych, które stosowano w czasach biblijnych.

Na ile udało mi się coś na ten temat wyczytać, to obecnie stosuje się przede wszystkim metodę destylacji, która została opracowana przez Arabów i znana jest prawdopodobnie dopiero od VIII-IX w. naszej ery. Wcześniej stosowano najprawdopodobniej prostą metodę wodno-tłuszczową. Polegała ona na ogrzewaniu wonnych części roślin w wodzie, tak by wyodrębnić elementy wonne z rośliny. Tłuszcz zaś, w tym przypadku oliwkę, wykorzystywano do przechwycenia i utrwalenia olejków eterycznych, które inaczej ulotniłyby się w procesie ogrzewania. W ten prosty sposób w ciągu kilku dni powolnego ogrzewania mieszaniny można było uzyskać niewielką ilość olejku eterycznego, zbierającego się w górnej warstwie oleju.

Nie wiemy, czy składniki były mieszane przed procesem wydobycia z nich olejków eterycznych, czy też olejki eteryczne wytwarzano każdy oddzielnie, a dopiero potem mieszano je w odpowiednich proporcjach. My na wszelki wypadek, by nie złamać przykazania o zakazie używania takiego olejku poza świątynią, przygotowaliśmy nasze próbki na oddzielnych kartonach. Będziemy jednak pamiętali, że dopiero połączenie tych zapachów w oliwce z oliwek tworzyło święty zapach olejku pomazywania.

1. Pierwszym składnikiem olejku pomazywania, występującym w podwójnej mierze 500 szekli, była myrra. Myrra to żywica rośliny zwanej po łacinie „commiphora myrrha”. Występuje ona obecnie w Erytrei, Etiopii, Somalii, Jemenie i Sudanie. Stamtąd też jest sprowadzana do Europy. Są to krzewy lub niewielkie drzewka z potrójnymi liśćmi i dość dużymi kolcami. Ich żółtawa żywica zastyga w półprzeźroczyste, brązowe kryształy. W starożytności najbardziej ceniona była myrra płynna (Pieśń 5:5), czyli albo świeża, albo specjalnie rozpuszczana jako maść.

Myrra używana była przede wszystkim jako wonność – do spalania i jako perfumy, ale stosowano ją także powszechnie w celach leczniczych. Znane było jej działanie bakteriobójcze i przeciwzapalne. Była używana do dezynfekcji ran, ale także jako środek konserwujący, np. dodawano ją do wina (Mar. 15:23), którego używano również jako środka znieczulającego, gdyż niektóre składniki myrry uśmierzają ból. Używano jej także do balsamowania zwłok (Jan 19:39). Do dzisiaj chętnie używa się jej jako leku antyseptycznego i przeciwzapalnego np. przy zapaleniach dziąseł. Ma gorzkawy smak, stąd też wywodzi się jej nazwa. Oprócz walorów zapachowych i leczniczych ceniono ją także jako kosmetyk. Estera, przygotowując się na spotkanie z królem, przez sześć miesięcy nacierała ciało olejkiem z myrry (Est. 2:12). Nic dziwnego, że tak cenny kosmetyk i lek znalazł się wśród darów, które magowie przywieźli rodzicom Jezusa (Mat. 2:11).

Symbolicznie myrra kojarzona była przez swą nazwę z duchowym cierpieniem lub cierpką miłością. Stąd też wywodzi się nazwa miasta Smyrna (po grecku myrra). To właśnie smyrneński zbór kojarzony jest z największym cierpieniem (Obj. 2:10). Wyjątkowy zapach myrry musiał być jednak kojarzony z czymś przyjemnym, skoro oblubienica z Pieśni nad Pieśniami, opisując swojego oblubieńca, mówi: „Wargi jego jako lilije wypuszczające myrrę ciekącą” (Pieśń 5:13). Być może wyrażała się w ten sposób o przyjemnych i mądrych słowach płynących z ust ukochanego.

