Kraków, 29 kwietnia 2007

Obejrzyj prezentację do wykładu w formacie PDF

Duch Chrystusowego odrodzenia

Drodzy w Panu Braterstwo!

To wielka radość być tutaj między Wami, patrzeć na Wasze twarze. To wielki przywilej przemawiać do Was. To wielka odpowiedzialność stać przed Panem i opowiadać Wam o Bożych drogach, którymi chodził mój ludzki umysł, prowadzony, jak wierzę, mocą ducha.

Brat, który przekazywał mi zaproszenie do usługi na tej konwencji, opatrzył je nagłówkiem z przewodnim wersetem: O, wy, co szukacie Boga, niech ożyje serce wasze! (Psalm 69:33).

W tym krótkim zdaniu szczególnie inspirujące wydało mi się słowo „ożyje”. Oto serce, które pierwotnie było żywe, obumarło, pogrążyło się w duchowej śpiączce. Jednak szukanie Pana powoduje, że ożywa, budzi się. Do komórek duchowego istnienia dociera ożywczy strumień tlenu ducha świętego. Oczy wyrozumienia otwierają się, a duchowy zmysł próbuje z wysiłkiem połączyć chwilę omdlenia z momentem wyrwania ducha człowieczego przedsionkom otchłani śmierci.

Ludzie, którzy przeżyli kliniczną śmierć, dzielą swe życie na dwie części. Tę drugą nazywają nowym życiem, a o momencie przebudzenia mówią: Narodziłem się na nowo. Powtórne narodzenie stanowi w nauce Jezusa warunek oglądania Królestwa Bożego. Do Nikodema powiedział On: Jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego (Jan 3:3 BT). Powtórne narodzenie, czy też „ponowne ożycie”, można określić jednym biblijnym słowem: „odrodzenie”, po grecku palingenesia (Numer Stronga 3824). Słowo to dwa razy występuje w Pismach Nowego Testamentu. Pragnąłbym jedno z tych miejsc uczynić podstawą obecnych rozważań:

Mat. 19:28 (BG): A Jezus rzekł im: Zaprawdę powiadam wam: Iż wy, którzyście mię naśladowali w odrodzeniu, gdy usiądzie Syn człowieczy na stolicy chwały swojej, usiądziecie i wy na dwunastu stolicach, sądząc dwanaście pokoleń Izraelskich.

Jakże wspaniała obietnica związana jest z naśladowaniem Jezusa w odrodzeniu! Czym jest owo odrodzenie? W jaki sposób przeżył je Jezus? W jaki sposób mieli Go w tym naśladować apostołowie, by usiąść na jednej z dwunastu stolic Jego Królestwa?

Słowo „odrodzenie” – palingenesia użyte jest także w Liście do Tytusa 3:5, gdzie apostoł Paweł tak pisze o chrzcie: [Bóg] podług miłosierdzia swego zbawił nas przez omycie odrodzenia [palingenesia] i odnowienia Ducha Świętego (BG).

Chrzest, nowe narodzenie z wody i ducha, można zatem bez wahania uznać za owo odrodzenie, które stanowi warunek oglądania Królestwa Bożego. Takim chrztem ochrzcił się Jezus. Chrztem odrodzenia muszą się więc chrzcić także Jego naśladowcy. W jakim jednak sensie chrzest, który Jezus przyjął z rąk Jana, był dla Niego odrodzeniem? Przecież Jego duchowe życie nie podlegało wzlotom i upadkom. Począwszy od narodzenia w Betlejem aż do Jordanu systematycznie wznosił się On ku niebu, ku wypełnieniu zadania, z którym przyszedł na ten świat.

Jak więc należy rozumieć odrodzenie Jezusa?

To trudne pytanie. Szczególnie dla tych, którzy wierzą w błędną teorię, jakoby Jezus był drugą osobą jedynego Boga, nie przestając być Bogiem także w swym ludzkim istnieniu. Zdaje się, że w takim przypadku postulat nieprzerwanego bytu istoty Bożej musiałby wykluczyć jakąkolwiek możliwość odrodzenia istnienia Jezusa. Nic więc dziwnego, że tłumacze współczesnych wydań Biblii zdecydowali się raczej na inny przekład tego miejsca. I tak czytamy na przykład w Biblii Tysiąclecia:

Mat. 19:28 (BT): Jezus zaś rzekł do nich: Zaprawdę, powiadam wam: Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela.

Podobnie tłumaczy to miejsce Nowy Przekład, a także większość współczesnych tłumaczeń Biblii na różne języki. Wydaje się, że o takim tłumaczeniu zadecydowały raczej względy teologiczne niż filologiczne. Również tłumacz Biblii Gdańskiej wahał się, w jaki sposób przełożyć to miejsce.

W pierwszym wydaniu Nowego Testamentu Gdańskiego z 1606 roku przecinek został postawiony przed słowem „odrodzenie”. W wydaniu ostatecznym z roku 1632 Daniel Mikołajewski jako tłumacz wygrał wewnętrzną walkę z Mikołajewskim teologiem i ów przecinek został pominięty, co nadało słowom Jezusa nieco inny sens: Apostołowie mieli Jezusa naśladować w odrodzeniu, a nie oczekiwać, że w czasie odrodzenia usiądą na jednej z dwunastu stolic.

Przyznać trzeba, że tekst grecki nie jest w tym miejscu jednoznaczny i obydwa przekłady są uprawnione. Jak wiadomo, wczesne rękopisy greckie, którymi posługujemy się przy rekonstrukcji oryginalnego brzmienia tekstu, nie znały interpunkcji i dlatego nie wiemy, w którym miejscu należy postawić ów krytyczny przecinek. Spróbujmy zatem objaśnić to miejsce na dwa możliwe sposoby.

