Wędrówka 2/201311. W cieniu mądrości (Kazn. 7:7-12)Albowiem w cieniu mądrości [jest jak] w cieniu srebra – Kazn. 7:12. Ciebie akurat, Beniaminie, przekonywać nie muszę, że mądrość cenniejsza jest niż wszystkie skarby świata. Zapewnia ona przyjemny cień, w którym można odpocząć lepiej niż w cieniu srebrników. Mądrość daje szansę na godne i wystarczająco dostatnie na ogół życie. O ile tylko mędrzec nie znajdzie się w otoczeniu głupców. Jeśli on sam dobrał sobie takie towarzystwo, to nawet mu współczuć nie umiem. Bywają jednak czasy i miejsca, gdzie głupotę stawia się na świeczniku albo, co gorsza, sadza na tronie. Wtedy ludziom mądrym nie pozostaje nic innego, jak tylko brać nogi za pas, jeśli jest jeszcze gdzie uciec. Ale jeszcze ważniejsze jest to, że mądrość – jeśli to mądrość Boża – prowadzi do drzewa żywota. Sama mądrość, co prawda, nie zapewni człowiekowi uznania u Boga i życia wiecznego, bo przecież i mądry Salomon nie uniknął występków, które ściągnęły gniew Boży na niego i jego królestwo. Bez niej jednak po życie wieczne sięgnąć nie sposób. I nie myślę tutaj tylko o intelektualnej sprawności ludzkiego umysłu. Jezus, w którym jest zbawienie nasze, stał się nam po pierwsze mądrością (1 Kor. 1:30). Mądrością można pogardzić i pozostać głupcem. Ale nawet ten człowiek, który chętnie podąża drogą umiłowania mądrości, napotyka na liczne przeszkody. Mędrzec Kohelet przestrzega swych czytelników przed ukrytymi zagrożeniami. Gdy statek tonie pod naporem wiatru i fal albo nadziewa się na rafy, to przynajmniej wiadomo, jakie jest jego położenie. Gdy jednak gnije mu dno i kropla po kropli nasiąka wilgocią, to trudno od razu pojąć, dlaczego coraz ciężej żeglować. Morza te same i wiatry wcale nie słabsze. Żagli też nie ubyło, a mimo to umysł nie ślizga się po falach jak dawniej. Tam gdzie przeskakiwał przez wodne doliny, teraz zarywa dziobem w wodę. Z czasem sternik zacznie unikać nieznanych wód, które wcześniej tak chętnie przemierzał, a ponad uciążliwości podróży przedkładał będzie coraz to dłuższe postoje w znanych, bezpiecznych portach. Ufam, że nie muszę Ci tej przypowieści wykładać. I to nie tylko starzenie się umysłu prowadzi do takiego duchowego wygodnictwa. To byłaby zbyt łatwa wymówka. Są też inne przyczyny sprawiające, że z wiekiem zamiast być coraz mądrzejsi, stajemy się duchowo i umysłowo coraz bardziej ociężali. Sześć z nich wymienia Kohelet w kolejnych sześciu wersetach 7. rozdziału, począwszy od 7. wersetu. Pewnie mógłby wymienić ich więcej, ale poprzestał na sześciu, by wskazać czytelnikowi kierunek dalszych poszukiwań – co sprawia, że mądrość zaczyna ustępować miejsca pospolitym formom głupoty i bezmyślności. Kazn 7:7 – Bo wyzysk ogłupia mędrca, a dar wyniszcza serce.W zdaniu tym mędrzec zmieścił właściwie dwie przyczyny, ale dość do siebie podobne, więc zostały złączone w jedno. (1) Hebrajskie słowo oszeq, które bywa tłumaczone jako polski 'wyzysk' (NB), mogłoby też oznaczać oszustwo, ucisk czy różne inne tego typu przykre dla bliźnich zachowania. To oczywiste, że oszust, wyzyskiwacz czy złośliwiec nie może być mądrym człowiekiem. Ale przecież i mędrcowi zdarzy się skłamać, oszukać, by osiągnąć jakieś doraźne korzyści. Najczęstszy i najprostszy przykład to odpowiedź na pytanie o poglądy. Jeśli odczuwa on pokusę, by dostosować odpowiedź do oczekiwań pytającego, to zaczyna wyniszczać mądrość. Kłamca musi mieć dobrą pamięć. Musi pamiętać, co komu mówił, planować, jak odpowie na dalsze pytania i jak się nie zdradzić przy następnej okazji. A co, jeśli nagle znajdzie się w towarzystwie dwóch ludzi, których wcześniej okłamał i to każdego inaczej? W przeciwieństwie do tego, szczery mędrzec naraża się czasami na kłopoty i niepopularność, ale umysł i pamięć ma nieobciążone kłamstwami i koniecznością rozwiązywania coraz to ciaśniej zaciskających się supłów nieprawdy. Podobnie rzecz się ma z oszustwem, wyzyskiem czy w zasadzie z każdym innym działaniem na szkodę drugiego człowieka. Sumienie będzie się na początku meldować ze swymi wyrzutami. Jakże ogromna część umysłu zostanie zajęta uzasadnieniami złego postępowania, nadawaniem im pozorów uczciwości. Po jakimś czasie taki „mędrzec” sam już nie wie, co jest prawdą, a co kłamstwem. Oszukał samego siebie. (2) A co ma do tego dar? – zapytasz. Jeśli ktoś chce mi prezentem