2. Drugim wonnym składnikiem olejku pomazywania, dodawanym w pojedynczej ilości, był cynamon. Tę wonność wszyscy bardzo dobrze znamy, gdyż jest do dzisiaj powszechnie stosowana jako przyprawa. Najsłynniejszy cynamon pochodzi z wyspy Sri Lanka oraz z południowych Indii. Na tereny biblijne, do Egiptu, cynamon został sprowadzony prawdopodobnie z Chin ok. dwa tysiące lat p.n.e. Cynamon to suszona kora cynamonowca kamforowego, czyli wonnego, o jaki właśnie chodzi w przepisie na olejek pomazywania.

Przy uzyskiwaniu kory pozbawia się pień zeschniętej kory zewnętrznej i następnie przez ostukiwanie pnia oddziela się od niego miękką korę wewnętrzną, która wysycha w ciągu kilku godzin na charakterystyczne zwinięte laski. Wyschnięta kora cynamonowca często mylona bywa z mniej wartościową kasją.

Cynamon był w starożytności ceniony przede wszystkim ze względów zapachowych i smakowych. Dzisiaj próbuje się oprócz tego badać jego właściwości lecznicze, np. regulujące proporcję cukru we krwi. Mówi się nawet o możliwości wykorzystania cynamonu do leczeniu cukrzycy. Być może więc nasz zwyczaj używania cynamonu do słodkich potraw ma swój intuicyjny sens.

Warto też przy tej okazji wspomnieć, że cynamon, a zwłaszcza podobna do niego kasja, zawiera kumarynę, która podobno powoduje marskość wątroby u zwierząt hodowlanych. Wycofano ją dlatego całkowicie z produktów spożywczych. Ale w naszym przepisie zarówno cynamon jak i kasja są składnikami olejku zapachowego. A więc nie służyły one do celów spożywczych.

W Biblii cynamon występuje jedynie w opisie olejku oraz w dwóch innych miejscach, gdzie ogólnie wymieniane są różne wonne rośliny (Przyp. 7:17; Pieśń 4:14).

3. Kolejną, trzecią rośliną, której zapach miał znaleźć się w olejku pomazywania, jest wonna trzcina, czyli tatarak (kalmus). Roślina ta występuje dość powszechnie na naszych terenach i myślę, że jest dobrze znana. Do celów spożywczych, zapachowych i leczniczych wykorzystuje się przede wszystkim korzeń. Od starożytności wykorzystywano ją w celach leczniczych w Chinach i Indiach. Dzisiaj używa się korzenia tataraku przede wszystkim jako środka pobudzającego apetyt, ale także ułatwiającego trawienie. Spożywa się go w formie herbaty ziołowej lub likieru. Uważa się też, że wywar z tataraku ma działanie wzmacniające. W korzeniu występuje jednak azaron, który jest środkiem psychotropowym i może podobno wywoływać halucynacje.

W języku biblijnym trzcina QaNeH określa coś długiego i prostego, np. źdźbło zboża. Symbolicznie kojarzy się z instrumentem pomiarowym – jako laska miernicza (np. Ezech. 40:3) czy waga (Izaj. 46:6) lub z czymś słabym, chwiejnym, jak w sytuacji, gdy Asyryjczycy porównywali faraona do nadłamanej trzciny, na której nie da się wesprzeć (2 Król. 18:21). Mesjasz został przez Izajasza przedstawiony jako łagodny, wrażliwy, który nie dołamuje nawet nadłamanej trzciny (Izaj. 42:3).

4. Ostatnią wonną rośliną w składzie olejku pomazywania była wspomniana już kasja. Jeśli rzeczywiście chodziło o rodzaj cynamonu, to jest to kora cynamonowca wonnego (Cinnamomum aromaticum), w odróżnieniu od zwyczajnego. Jest ona podobna w wyglądzie i zapachu do cynamonu, tak że często przyprawy te bywają dzisiaj mylone. W Biblii kasja występuje tylko w trzech miejscach jako określenie jednej z wonnych roślin.

Olejki eteryczne wydobyte z tych czterech wymienionych wonnych składników zmieszane w odpowiednich proporcjach i rozpuszczone w oliwce tworzyły olejek pomazywania świętego – perfumy, których zapach przez setki lat wszystkim Izraelitom miał kojarzyć się ze świętością.