Chrzest Jezusa był odrodzeniem Jego duchowego istnienia. My, którzy wierzymy, że Jezus był najpierw duchową istotą w niebie, a następnie przestał nią być, stając się człowiekiem – doskonałym, ale jednak tylko i wyłącznie człowiekiem – wierzymy także, że poprzez chrzest w Jordanie Jezus stał się ponownie duchową istotą za sprawą spłodzenia z ducha świętego.

Wtedy to słyszany był głos z niebios, mówiący: Ten jest on Syn mój miły (Mat. 3:17).

Ponowne usynowienie Jezusa, w znaczeniu posiadania duchowej natury, potwierdza także apostoł Paweł w kazaniu zapisanym w Dziejach Ap. 13:32-33: I my wam opowiadamy tę obietnicę, która się ojcom stała, iż ją Bóg wypełnił nam, dziatkom ich, wzbudziwszy Jezusa. Jako też w Psalmie wtórym napisane jest: Syn mój jesteś ty, jam ciebie dziś [podkreślmy – dziś] spłodził. Co prawda wzbudzenie Jezusa można tu rozumieć jako zmartwychwstanie trzeciego dnia, ale też i spłodzenie Jezusa nad Jordanem oraz powołanie Go do pełnienia mesjańskiej misji było ważnym zaczątkiem owego wielkiego dzieła: Jam Cię DZIŚ spłodził.

Naśladowanie Jezusa w odrodzeniu

Jeśli chrzest był dla Jezusa odrodzeniem jego duchowego istnienia, to i dla nas nie ma innej drogi naśladowania Go, jak przejście przez ciasną bramę chrztu z wody i z ducha. Wiemy jednak – powtarzamy to przy okazji każdej uroczystości zanurzenia poświęconych – że chrzest nie jest czynnością jednorazową, ale ciągłym procesem całego poświęconego życia. Jest więc i odrodzenie ciągłym procesem pozyskiwania życia.

W odróżnieniu od Jezusa, my nigdy nie posiadaliśmy wcześniej duchowego życia. To On przypisał nam swoje własne bytowanie, byśmy żyli w nowości Jego żywota: Umarliśmy bowiem i nasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu, napisał o nas apostoł Paweł w Liście do Kolosan 3:3 (BT). Bóg przewidział istnienie odrodzonych istot ludzkich jeszcze przed założeniem świata: W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, (...) Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli (czytamy w Efezj. 1:4-5 BT). Boże postanowienie jest samo w sobie duchową rzeczywistością. W tym zatem sensie odzyskujemy życie przewidziane dla nas w Chrystusie przed założeniem świata. Dlatego tak ważne jest naśladowanie Jezusa w odradzaniu się. Do życia zostaliśmy powołani jako istoty ludzkie. Musimy jednak narodzić się na nowo jako istoty duchowe, by ujrzeć Jezusa takim, jakim On teraz jest (1 Jana 3:2), w jakim ukryte jest nasze wieczne życie.

Nie wystarczy nam jednak raz się na nowo z ducha narodzić. Musimy ciągle nabywać nowych witalnych sił. Jak dziecko, które stopniowo nabywa świadomości, będziemy coraz lepiej rozumieć, coraz więcej pamiętać, coraz bardziej świadomie kształtować nasze wybory i samodzielnie podejmować decyzje. Na tym właśnie polega ów proces duchowego odrodzenia, który sprawowany aż do fizycznej śmierci doprowadzi nas do pełni duchowego życia z Chrystusem w Jego chwale boskości.

Przemiana

W owym procesie odradzania się dokonuje się także przemiana naszej natury. Na ogół mówi się, że owa przemiana dokona się dopiero w pierwszym zmartwychwstaniu. To prawda. Wtedy dokona się ona całkowicie: Aleć nasza rzeczpospolita jest w niebiesiech, skąd też zbawiciela oczekujemy, Pana Jezusa Chrystusa. Który przemieni ciało nasze podłe, aby się podobne stało chwalebnemu ciału jego (Filip. 3:20-21 BG). Jednak owa – z grecka mówiąc – metamorfoza również jest procesem, który sprawuje się przez całe nasze poświęcone życie: A nie przypodobywajcie się temu światu, ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu waszego (Rzym. 12:2 BG). W 2 Kor. 3:18 apostoł dodaje: My wszyscy, którzy odkrytym obliczem na chwałę Pańską, jako w zwierciadle patrzymy, w toż wyobrażenie przemienieni bywamy z chwały w chwałę, jako od Ducha Pańskiego.

W tych dwóch ostatnich miejscach użyte jest greckie słowo metamorfúw mÇtamürfüô (Numer Stronga 3339), które oznacza „zmienić, przemienić, zmienić się”. Tym samym słowem określona została przemiana Pana Jezusa na Górze Przemienienia, gdy ukazał się On trzem uczniom w duchowej postaci (Mat. 17:2; Mar. 9:2). Tak więc odnawianie umysłu ku poznawaniu woli Bożej, czyli przyglądanie się Pańskiej chwale w zwierciadle Słowa Bożego, sprawuje w nas przemianę natury. Na ile będziemy pozbywać się starego człowieka, na tyle udzielany nam będzie ów nowy, który coraz głębiej będzie upodobniał się do Jezusa. Jest to proces umierania, który w symboliczny sposób okazaliśmy przez chrzest zanurzenia w wodzie. Jednak owo zobowiązanie będziemy, z Bożą pomocą, realizować przez całe życie. Na ile umrzemy, na tyle dokonamy metamorfozy człowieka cielesnego w człowieka duchowego, który dzięki łasce Bożej będzie się być może nadawał do wiecznego i nieśmiertelnego żywota.

