Wędrówka, 5/201313. Bezmyślność i szaleństwo[Marzeniem moim byłoby, aby każdy, kto zamierza przeczytać poniższe rozważanie, najpierw przeczytał ze zrozumieniem i to najlepiej dwa lub trzy razy, może nawet na głos, zacytowany na wstępie fragment księgi Koheleta.] (23) Tego wszystkiego doświadczyłem mądrością i rzekłem: Będę mądrym, ale ona daleka ode mnie. (24) Dalekie jest to, co jest, i głęboko głębokie, któż to znajdzie? (25) Krążyłem i serce [kierowałem ku temu], aby poznać i wybadać, i odnaleźć mądrość i rozum, a żebym poznał zło bezmyślności i głupotę szaleństwa. (26) I znalazłem gorycz [większą] niż śmierć – niewiastę, której siecią i sidłem jest serce, pętami jej ręce. [Ten, kto jest] dobry przed obliczem Boga, ucieknie przed nimi, ale grzesznik zostanie przez nią zdobyty. (27) Zobacz, co znalazłem, mówi Kohelet, [dodając] jedno do drugiego, aby znaleźć rozum. (28) Czego jeszcze szukała dusza moja, i nie znalazłem? Człowieka jednego z tysiąca znalazłem, ale kobiety między tymi wszystkimi nie znalazłem. (29) Tylko zobacz to, co znalazłem, że uczynił Bóg człowieka prawym, ale oni szukają wielu wymysłów. (Kazn. 7:23-29) Im dłużej, Beniaminie, przyglądam się złu tego świata, tym wyraźniej widzę, że jego głównym problemem nie jest zamierzona nikczemność, ale pospolita bezmyślność lub też czasami szaleństwo. Czy można obwiniać ludzi za to, że zachowują się bezmyślnie? Pewnie tak, bo rozwaga byłaby bardzo pożądana i wskazana. Ale spójrz tylko na przykładowy powód bezmyślności podany przez Koheleta – kobieta, której serce jest sidłem i siecią, a gdy dostaniesz się w jej ręce, zostaniesz spętany i pozbawiony swobody. Ale to nie ona zniewala mężczyznę, tylko jego pożądliwości, które ograniczają pole widzenia i powodują, że postępuje bezmyślnie lub czasami w sposób szalony. To tylko przykładowy powód bezmyślności. Każda namiętność zniewala i w niekorzystnych warunkach doprowadza do nikczemnych i szalonych występków. Kohelet dołożył wszelkich starań, by zdobyć mądrość. Był człowiekiem utalentowanym i doświadczonym. A jednak stwierdza, że to, czego szukał, było ciągle daleko od niego. Zrozumienie sensu rzeczy wymaga spojrzenia w głębię, której dno ciągle ucieka. Czyż nie jest tak, że w miarę poszerzania wiedzy o świecie odkrywamy coraz więcej obszarów niewiedzy? W ten sposób proporcja tego, co wiemy, w stosunku do tego, o czym wiemy, że pozostaje nam nieznane, jest coraz mniej korzystna. Paradoksalnym krańcem tego procesu musiałoby być Sokratesowe: Wiem, że nic nie wiem. Czyż wobec takich stwierdzeń mędrców wolno by nam było obciążać prostaków odpowiedzialnością za bezmyślność i uleganie namiętnościom? Jest jednak prosta recepta na ustrzeżenie się zniewolenia: Odkrycie w sobie prawości, w którą przy stworzeniu wyposażył nas Bóg. To prawda, że i to wyczucie sumienia uległo zatarciu i zniekształceniu od czasów Adama i Ewy. Ale gdy ustaniemy w pogoni za własnymi wymysłami, gdy na chwilę się zatrzymamy, uciszymy i wsłuchamy w cichy wewnętrzny głos Bożego zamysłu, to znów odnajdziemy wąską ścieżkę wolności i godności człowieczeństwa zaplanowanego według obrazu i podobieństwa samego Boga. Kohelet, tak jak później Diogenes, szukał człowieka – takiego, któryby choć częściowo odpowiadał stwórczemu zamierzeniu. Pośród tysiąca znalazł tylko jednego. Nie było wśród nich kobiety. Tak sobie myślę, Beniaminie, że kobieta jest tutaj alegorycznym wyobrażeniem namiętności. Kohelet pochwala rozum, ukazany w Adamie, a gani namiętność, która przedstawia zakazany owoc jako „wdzięczny na wejrzeniu i dobry ku jedzeniu”. Cóż więc powiemy? Choć mądrość od nas daleko, a głębokość sensu istnienia rzeczy przekracza nasze możliwości pojmowania, to jednak trzeba się w życiu kierować rozumem, by popełniać jak najmniej głupot i szaleństw. Ot, takie męskie spojrzenie na sprawy tego świata. Daniel Kaleta |