Niepołomice, 26 lutego 2012
Notatki do wykładu
Dobre pytania
Pytanie nie po to, by czegoś się dowiedzieć, ale żeby wywołać refleksję
1.Gdzieżeś? (1 Mojż. 3:9)
2. Co tu czynisz Elijaszu? (1 Król. 19:9,13)
3. Któż ci pokazał, żeś jest nagim? (1 Mojż. 3:11)
4. Na coś tu przyszedł? (Mat. 26:50)
5. Miłujesz mię więcej niżeli ci? (Jan 21:15)
6. Cóż jest w ręce twojej? (2 Mojż. 4:2)
7. Wieleż macie chlebów? (Mat. 15:34)
8. Gdzież jest Abel brat twój? (1 Mojż. 4:9) (Czemu mnie prześladujesz – Dzieje Ap. 22:7)
ad 1. Gdzieżeś? To pytanie o naszą pozycję. Wymaga rozejrzenia się i określenia swojej pozycji. Jeśli chcemy znać dalszą drogę, to najpierw musimy określić swoje położenie. Zrozumienie swego położenia jest podstawą wszelkich dalszych rozważań. Składają się na to pytania o (1) stan mojego ducha, umysłu, ale także ciała. Szczere stwierdzenie niedoborów i mocnych stron. (2) Należy też rozejrzeć się w otoczeniu. Kim są ludzie, którzy mnie otaczają, jaką mam między nimi pozycję. Warto także (3) określić swoje miejsce w strumieniu czasu. Na pytanie o moją pozycję muszę też umieć powiedzieć w jakich czasach żyję.
ad 2. Co tu czynisz? To pytanie o naszą aktywność. Każdy z nas coś robi. Nawet jeśli nic nie robi, to nicnierobienie jest właśnie jego zajęciem. Ale na ogół każdy z nas przejawia jakąś aktywność, choćby jedzenie, picie, korzystanie z rozrywek. Potrzebna nam jest analiza aktywności, jej jakości i skuteczności. Najczęściej w momencie, gdy Bóg zdaje nam takie pytanie, nasza aktywność jest niewielka lub ograniczona do spraw materialnych, do płynięcia z prądem otoczenia lub własnych złych uczuć. Nasze życie składa się z aktywności na rzecz obsługi potrzeb cielesnych oraz duchowych. Warto przeanalizować proporcje obu tych działań. (1) Warto zastanowić się nad tym czy praca doczesna obsługuje ważne potrzeby, czy też błahostki, przyjemności, często szkodliwe. (2) Warto zastanowić się nad jakością duchowych potrzeb oraz ich obsługi. Może to być kontakt z przyrodą, sztuką, ale może też być najwyższy rodzaj duchowej medytacji, modlitwy, rozważania Bożego Słowa.
ad 3. Na coś tu przyszedł? To pytanie o intencje i zamierzenia. Ale także o to, skąd przybyliśmy. Zrozumienie, skąd przybywamy, często pomaga nam określić cel, do którego się wybraliśmy. Jeśli przybywamy z garnizonu, jak Judasz, to i nasze zamierzenia nie są z pewnością pokojowe. Jednak najistotniejszym elementem odpowiedzi na to pytanie jest analiza intencji. Jest to czasami bardzo trudne, by szczerze odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego coś robię. Najczęściej nie umiem podać przyczyn. Intencje wymagają obserwacji, przyłapywania się na krótkich przebłyskach, które objawiają rozumowi, o co nam tak naprawdę chodzi. Własny rozum oraz otoczenie często bowiem oszukują nas, zasłaniając rzekomymi dobrymi intencjami złe działania. Prześladujemy w obronie wiary, kradniemy z biedy, obmawiamy w celu ochrony innych osób przed grzesznikiem. Tylko w krótkich momentach ukłuć sumienia uświadamiamy sobie, jakie są prawdziwe przyczyny takich złych działań: Nie umiem znieść odmienności, tego że ktoś kwestionuje moje słuszne przecież racje. Kradnąc nie protestuję przeciwko nierówności społecznej, tylko zaspakajam swoje pożądliwości na skróty. Obmawiam, bo sprzyjam swojej słabości plotkowania, albo co gorsza pragnę tak naprawdę zaszkodzić nielubianej osobie.
ad 4. Któż ci pokazał, żeś jest nagim? Na ogół w procesie odpowiedzi na pierwsze trzy pytania: O nasz stan, o naszą aktywność oraz o nasze intencje, dochodzimy do wniosku, że jesteśmy nadzy i zaczynamy się wstydzić. Wtedy Bóg pyta nas o to, skąd wiemy, że jesteśmy nadzy. To bardzo ważne pytanie. Gdyż źródło wiedzy o naszym niezadowalającym stanie będzie także źródłem wiedzy o poprawie tego stanu. Jeśli jest to nasze sumienie, to pytajmy go dalej, co robić, aby się nie wstydzić. Jeśli jednak będziemy analizować głębiej, przekonamy się, że nasze sumienie zostało w jakiś sposób ukształtowane, że nie jest tylko przyrodzone. Wtedy warto poszukać tych źródeł naszego kodu moralnego. A dla nas wierzących jest przecież rzeczą oczywistą, że kod ten zawarty jest w Biblii. Jeśli Bóg przez swe Słowo pokazuje nam, że jesteśmy nadzy, to nie po to, by nas zgnębić i załamać, ale po to, by uświadomić potrzebę pracy, rozwoju, zbudowania dobrych podstaw naszej aktywności, które staną się źródłem pozytywnych emocji, które będą budować nasz wewnętrzny pokój.