„Tymczasowe” odrodzenie apostołów

W tym miejscu chcielibyśmy wspomnieć o jeszcze jednym problemie, który pojawia się, gdy tłumaczymy nasze tytułowe miejsce tak, aby mówiło o naśladowaniu Jezusa w odrodzeniu. Uczniowie, którzy usłyszeli to zdanie, nie byli jeszcze „nowymi stworzeniami”. Ich spłodzenie z ducha dokonało się dopiero w dniu Pięćdziesiątnicy. Tymczasem tutaj Jezus zwraca się do nich tak, jakby owo naśladowanie Go już miało miejsce: „którzyście mię naśladowali”. Uważamy, że problem ten da się objaśnić poprzez fakt, że apostołowie, a przynajmniej niektórzy z nich, byli wcześniej uczniami Jana Chrzciciela i jako tacy zostali przez niego zapewne ochrzczeni. Przyjmując zaś później naukę Jezusa, wkroczyli na drogę naśladowania Go, która miała ich doprowadzić do duchowego odrodzenia. W tym też sensie Jezus mógł powiedzieć do nich, że już byli w trakcie naśladowania Go w odrodzeniu. Jednak większość tłumaczy potraktowała zapewne ten problem jako ważny powód, by miejsce to przełożyć inaczej.

Odrodzenie jako Czas Przywrócenia

Spróbujmy zatem postawić przecinek nieco wcześniej – tak jak uczynił to tłumacz w pierwszym wydaniu Biblii Gdańskiej z 1606 roku – i przeczytajmy to zdanie raz jeszcze: Wy, którzyście mię naśladowali, w odrodzeniu, gdy usiądzie Syn człowieczy na stolicy chwały swojej, usiądziecie i wy na dwunastu stolicach.

W tak ułożonej wypowiedzi „odrodzenie” staje się epoką, w której apostołowie Jezusa zasiądą na stolicach odnowionego Izraela, jako Królestwa Bożego. Przywodzi nam to natychmiast na pamięć inny słynny werset, który stał się podstawą nauki o tak zwanej restytucji. W Dziejach Apostolskich 3:21 czytamy: którego [czyli Jezusa] niebo musi zatrzymać aż do czasu odnowienia wszystkich rzeczy, co od wieków przepowiedział Bóg przez usta swoich świętych proroków (BT).

Zacytowany werset używa innego słowa greckiego: apokatastasis (numer Stronga 605), które tylko raz pojawia się w Nowym Testamencie i oznacza przywrócenie czegoś do poprzedniego stanu. Słowo to wywodzi się od czasownika apokathistemi (numer Stronga 600), „przywrócić (do stanu pierwotnego), powrócić (do zdrowia)”, który występuje w NT osiem razy, z czego cztery razy odnosi się do przywrócenia komuś zdrowia. Pozostałe cztery razy to: Mat 17:11 oraz Mar. 9:12, które mówią o Eliaszu, że „przyjdzie najpierw i naprawi wszystko”, Dzieje Ap. 1:6, które przekazują pytanie uczniów Jezusa: „Czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?” oraz Hebr. 13:19, gdzie apostoł Paweł pisze o przywróceniu go do społeczności z braćmi.

Z tych wszystkich miejsc z tematem epoki duchowego odrodzenia świata może wiązać się cytat z Dziejów Ap. 1:6, w którym mowa jest o odnowieniu królestwa Izraela oraz Mat. 17:11 i Mar. 9:12, które mówią o odnawiającej działalności Eliasza, poprzedzającej przyjście Mesjasza. Jeśli zatem odrodzenie, o którym mówił Jezus w Mat. 19:28, zinterpretujemy jako epokę, w trakcie której apostołowie usiądą na dwunastu tronach sądząc dwanaście pokoleń Izraela, to określenie to najbardziej kojarzy nam się z przytoczoną już wypowiedzią Piotra z Dziejów Ap. 3:21, gdzie mowa jest o czasie odnowienia wszystkiego oraz z pytaniem uczniów o czas przywrócenia królestwa izraelskiego. Miejsce o odnawiającej działalności Eliasza pozostawimy sobie na inne rozważanie.

O jakim odnowieniu – czy też przywróceniu wszystkiego do poprzedniego stanu – mówił Apostoł Piotr? Znane i często wyrażane wśród badaczy Pisma Świętego poglądy o restytucji mówią o przywróceniu całej ludzkości do stanu doskonałości raju z okresu poprzedzającego grzech pierwszej pary ludzkiej. Takie przywrócenie do pierwotnego stanu raju może jednak odnosić się jedynie do fizycznej doskonałości człowieka. Z przypadku Adama i Ewy wiemy, że fizyczna doskonałość nie zabezpiecza przed grzechem i śmiercią. Dlatego tak ważne było poznanie dobra i zła. Dopiero po zjedzeniu zakazanego owocu człowiek wkroczył na drogę koniecznego doświadczenia i w pewnym sensie dopiero wtedy osiągnął zamierzoną dojrzałość. W 1 Mojż. 3:22 czytamy wypowiedź Boga: „Oto Adam stał się jako jeden z nas, wiedzący dobre i złe”. W takiej sytuacji pełne przywracanie ludzkości do stanu sprzed owego doświadczenia nie miałoby sensu z punktu widzenia celowości Bożego planu zbawienia.