Dotychczas, gdy wyobrażałem sobie scenę pomazania kapłana lub króla olejkiem, to przede wszystkim był to dla mnie widok oleistej substancji spływającej po włosach. Dopiero niedawno uświadomiłem sobie fakt, że owa substancja miała być jedynie nośnikiem zapachu. Nie chodziło o widok włosów utłuszczonych olejem, ale o zapach świętości, który miał wokół siebie rozsiewać pomazaniec.

Węch jest bardzo specyficznym zmysłem. Cały czas wchłaniamy powietrze do płuc, by odzyskać z niego życiodajny tlen. Te kilkadziesiąt litrów powietrza, które każdy z nas wchłonie na przykład w trakcie trwania tego wykładu, zawiera jednak nie tylko bezwonny tlen i azot. Znajdą się w nim także inne cząsteczki, które nasz nos skrupulatnie przeanalizuje. Informacja o ich składzie bardzo szybko dotrze do mózgu, czasami nawet bez udziału intelektu. Jeśli poczujemy zapach jedzenia, zaczniemy odczuwać głód. Zapach kwiatów sprawi, że poczujemy się przyjemnie. Gdy zaś dotrze do nas zapach np. ulatniającego się gazu, to poczujemy się zagrożeni.

Zmysł węchu działa jednak nawet wtedy, gdy nie odczuwamy zdecydowanych zapachów. Czasami nie wiedząc dlaczego będziemy się dobrze czuli w jednym miejscu, a niezbyt wygodnie w innym. Zbliżając się do nieznanego człowieka, niekiedy od razu poczujemy do niego sympatię. Inna zaś osoba wzbudzi naszą niechęć. Podobno decyduje o tym przede wszystkim węch. Powonienie niektórych osób, a zwłaszcza kobiet, jest tak wrażliwe, że potrafią nawet wyczuć pokrewieństwo genetyczne, potrafią po zapachu rozpoznać własne dziecko!

Zapach, czyli mieszanina różnych cząsteczek unoszących się w powietrzu, pozostaje także przez pewien czas w miejscu, w którym przebywało jego źródło. Czasami nawet na świeżym powietrzu wyczuwamy smugę przyjemnego zapachu ciągnącego się za osobą, która użyła dobrych perfum. Tym bardziej taki zapach pozostaje w zamkniętym pomieszczeniu.

Pan Bóg życzył sobie, by świętość była symbolizowana przez zapach. Zapach świętości miał się unosić w miejscach sprawowania kultu, gdyż olejkiem były pomazane wszystkie sprzęty świątynne (2 Mojż. 30:26-29). Zapachem świętości mieli być także przesyceni kapłani, gdyż olejkiem skrapiane były ich szaty i także częściowo ich ciała (2 Mojż. 28:41).

W czasach, gdy było już setki, a może nawet tysiące kapłanów, Izraelici mogli ich nie znać osobiście. Gdy ubrany w prywatne szaty kapłan pojawiał się w otoczeniu innych ludzi, to mógł wyglądać podobnie do innych mężczyzn. Jednak kapłana można było rozpoznać po specyficznym zapachu olejku pomazania, który cały czas rozsiewał on wokół siebie. Gdy przebywał w czyimś domu, to jeszcze długo po jego wyjściu w powietrzu unosił się charakterystyczny zapach świętości.

Drodzy braterstwo! My również chcielibyśmy być kapłanami. Mówimy, że znaleźliśmy się pod tym samym pomazaniem, które zostało udzielone Kościołowi 1979 lat temu. Uważamy, że i na nas spłynęła cząstka olejku świętości wtedy wylanego na Ciało Chrystusa. Co to dla nas oznacza? Ano oznacza to, że powinniśmy wokół siebie rozsiewać zapach świętości. Ów święty zapach pomazania powinien pozostawać w miejscach, w których przebywaliśmy, wśród ludzi, z którymi mieliśmy styczność.

Cóż to jest ten zapach świętości, z jakich elementów się składa. Czym jest dla nas podwójna miara myrry, pojedyncza miara cynamonu i trzciny oraz podwójna miara kasji rozpuszczone i utrwalone w olejku z oliwek?