ad. 5 Miłujesz mię więcej niżeli ci? Ktoś słusznie zauważył, że pytanie to można też przetłumaczyć: „Miłujesz mnie więcej niż to”, czyli sieci, ryby i twój zawód? Jeśli już wiemy, gdzie się znajdujemy, co czynimy, jakie są nasze intencje i zamierzenia, skąd dowiedzieliśmy się, że jesteśmy nadzy, to teraz warto określić stan naszej miłości do Boga i Jezusa, do ich Słowa. Czy rzeczywiście miłujemy to bardziej, niż rzeczy materialne, naszych bliskich i samych siebie? Być może szczera odpowiedź na to pytanie będzie negatywna. Czy wtedy powinniśmy się zniechęcić i wrócić tam, skąd przyszliśmy? Nie. Miłość można pobudzać. Można się rozmiłować w Zakonie Bożym. Na to trzeba poświęcić czas. Im więcej o czymś wiemy, tym bardziej nas to interesuje i tym bardziej to lubimy. Im większą biegłość osiągamy w posługiwaniu się czymś, tym większą nam to sprawia przyjemność. Ale na to trzeba czasu i zaangażowania, by po pewnym czasie szczerze móc powiedzieć: Panie, spędzanie z Tobą czasu jest dla mnie przyjemniejsze niż cokolwiek innego, Panie, dbanie o Twoje sprawy jest dla mnie ważniejsze niż cokolwiek innego, Panie, zabieganie o Twoje względy i uczucia jest dla mnie pierwszoplanową sprawą życia. To będzie oznaczać, że miłujemy Jezusa bardziej niż wszystko inne.
ad 6. Cóż jest w ręce twojej? Po odpowiedzenie sobie na wszystkie tamte pytania jesteśmy gotowi do pytania o możliwości działania. Bóg pytaniem wskazuje nam na to, co może stać się narzędziem naszego działania. Czasami są to umiejętności bardzo niepozorne. Laska Mojżesza była po prostu zwykłym kijem. Dla Boga stała się instrumentem dokonywania cudów. Bóg wskaże nam drobne umiejętności, którymi możemy służyć. Nie będzie to jednak pokazywanie ich świetlistą wskazówką z nieba. Bóg skłania nas do analizy naszych umiejętności. Po pierwsze: to czym służymy sprawom materialnym może zostać wykorzystane w służbie Bożej. Nie szukajmy więc najpierw jakichś cudownych i niezwykłych możliwości usługi, ale skorzystajmy z tego, co już posiadamy. Jeśli umiemy robić ławki, to zróbmy je na salę zebrań. Jeśli umiemy robić instalacje, czy budować mury, to przyczyńmy się tymi umiejętnościami dla sprawy Bożej, szukajmy takich okazji. Bóg z czasem pokaże nam też inne, może bardzie „ozdobne” możliwości działania, ale najpierw nauczmy się służyć tym, co jest najbliżej pod ręką. Pokażmy sobie i Bogu, że mamy ducha służby, a wtedy chętnie będzie On poszerzał pola naszego działania.
7. Wieleż macie chlebów? To bardzo zaawansowane pytanie. To pytanie o pewien dorobek. Nawet jeśli jest on skromny, powinniśmy umieć go wskazać. Ktoś powiedział, że trzeba być bardzo ostrożnym z wszelkimi podsumowaniami, bo prowadzą one czasami do fałszywej dumy i zamykają drogi do dalszego rozwoju. Czasami jednak trzeba sobie zadać pytania o to, jaki jest mój dorobek, jakie są moje postępy. Jeśli bowiem działamy, a nie mamy żadnych sukcesów, to może pracujemy w niewłaściwym obszarze, może używamy złych metod. Jezus dokonałby cudu także bez siedmiu chlebów, będących w posiadaniu uczniów, ale jednak ważne było, by to oni je dostarczyli. Nasz dorobek ma znaczenie nie tylko dla nas, dla naszej oceny, ale także zmienia rzeczywistość obecności Boga na tej ziemi, przyczynia się do naprawienia świata. Dlatego raz za czas powinniśmy szczerze rozważyć, jakie są nasze postępy w działaniu, co już osiągnęliśmy. Na ogół będą to osiągnięcia bardzo mizerne, a wtedy warto wspomnieć historię rozmnożenia chleba, że Jezus umie pomnożyć nasze skromne zasługi.
ad8. Gdzież jest brat twój? I na koniec pytanie o odpowiedzialność za drugich. Nie jest ona tak wielka, jak odpowiedzialność za nasze własne życie i działanie, ale jednak jest. To pytanie skierowane do Kaina padło oczywiście w sytuacji, gdy zabił on swego brata. Ale to może być także pytanie skierowane do nas wtedy gdy nie interesujemy się losem brata. Również wtedy, gdy czujemy się samotni i mamy pretensję, że nami się nikt nie interesuje. Jeśli jest gdzieś nasz brat, to będę go szukał. Wtedy ani on, ani ja nie będziemy się czuli samotni. Dopiero w trójkącie Bóg, drugi człowiek i ja tworzy się dobro i zbawienie świata. Gwiazda zbawienia pokazuje, że między Bogiem a mną jest objawienie, między światem a Bogiem – stworzenie, ale między mną a światem – zbawienie. To właśnie ten poziom najbardziej skierowany jest w stronę Królestwa. Siedem pytań dotyczy mojej relacji z Bogiem, ale z nich musi wynikać pytanie o moją relację ze światem, czy go potrzebuję, czy się nim interesuję, czy przejmuję się jego losem. Bo tylko w zainteresowaniu pojedynczego człowieka losem całego świata pojawia się droga do Bożego zbawienia.
Daniel Kaleta
|