Tym, co z pewnością zostanie przywrócone w epoce mesjańskiego odrodzenia, będzie panowanie Boga nad ziemią i społeczność Stworzyciela ze stworzeniem. Taka społeczność i takie panowanie miały miejsce w raju przed upadkiem. Grzech nieposłuszeństwa zerwał tę więź. Została ona znów na jakiś czas przywrócona wraz z ukazaniem się Boga na Synaju, gdy zamieszkał On w Przybytku sporządzonym przez Mojżesza. Ta społeczność Boga z narodem kapłańskiego królestwa (2 Mojż. 19:6) trwała z pewnymi zaburzeniami przez około 910 lat aż do zburzenia świątyni jerozolimskiej. Jednak przed tym upadkiem wielu proroków przepowiadało odnowienie panowania Boga nad Izraelem w czasach końca. Być może o tym właśnie przywróceniu przepowiadanym przez świętych proroków mówił apostoł Piotr.

Takiego przywrócenia oczekiwali apostołowie, co wyrazili we wspominanym już pytaniu: Czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela? Takiego przywrócenia spodziewali się w czasie działalności Jana prawie wszyscy Żydzi. W Ew. Łuk. 3:15 czytamy, że „lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w sercach co do Jana, czy nie jest Mesjaszem”. Mesjaszem, czyli pomazańcem, miał być w powszechnym mniemaniu potomek Dawida, który odrodzi samodzielność panowania Jerozolimy i zadba o czystość kultu sprawowanego w świątyni. W tamtym czasie nad Judeą panowali Rzymianie, a szczątkowe panowanie nad północnymi ziemiami utrzymywali jeszcze pod protektoratem Rzymu potomkowie Heroda, który wżenił się w ród Hasmoneuszy, choć sam był przecież z pochodzenia Edomitą.

Reformacja, restytucja i regeneracja

I tak w czasach ziemskiej misji Jezusa dominowały wśród Izraelitów dwie tendencje. Jedni oczekiwali reformy ówczesnego systemu panowania rodu Heroda i urzędującego kapłaństwa, uważając, że wystarczą tylko pewne przekształcenia, by system ten mógł w miarę sprawnie działać i zapewnić Izraelitom wystarczającą swobodę polityczną i religijną. Inni zaś spodziewali się pełnej restytucji królowania domu Dawidowego. Oczekiwali na pomazańca, który odnowi panowanie w Jerozolimie i ustanowi nowe kapłaństwo z nieskażonego rodu. I tak idea restytucji ścierała się z koncepcją reformacji. Tymczasem przyszedł rzeczywisty Boży Pomazaniec i zaproponował trzecią drogę, drogę odrodzenia, czyli – używając jeszcze jednego słowa na „re” – drogę regeneracji.

Oto trzy kierunki, określone trzema biblijnymi słowami na „re”: restytucja, reformacja i regeneracja. Zatrzymajmy się chwilę nad tymi trzema słowami. Mówiliśmy już o nich powyżej, ale używając polskich lub greckich odpowiedników. Dlatego też w pierwszej chwili te dobrze nam znane słowa: restytucja, reformacja i regeneracja mogłyby się wydawać niebiblijne. Jednie „restytucja” nam badaczom kojarzy się z Biblią, ale i tutaj wiele osób uważa, że lepiej byłoby używać polskiego określenia „naprawienie” czy też „odnowienie”. Dlaczego zatem powiedzieliśmy, że wszystkie te trzy określenia są słowami biblijnymi?

Oczywiście nie są to słowa biblijne w znaczeniu oryginalnych języków Biblii – hebrajskiego i greki. Jednak w takim sensie również słowa 'odnowienie, przemiana czy odrodzenie', o których wcześniej mówiliśmy, nie są słowami Biblii greckiej czy hebrajskiej. Są to słowa wynikające z polskiego tłumaczenia. Przez wieki jednak chrześcijanie czytali Biblię prawie wyłącznie po łacinie i z łaciny czerpali określenia, które następnie dostały się do współczesnych języków. Przypomnijmy, że biblijna łacina liczy sobie co najmniej 1700 lat, zaś nasze współczesne języki europejskie: polski, niemiecki, angielski czy francuski, to historia zaledwie ostatnich 600-700 lat. Współczesne języki europejskie tworzyły się pod ogromnym wpływem teologów, którzy w XV i XVI wieku zaczęli pisać swoje niektóre prace w językach narodowych, aby być lepiej rozumianymi przez szerszą rzeszę ludzi umiejących czytać, ale nie na tyle dobrze wykształconych, by rozumieć łacinę. Zręby nowoczesnego języka niemieckiego tworzył między innymi Luter, francuskiego – Kalwin, a polskiego – Rej, Kochanowski oraz inni wielcy przedstawiciele polskiej Reformacji.

W tych to okolicznościach do naszych języków współczesnych dostały się trzy biblijne słowa: restytucja, reformacja i regeneracja, które z czasem usamodzielniły się na tyle, że dla większości ludzi przestały kojarzyć się z Biblią i teologią. Przyjrzyjmy się raz jeszcze przytaczanym już miejscom biblijnym, ale w brzmieniu Wulgaty, łacińskiego tłumaczenia Biblii z IV wieku n.e.

Mat. 19:28 Zaprawdę powiadam wam: Iż wy, którzyście mię naśladowali w odrodzeniu

Wulgata: amen dico vobis quod vos qui secuti estis me in regeneratione

Nie znamy łaciny, ja też nie znam tego języka, ale bez trudności rozpoznajemy słowo: „regeneratione” „regeneracja” jako odpowiednik naszego polskiego „odrodzenia”.