Prorok Izajasz opisał nam, jaki był duchowy skład olejku, którym został pomazany Jezus, nasza Głowa: (Izaj. 11:1-2) „Wyjdzie rószczka ze pnia Isajego, a latorostka z korzenia jego wyrośnie. I odpocznie na nim Duch (1) Pański, Duch (2) mądrości i (3) rozumu, Duch (4) rady i (5) mocy, Duch (6) umiejętności i (7) bojaźni Pańskiej.”

Oto siedem duchów Bożych, którymi został pomazany Jezus. Oto olejek pomazania, który wylany na głowę Arcykapłana spływa aż na kraj Jego szaty. Słusznie więc powinniśmy się starać o to, by i na nas spłynęła cząstka owego zapachu świętości.

Spróbujmy porównać siedem określeń użytych przez proroka Izajasza ze składnikami świętego olejku pomazywania, które przed chwilą poznaliśmy. Prorok Izajasz mówi najpierw ogólnie, że duch pomazania jest duchem Pana, co w składzie olejku pomazania mogłoby odpowiadać olejkowi z oliwek, w którym rozpuszczały się wonne olejki eteryczne. Potem mówi o trzech parach: (1) mądrość i rozum, (2) rada i moc oraz (3) umiejętność i bojaźń Pańska.

Przypominamy sobie, że dwa składniki wonne olejku pomazania – myrra i kasja występowały w podwójnej ilości, a dwa pozostałe w pojedynczej, co również daje jakby trzy pary. Gdybyśmy więc kolejno porównali składniki olejku pomazywania z elementami ducha pomazania Jezusa podanymi przez Izajasza, to otrzymalibyśmy następujące zestawienie:

Pierwsza miary myrry to duch mądrości (2451 ChoKhMaH)

Druga miara myrry to duch rozumu (998 BiJnaH)

Jedna miara cynamonu to duch rady (6098 ECaH)

Jedna miara trzciny to duch mocy (1369 GWURaH)

Pierwsza miara kasji to duch umiejętności (1847 DaAT)

I druga miara kasji to duch bojaźni Pańskiej (3374 JiRAH Adonaj) (Slajd)

Myrra jest symbolem podwójnej miary mądrości i rozumu. Mądrość to przymiot charakteru, zaś rozum, inteligencja, to wiedza nabyta, wyczytana i wyuczona. Jedno nie istnieje bez drugiego, drugie jest zależne od pierwszego. Człowiek mądry wie, że musi się uczyć. Gdy zdobywa wiedzę, staje się jeszcze mądrzejszy. Myrra zgodnie ze znaczeniem swej nazwy jest gorzka. Również wiedza przeważnie sprawia nam przykrość. Mówimy bowiem nie o wiedzy naukowej, ale o wiedzy Bożej, o poznaniu Bożych praw i zasad. Gdy się z nimi zapoznajemy, przekonujemy się, jak daleko nam do tych ideałów. Zauważamy też braki w innych ludziach, w społecznościach ludzkich.

Jednak myrra również leczy – działa antyseptycznie, zwalcza zarazki chorób, nie dopuszczając do choroby, a także w stanie chorobowym działa przeciwzapalnie, czyli zwalcza chorobę. Wiedza Boża jest gorzkim lekarstwem. Jego zażywanie jest konieczne, by chronić się przed duchowymi chorobami, a także by zwalczać choroby, które już się w nas zalęgły.

Myrra jest też środkiem konserwującym i przeciwbólowym. Boża mądrość utrwala w nas dobre stany, a nadzieja na wspaniałą przyszłość łagodzi ból teraźniejszości. Dlatego człowiek święty to człowiek mądry, człowiek, który cały czas się uczy i zdobywa Bożą wiedzę. Zapach świętości to przede wszystkim zapach umiłowania Bożej mądrości i zapału do zdobywania Bożej wiedzy. Po takim zapachu powinni rozpoznawać nas ludzie. Po tym zapachu poznajemy też innych pomazańców Bożych.

Cynamon to duch rady. Nie ma mądrości bez umiejętności korzystania z dorady innych osób. Najmądrzejszy nawet człowiek w pojedynkę jest ograniczony. Dopiero w połączeniu z dorobkiem innych ludzi jego mądrość staje się cząstką ogólnej mądrości Bożej. W ciele Chrystusa cały czas powinniśmy być połączeni z innymi członkami. Cały czas winniśmy korzystać z dorobku moralnego i intelektualnego innych pomazańców. Jeśli wydawałoby nam się, że ich dorada jest nam niepotrzebna, to oznaczałoby to, że brakuje nam zapachu ważnego składnika olejku pomazania – przyjemnego zapachu cynamonu.

Nie na darmo cynamon kojarzy nam się przede wszystkim z jedzeniem smacznych, słodkich potraw. Jedzenie to czynność przyjemna i społeczna. To może dlatego cynamon stał się symbolem ducha rady, ducha umiejętności korzystania z mądrości innych osób. Jeśli prawdą jest, że cynamon reguluje poziom cukru we krwi, to również pięknie wskazuje to na funkcję, jaką duch rady odgrywa w procesie zdobywania prawdziwej świętości. Możemy spożywać właściwy pokarm, ale jeśli nie będzie on właściwie trawiony i wchłaniany, to nie przyczyni się on do właściwego funkcjonowania naszego organizmu. Społeczność bardzo pomaga nam w regulowaniu przyswajania duchowego pokarmu. Sami często mamy tendencję do jednostronnego rozwoju. Gdy jednak zejdziemy się przy Bożym stole z innymi członkami Pomazańca, to nasz rozwój stanie się zrównoważony. Nasze nadmiary zostaną wchłonięte przez innych, a my skorzystamy z nadmiarów wyprodukowanych przez naszych duchowych stołowników.

Trzcina odpowiadałaby w tym zestawieniu duchowi mocy. To chyba najbardziej szokujące skojarzenie w tym zestawieniu. Gdy po raz pierwszy wypisałem sobie listę składników olejku pomazywania obok listy elementów ducha pomazania, to właśnie przy tym punkcie najpierw pomyślałem, że to nie może mieć sensu, że może trzeba zestawiać w odwrotnej kolejności albo w ogóle szukać innego rozwiązania. Ale potem, gdy zacząłem nad tym głębiej rozmyślać, to stwierdziłem, że trzcina jest cudownym symbolem ducha mocy. Nasza ludzka moc podobna jest do trzciny. Wydaje się, że tak łatwo ją złamać. Ale z drugiej strony źdźbło zboża – po hebrajsku również określane tym samym słowem – jest wspaniałym wynalazkiem Bożej inżynierii. Ów lekki, giętki, wąski słup potrafi wysoko wydźwignąć ciężar nieproporcjonalnie dużego kłosa. Takich proporcji nie udało się osiągnąć w żadnej ludzkiej budowli.

Jezus Pomazaniec miał cechować się między innymi tym, że nie dołamywał nadłamanej trzciny. Nasze poczucie duchowej mocy wynika z Bożej pomocy. To dlatego apostoł Paweł pisze w 2 Kor. 12:10: „Gdym jest słaby, tedym jest mocny”. Oto nasze prawdziwe poczucie mocy.

Przypomnijmy też sobie, że nadmiar tataraku w naszym pożywieniu mógłby wywołać halucynacje. Czasami tak właśnie bywa. Ulegamy złudzeniu, że sami z siebie jesteśmy mocni. Ale to są tylko halucynacje. Takie poczucie mocy z pewnością skończy się gwałtownym upadkiem, gdy nagle w trudnej sytuacji ockniemy się z naszej halucynacji. Dlatego bądźmy silni mocą Bożą, która objawia się w ludzkiej słabości.

Wspomnieliśmy także o tym, że trzcina służyła również jako instrument pomiarowy, linijka lub waga. Oznacza to, że duch świętości odznacza się umiejętnością oceny własnych możliwości, własnych sił lub własnych słabości.