Dzieje Ap. 3:21 aż do czasu odnowienia wszechrzeczy (NB)

Wulgata: usque in tempora restitutionis omnium

I znów z łatwością rozpoznajemy słowo „restitutionis”, które odpowiada polskiemu „odnowienie” lub „naprawienie”.

Rzym. 12:2 ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu waszego
Wulgata: sed reformamini in novitate sensus vestri

I w tym trzecim fragmencie rozpoznajemy słowo „reformamini”, które odpowiada w naszym polskim tłumaczeniu zwrotowi „przemieńcie się”.

Również w innych miejscach, które przytaczaliśmy już w naszych rozważaniach, używane są podobne słowa łacińskie, które spolszczone brzmią: restytucja, reformacja i regeneracja. Każde z tych słów oprócz biblijnych, teologicznych znaczeń, o których już pokrótce wspomnieliśmy, ma także zastosowanie techniczne. Najłatwiej jest to zauważyć na przykładzie słowa „reformacja”, które po polsku kojarzy nam się właściwie wyłącznie z ruchem religijno-społecznym XVI wieku, mającym na celu ideologiczną i instytucjonalną odnowę chrześcijaństwa. Słowo „regeneracja” kojarzy nam się najbardziej z uzdatnianiem starych części. Słowo to ma także liczne zastosowania naukowe, zwłaszcza w odniesieniu do zdolności odtwarzania komórek, części ciała lub odzyskiwania energii. Również słowo „restytucja” ma swoje techniczne zastosowanie. W terminologii prawniczej oznacza ono przywrócenie terminu lub naprawienie szkody. W biologii mówi się o restytucji, czyli przywróceniu gatunku. W historii używa się terminu „restytucja (albo też restauracja) monarchii”. Tak określa się na przykład próbę przywrócenia monarchii we Francji po obaleniu Napoleona i odrzuceniu zdobyczy rewolucji francuskiej.

Jest jeszcze jedno bardzo interesujące i pouczające skojarzenie związane ze słowem „regeneracja”, czyli „odrodzenie”. Polskie tłumaczenie tego słowa „odrodzenie” kojarzy nam się natychmiast ze wspaniałą epoką w europejskiej kulturze. Czasami nazywamy ją z francuska Renesansem. „Renaissance” oznacza po francusku „odradzanie się”, czyli mniej więcej to samo, co polskie odrodzenie. Słowo to wywodzi się z łacińskiego określenia 'renascentia', które poprzez język włoski dotarło do współczesnych języków jako określenie epoki Odrodzenia.

Epoka Odrodzenia

Odrodzenie to wspaniały okres w Europejskiej kulturze. Myślę, że wszystkim nam mówią coś nazwiska wspaniałych plastyków, jak: Giotto, Boticelli, Michał Anioł, Leonardo da Vinci, Breughel, Dürer, wybitnych naukowców i odkrywców, jak: Kopernik, Kolumb czy Galileusz,

pisarzy: Dante Alighieri, Petrarka, Szekspir, Rej, Kochanowski, muzyków: Ockeghem, Josquin des Prez, Palestrina, Mikołaj Gomółka czy Wacław z Szamotuł, architektów: Brunelleschi czy Rafael, filozofów i teologów, jak: Machiavelli, Tomasz Morus, Marcin Luther czy Erazm z Rotterdamu. A przecież to tylko niektóre najważniejsze nazwiska, które potrafi przypomnieć sobie prawie każdy uczeń średniej szkoły. Gdybyśmy zaprosili tutaj historyka sztuki albo literatury, to wymienianie choćby tylko najważniejszych nazwisk okresu Renesansu zajęłoby mu zapewne co najmniej z dwadzieścia minut tego wykładu.

Co to ma jednak wspólnego z naszym rozważaniem? Otóż Jezus powiedział, żeby naśladować Go w odrodzeniu. Ludzie tamtej epoki żyli duchem odrodzenia. I było to odrodzenie nie tylko w zakresie zamiłowania do starożytności, ale także towarzyszyło mu wielkie odrodzenie życia duchowego, które tak bardzo skostniało w późnośredniowiecznych strukturach kościoła i w schematach myślowych scholastycznej teologii. Ludzie, których wymieniliśmy, byli w większości głęboko wierzącymi chrześcijanami, a ich twórczość przeważnie przepojona była bardzo głęboką wiarą.

Nazwa epoki Renesansu

Rzadko też uświadamiamy sobie – ja również o tym nie wiedziałem – skąd wywodzi się nazwa tej epoki – Odrodzenie czy też Renesans. Wprowadzili ją do języka historii sztuki naukowcy XIX wieku, a zwłaszcza Jacob Burckhardt z Bazylei w dziele „Kultura Renesansu w Italii”, wydanym

w 1860 roku. Jednak określenie „Renesans” zaczerpnął on z pism twórców epoki włoskiego Odrodzenia, a zwłaszcza malarza Giorgio Vasariego i najsłynniejszego bodaj filozofa, teologa i filologa Renesansu – Erazma z Rotterdamu. Ten ostatni, jako głęboko wierzący człowiek i teolog używał terminu 'renascentia' (odrodzenie) w znaczeniu religijnym i w nawiązaniu do nauki Jezusa o powtórnym narodzeniu z Ewangelii Jana 3. rozdział oraz właśnie z Mat. 19:28, który jest przedmiotem naszych rozważań.

Przytoczmy pewne zdanie, napisane przez tego myśliciela na początku XVI w., w którym posługuje się on słowem „odrodzenie”, czyli łacińskim 'renascentia': „Świat dochodzi do przytomności, jakby budził się z głębokiego snu. Istnieją jednak jeszcze tacy, którzy sprzeciwiają się uporczywie, rękami i nogami kurczowo trzymając się dawnej swojej niewiedzy. Obawiają się bowiem, iż gdyby dobre nauki odrodziły się i świat stał się mądry, mogłoby się okazać, że sami nic nie wiedzieli” (Adagia, 337.327, wg J. Huizinga, str. 146)

Erazm był intelektualistą, filologiem, który nie włączał się w praktyczne działania reformatorskie. Nienawidził co prawda klasztornego życia, od którego musiał zacząć swą karierę jako nieślubny syn księdza. Gardził światowymi ambicjami rzymskiego biskupa. Jednak jego celem nie była walka z instytucjami, ale dostarczenie ludziom umiejącym czytać i myśleć najpotężniejszej broni w walce o wolność – Pisma Świętego i dobrych naukowych podstaw do jego rozważania. To on jako pierwszy wydał drukiem grecki Nowy Testament, który stał się podstawą rozwoju współczesnej biblistyki. Rozwinął także i upowszechnił zainteresowanie językami Biblii – greką i hebrajskim. Był to człowiek z wielką historyczną wyobraźnią, który wiedział, że wiedza z czasem rozproszy mroki głupoty. Jego najsłynniejszą książką jest „Pochwała głupoty” – satyra na brak wykształcenia i świadomości wśród duchowieństwa. Erazm był człowiekiem, który w swej działalności publicznej kierował się Jezusowym duchem odrodzenia. Takiego też ducha upowszechniał w swym otoczeniu. Choć nigdy nie porzucił kościoła katolickiego, zbudował dla potomnych trwałe podstawy umiejętności poszukiwania wolności i prawdy.

Reformacja

Ktoś jednak powie, że także Reformacja – nasze drugie słowo na „re” – dokonała wielkiego dzieła przekształcenia kultury europejskiej i wywarła wielki wpływ na światową historię. To prawda. Nie zamierzamy umniejszać roli Lutra, Zwingliego, Melanchtona czy Kalwina. Wykonali oni wielką pracę i zbudowali podstawy współczesnych systemów religijnych i społecznych. Idee, które im przyświecały, były w przeważającej mierze słuszne. Byli to zresztą także ludzie Odrodzenia – odrodzeni i zachęcający innych do odradzania się.

Luter zaczynając swą publiczną działalność nie myślał wcale o wypowiadaniu posłuszeństwa rzymskiemu kościołowi. Był on mnichem i duchownym tego systemu. Wykładał teologię na katolickim uniwersytecie, a jego 95 łacińskich tez miało służyć ożywieniu dyskusji na temat odpustów wśród duchowieństwa katolickiego. Zmierzał on raczej do odnowy rzymskiego kościoła niż do stworzenia nowej, zreformowanej denominacji. Prędko jednak okazało się, że Rzym nie był gotowy na taką reformę. Ostra reakcja papieża wywołała jeszcze ostrzejszą reakcję Lutra, który pali papieską bullę, a przed Sejmem Rzeszy w Wormacji nie daje się zmusić do odwołania swych poglądów. Prędko też wyczuwa swą szansę, jako przywódca ludowy. Europa czekała wtedy na wodza, który stanąłby na czele chrześcijan zbuntowanych przeciwko Rzymowi. Luter nie wahał się zająć tego miejsca. Dzięki poparciu władz świeckich niechętnych Rzymowi, a zwłaszcza nakładanym przez Rzym podatkom, udaje mu się założyć swój własny kościół. Jego śladem idą inni. Zwingli w Zurichu upowszechnia zreformowaną liturgię mszę jako pamiątki pod dwoma postaciami. Melanchtonowi udaje się wypracować augsburskie wyznanie wiary, jednoczące odtąd kościoły protestanckie. Müntzer staje na czele chłopskiego powstania. Kalwin w Genewie buduje podstawy ustroju teokratycznego. Raz podzielone chrześcijaństwo dzieli się dalej i trudno ten proces powstrzymać. Jedyną metodą zdaje się być wyznaczenie granic nowej ortodoksji, która w swej istocie stanowić będzie kres Reformacji.

Stosunek Erazma do Reformacji

Erazm popierał idee głoszone przez Lutra. W liście do Johannesa Langa, zwolennika Lutra, pisał on w 1519 roku, w dwa lata po ogłoszeniu 95 tez: „Każdy prawdziwie dobry człowiek cieszy się z odwagi i śmiałości Lutra, który powinien jednak strzec się, żeby cała sprawa nie przybrała postaci stronniczego sporu. Na nic walka z poszczególnymi osobami, dopóki nie zdoła się zlikwidować tyranii rzymskiego tronu i jego satelitów, dominikanów, karmelitów, franciszkanów. Lecz na to nikt bez wzniecenia poważnego tumultu nie może się odważyć” (Huizinga str. 198). Sam Luter pilnie zabiegał o poparcie szanowanego wtedy powszechnie Erazma. Jednak ten wielki uczony, zwolennik łagodności i umiarkowania tak odpisał przywódcy Reformacji w tym samym roku 1519: „Oświadczyłem, że nie znam ciebie zupełnie, że nie czytałem jeszcze twoich książek, a zatem nic nie akceptuję i niczego nie odrzucam. Zbieram siły, żeby przydać się jeszcze dla ponownie rozkwitających studiów. Wydaje mi się, że przy pomocy ujmującej skromności więcej osiągnąć można niż przez gwałtowność. Takim sposobem Chrystus podbił świat” (Huizinga, str. 198).