I na koniec kasja, której podwójna miara w zestawieniu z listą elementów ducha pomazania odpowiada umiejętności i bojaźni Pańskiej. Hebrajskie słowo DaAT, z którego przetłumaczono słowo „umiejętność”, oznacza poznanie płynące z doświadczenia. Rajskie drzewo poznania dobra i zła określone zostało tym właśnie słowem. Duch świętości odznacza się doświadczeniem. Świętość teoretyczna nie jest interesująca z punktu widzenia ducha pomazania. Świętość pomazańca, czyli króla i kapłana, musi być doświadczona, wypróbowana w trudnych sytuacjach. Taki sprawdzian nie ominął nawet najświętszego ze świętych, Pomazańca Jezusa. Nawet On musiał udowodnić, że świętym jest nie tylko w dogodnych i przyjemnych okolicznościach, ale także w cierpieniu, w niezrozumieniu i odrzuceniu przez ludzi, którym usługiwał do zbawienia.

Druga miara kasji to bojaźń Boża. Człowiek, który w nieprzyjaznym otoczeniu gotów jest reprezentować niepopularne prawdy i wartości, rozsiewa wokół siebie zapach bojaźni Bożej. Jezus powiedział, że ludzie mogą zabić nasze ciało, ale nie mogą nam zabrać życia wiecznego (Mat. 10:28). Nie mogą też zabrać nam naszej godności. Jeśli ktoś usiłuje strachem czy wstydem zmusić Bożego pomazańca do zmiany poglądów czy postępowania, to poczuje zapach kasji – gotowości reprezentowania Bożych prawd i zasad życia także w niesprzyjających okolicznościach.

Kasja jest więc symbolem doświadczenia i gotowości reprezentowania zasad świętości także w nieprzyjaznym otoczeniu. Z drugiej strony przypomnijmy, że kasja zawiera kumarynę, której nadmiar może podobno wywoływać marskość wątroby. Składnik świętości ukazany w kasji nie powinien być zatem spożywany, ale wąchany. Nie powinniśmy ciągle straszyć się Bożą karą, ciągle podkreślać, jak bardzo służba Boża związana jest z cierpieniem. To może dlatego wyglądem i zapachem kasja przypomina cynamon. Dzięki temu cały czas przypominamy sobie, że nawet jeśli dla bojaźni Bożej musimy czasami cierpieć nieprzychylność świata, to mamy przecież przyjemną społeczność z innymi członkami Pomazańca, którzy cierpią razem z nami. A społeczne cierpienie jest dużo łatwiejsze, staje się źródłem siły, gdyż udział innych osób w cierpieniu za tę samą sprawę daje nam poczucie słuszności owej sprawy, która przecież wcześniej czy później zwycięży.

Oto zapach świętości, który cechował naszego Pana Jezusa, Głowę wielkiego Pomazańca. Był to zapach mądrości i zamiłowania do zdobywania wiedzy; zapach chęci do społecznego dzielenia się swoim dorobkiem oraz korzystania z dorobku innych; zapach poczucia mocy, która wykonuje się w słabości ludzkiego ciała; zapach doświadczenia w powodzeniach i rozczarowaniach, zapach umiejętności reprezentowania sprawy Pańskiej także wobec ludzi złych i nieprzychylnych Bogu.

Taki zapach rozsiewał wokół siebie Jezus, taki zapach pozostawili nam w swoich świętych księgach apostołowie. Takim zapachem chcielibyśmy przenikać i my, taki zapach pragnęlibyśmy zostawiać w naszym otoczeniu. Nie jest to zapach wytwornych perfum firmy Chanel, ale gorzko-słodki zapach lekarstwa przeciwko grzechowi i złu świata. Zapach, który nie tylko wydaje świadectwo, umożliwiając rozpoznawanie prawdziwych królów i kapłanów, ale który także leczy, który zaraża świętością, który przez owe połówkowe miary łączy dobrą wolę człowieka ze świętością Boga.

Starajmy się drodzy braterstwo rozsiewać wokół siebie takie właśnie zapachy (1 Piotra 1:15): „Jako ten, który was powołał, święty jest, i wy bądźcie świętymi we wszelkiem obcowaniu”. (2 Kor. 2:14 BT) „Bogu niech będą dzięki za to, że pozwala nam zawsze zwyciężać w Chrystusie i roznosić po wszystkich miejscach woń Jego poznania.” Amen.

Daniel Kaleta