W czasie Sejmu Rzeszy w Wormacji w 1521 roku, gdy Luter wypowiada słynne słowa „Tutaj stoję i nie mogę inaczej”, odmawiając odwołania swych poglądów, gdy w całych Niemczech wybucha entuzjazm z powodu jego nieugiętego stanowiska, Erazm pisze w jednym ze swoich listów: „Gdybym był przy tym obecny, uczyniłbym wszystko, co tylko w mej mocy, żeby tragedię tę przez pełne umiaru postępowanie tak złagodzić, iżby nie mogła później ponownie wybuchnąć na jeszcze większą szkodę dla całego świata” (Huizinga, str.204). Jak bardzo przewidujące, niemal prorocze były to słowa, miało się okazać już niebawem. W 1524 roku wybucha niemiecka wojna chłopska, na czele której staje Tomasz Müntzer, zwolennik i dawny przyjaciel Lutra. Postulaty chłopów nie miały wiele wspólnego z teologią. Poza domaganiem się prawa do wyboru proboszcza przez społeczność gminy, wszystkie inne postulaty, jak zniesienie pańszczyzny, wygórowanych podatków, nadmiernie surowych kar czy zakazu polowania i łowienia ryb, miały charakter czysto ekonomiczny, które poparłby dzisiaj każdy rząd. I oto wielki reformator staje przed politycznym wyborem, w którym opowiada się po stronie ciemiężycieli przeciwko biedakom. W dramatycznej odezwie „Przeciwko grabieżczym i morderczym hordom chłopskim”, którą w 1525 roku skierował do walczących z chłopami zastępów, pisze on: „Przeto, drodzy Panowie, oto miejsce, w którym możecie wyzwalać, ratować, pomagać. Zlitujcie się nad tymi biedakami [których chłopi zmusili do współpracy]. Dźgajcie, raźcie, zabijajcie, kto tylko może. Jeśli przy tym zginiecie, tym lepiej dla was! Bardziej błogosławiona śmierć nie może stać się waszym udziałem, gdyż giniecie dla posłuszeństwa boskiemu Słowu i przykazaniu z Rzymian 13 rozdz., a także w usłudze miłości dla waszych bliźnich, których ratujecie z więzów piekła i diabła.” Na skutki tej odezwy nie trzeba było długo czekać. Poskromienie owego buntu przyniosło śmierć 100 tys. osób po stronie chłopskiej, a Müntzer został przewieziony do Miluzy i ścięty po torturach.

Luter nie dożył wojny trzydziestoletniej, w której w latach 1618-48 starli się niemieccy protestanci z niemieckimi katolikami. Wojna ta oraz jej skutki – głód i epidemie, pochłonęły w niektórych regionach życie do 50% ludności. W sumie zginęło wtedy w Niemczech około 8 mln ludzi, co stanowiło blisko 30% całej populacji! To także był skutek Reformacji, przed którym Erazm przestrzegał Lutra i jego zwolenników.

Wdzięczni jesteśmy Bogu za to, że żyjemy w czasach, kiedy wolność, jaka taka sprawiedliwość społeczna i prawda stanowią powszechnie szanowane prawo cywilizowanej części świata, jednak droga wiodąca do wypracowania tych osiągnięć była bolesna i krwawa. Prawdopodobnie nie było innej, ale mimo to nie możemy pochwalić metod, którymi posługiwali się reformatorzy. Cel nie uświęca środków. Nie pochwalamy słów Lutra, wymierzonych przeciwko anabaptystom, którzy sprzeciwiali się chrztowi niemowląt. Mówił on „Śmierć z wody dla tych, którzy chrzczą w wodzie”. I rzeczywiście protestancka Bazylea topiła w Renie braci anabaptystów. Ten sam Luter nawoływał do palenia żydowskich synagog. Kalwin wsławił się barbarzyńskim uwięzieniem i spaleniem wybitnego hiszpańskiego lekarza i teologa Michała Serweta, odkrywcy drugiego obiegu krwi, za to że nie uznawał boskości Jezusa. Już po śmierci Serweta wielki teolog Kalwin, znawca greki i hebrajskiego, autor tysięcy stron komentarzy biblijnych w specjalnym traktacie „Obrona prawowiernej nauki” (z 1554 roku) rzekomo biblijnymi argumentami uzasadnia potrzebę zabijania ludzi o odmiennych poglądach teologicznych. Oto do czego prowadzi pragnienie reformowania instytucji, praw i teologii bez odrodzenia umysłu i uczuć w duchu Chrystusowej regeneracji.

Duch „restytucji”

Również przykładów ducha restytucji nie trzeba daleko szukać. W tym samym przełomowym XVI wieku rozpoczyna działalność inny słynny Hiszpan, wielki myśliciel Ignacy Loyola. Nie udało mi się jeszcze przeczytać żadnego z jego dzieł, ale był to podobno człowiek głęboko wierzący i potężnego umysłu. Jednak celem jego działania, a także założonego przez niego w 1540 roku Towarzystwa Jezusowego, czyli popularnego zakonu Jezuitów, było przywrócenie, czyli restytucja, przewodniej roli papiestwa w obrębie zachodniego chrześcijaństwa. Zakon ten, zarządzany z wojskową dyscypliną, wsławił się ideologiczną i bezkompromisową walką ze zdobyczami Reformacji. Sprowadzeni do Polski w 1564 roku Jezuici powszechnie zachęcali do aktów nietolerancji. Jezuicki ksiądz Piasecki z Poznania tak przemawiał do tłumu wiernych w 1605 roku: „Nie chce magistrat, nie chce rada miejska, ty tedy – ktokolwiek jesteś z ludu – puść z dymem i w popiół zamień wszystkie bóżnice heretyków”. Żacy zacnej wszechnicy Jagiellońskiej, tutaj w Krakowie, podburzani przez katolickich radykałów dwukrotnie spalili zbór protestancki, śpiewając przy tym „Te Deum laudamus”.

Szczytem osiągnięć polskich Jezuitów było jednak osadzenie na tronie swego wychowanka, Zygmunta III Wazy, który w 1591 roku, gdy palono krakowski zbór kalwiński, grał sobie spokojnie w piłkę w pałacowym ogrodzie. W 1569 roku Zygmunt przenosi stolicę z Krakowa do Warszawy, oddalając dwór od wpływów protestanckiej arystokracji i doprowadzając z czasem do największej fali kontrreformacji, której efektem było między innymi haniebne wygnanie Arian z Polski. Oto kraj, który w XVI wieku zasłynął jako oaza wolności, do którego chronili się przed prześladowaniami katolickiej inkwizycji naukowcy tej klasy, co Włoch Socyn, w XVII wieku pogrąża się w barbarzyńskich prześladowaniach i uchwala akt najwyższej nietolerancji – wygnania pod groźbą kary śmierci kwiatu swej duchowej elity, przyznając przy tym połowę majątku donosicielowi, który wyśledzi heretyka. Tak wyglądał duch restytucji – chęci przywracania dawnych porządków, wedle swojego własnego pomysłu.

Praktyczny wniosek

Drodzy braterstwo! Rozważania, które przeprowadziliśmy, mogły się wydać nieco skomplikowane, jednak praktyczny wniosek, który z nich płynie, jest prosty i dość oczywisty: Oto przed każdym człowiekiem stoją trzy drogi. Dwie z nich proponuje świat. Jest to z jednej strony droga konserwatyzmu, chęci powrotu, do czegoś, co już było, co wydaje się sprawdzone długoletnią praktyką. Z drugiej strony pojawiają się demokraci nawołujący do reformy struktur, prawa oraz ideologii. Duch restytucji walczy z duchem reformacji, tak dzisiaj, jak za czasów Jezusa czy też w przełomowym XVI wieku. Bóg owszem proponuje nam restytucję, ale nie według ludzkiego planu, który na ogół doprowadza do przywrócenia sprawdzonych metod działania, ale nie Boga, tylko Szatana. W swoim czasie Bóg przeprowadzi restytucję wszystkiego, tak jak to zapowiedział przez usta swoich świętych proroków. Nie polecił jednak nam ludziom, byśmy tę restytucję rozpoczynali o własnych siłach. Jezus i apostołowie zachęcają nas do przeprowadzania reformy, ale nie praw i instytucji, ale własnego umysłu i uczuć. Pismo Święte nakłania nas do pozbywania się starego człowieka, aby stworzyć miejsce dla nowego, dla działania Bożego ducha, który będzie reformował nas z chwały w chwałę. Reformowanie praw i instytucji po to, aby wywierać polityczny wpływ na innych ludzi, pozostawmy politykom i działaczom kościelnym. Ich reformy być może w pewnym stopniu poprawią sytuację ludzkości, ale z czasem i tak staną się przyczółkiem nowej ortodoksji, która wymagać będzie dalszych reform lub restytucji tego, co dawniej działało lepiej.

W przeciwieństwie do tych politycznych tendencji – restytucji i reformacji – Jezus proponuje swoim naśladowcom najtrudniejszą drogę, drogę regeneracji, drogę odrodzenia. Działania odrodzeniowe wydają się na krótką metę bardzo powolne i mało skuteczne. Przyjrzyjmy się jednak duchowi epoki Odrodzenia. Jak wiele dobrego osiągnęli ówcześni myśliciele i działacze. Ich wpływ sięga naszych czasów. Uwierzmy Jezusowi, że tylko ludzie, którzy sami się odradzają, a także krzewią w swym otoczeniu ducha odrodzenia, nadają się do tego, by sądzić dwanaście pokoleń Izraela, a przez nie cały świat.

Braterstwo! Także i w naszym otoczeniu, w społeczności religijnej, w której wzrośliśmy, pojawiają się czasami tendencje reformatorskie, które dążą do tego, by zmienić coś w naszych instytucjach i zwyczajach. Z drugiej zaś strony zaraz podnoszą się konserwatyści, którzy „bronią wiary raz świętym podanej” w duchu fałszywej restytucji tego, co już było, w myśl słynnej zasady stopniowania: dobre, lepsze i tak jak było do tej pory. Nie dajmy się zwieść żadnej z tych politycznych tendencji, ale działajmy w duchu Chrystusowego odrodzenia. Tylko takie postępowanie, wynikające z nowego narodzenia z wody i ducha, potwierdzane przez ciągłe odradzanie myśli mocą Słowa, gwarantuje trwałą zmianę naszego własnego „nowego człowieka”, który swym odrodzonym duchem będzie wywierał pozytywny wpływ na całe nasze otoczenie. Oto trudna i czasami mało wdzięczna droga dla ludzi zdecydowanych na to, by wyrzec się popularności, zrezygnować z efektownych zrywów. Jest to jednak droga, która w rezultacie doprowadzi do ustanowienia nad światem wspaniałego królestwa dwunastu stolic pokoleń izraelskich.

Starajmy się postępować drogą Jezusowego odrodzenia, tak by uzyskać przywilej uczestniczenia w Jego panowaniu w czasie błogosławionej restytucji wszystkiego na drodze Bożej reformacji, która z pewnością doprowadzi do odrodzenia całej ludzkości w Jezusie Chrystusie. Amen!

Daniel Kaleta