po prostu sprawić przyjemność, jeśli przychodzi do mnie ze słoikiem dobrego miodu albo interesującą książką – to nic. Ale biada mi, jeśli darczyńca ma jakieś ukryte lub jawne oczekiwanie związane z darem. Czasami nawet słówka na ten temat nie piśnie, tylko sytuacja wszystko wyjaśni. Jeśli przyjmę taki „dar”, raz i drugi, serce – czyli sposób odczuwania i postrzegania spraw – zostanie obciążone nieprawymi zobowiązaniami, tak że trudno mu będzie zajmować się ważnymi sprawami, wędrować po interesujących, nieznanych regionach. Będzie zmuszone rozmyślać nad tym, jak pogodzić uczciwość z pożądliwością, czyli jak zapalić Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek. Mówię Ci, Beniaminie, z własnego doświadczenia wiem, jak oszustwo i interesowne dary ogłupiają i obciążają serce. W przeciwieństwie do tego uczciwość i szczerość uskrzydla umysł i ducha. Powoduje, że nie straszne nam procesy starzenia się i zwolnienie pracy umysłu. Nawet jeśli poruszamy się między zagadnieniami trochę wolniej niż dawniej, to i tak potrafimy te braki w szybkości nadrobić umiejętną nawigacją, której nauczyły nas lata doświadczeń pod pełnymi żaglami. Kazn. 7:8a – Lepszy jest koniec sprawy niż jej początek.(3) Pozornie wydawać by się mogło, że to dość ogólne stwierdzenie niewiele ma wspólnego z wyniszczaniem mądrości. Zapewne w każdej sprawie jest tak, że koniec wieńczy jej dzieło. Cóż z tego, że praca była wspaniała, atmosfera budująca, gdy efekt mizerny. Znam takich ludzi, którzy lubią pracować dla samej pracy. Ale ja muszę ci wyznać, że nie lubię pracy. Dlatego staram się ją wykonać jak najprędzej, by móc ucieszyć się jej owocem. Gdy zaczynam przedsięwzięcie, którego nie będę umiał dokończyć, podobny jestem do króla, który wyrusza na wojnę nie oceniwszy swych sił. Naraża się nie tylko na klęskę i wstyd, ale ryzykuje życiem wielu swoich żołnierzy. Lepiej słać posłów pod białą flagą. Albo podobny jestem do człowieka, który chciał wybudować wieżę, ale nie policzył, że brak mu środków i nie uda mu się jej dokończyć. Nie będzie miał ani wieży, ani pieniędzy, które zmarnuje na niewykończoną budowę (Łuk. 14:28-32). Takie postępowanie nie tylko dowodzi braku mądrości, ale też zabija jej resztki, które można by jeszcze rozwijać. Zajmowanie się rzeczami, na które kogoś nie stać lub których wykonanie przekracza jego zdolności, pozbawia go możliwości zajęcia się sprawami, które byłyby na jego miarę i rozwinęłyby go może z czasem do podjęcia się większych projektów. A tak zmarnował czas i nie tylko niewiele się nauczył, ale może jeszcze dołożył sobie zmartwień i powodów do zniechęcenia. A czasami bywa i tak, że koniec nie wieńczy dzieła z powodu braku determinacji, a nie zdolności czy możliwości. W naszych okolicach pewna inicjatywa reklamowała się przy użyciu sloganu: „Największą przeszkodą stojącą między tobą a twoim celem jesteś ty sam”. To może światowa mądrość, ale brzmi całkiem rozsądnie. Człowiek ma znacznie więcej sił, niż mu się na ogół wydaje. Gdy ktoś mi mówi podczas lekkiego truchtu, że już nie może, to powiadam, że gdyby go lew pogonił albo przynajmniej jakiś porządny piesek, to dopiero by się przekonał, jakie są jego granice możliwości. Jeśli czasami rzeczywiście się trochę przeliczyliśmy, to trzeba się pomodlić, zakasać rękawy i wycisnąć z siebie ostatnie poty. I jeszcze jedna okoliczność, w której zły koniec albo jego brak psuje mądrość. Są ludzie, którzy źle zaczynają, ale później starają się straty nadgonić i kończą lepiej, niż zaczynali. W historii jest trochę przykładów, że niektórzy królowie dochodzili do władzy w niezbyt uczciwy sposób, ale potem byli dobrymi władcami i ludzie im wybaczali. Ale biada, gdy zdarza się odwrotnie. Czasem „woda sodowa” uderza ludziom do głowy już po odniesieniu zwycięstwa w pierwszej potyczce. Dobry dowódca wie, że to nie sztuka wygrać bitwę, gdy trzeba wygrać wojnę. Zachwyt nad pierwszym piętrem naszej wieży może być niebezpieczny, bo dobre bywa wrogiem lepszego. Kazn. 7:8b – Lepszy jest umysł cierpliwy niż wyniosły.Cierpliwość rozwija mądrość, a (4) pycha jest siostrą głupoty. Większość dużych projektów wymaga długotrwałej i regularnej pracy. Na początku w ogóle nie widać rezultatów. Dopiero po latach wiemy, jak ważne były te pierwsze, pozornie bezowocne kroki. Często brak własnego doświadczenia powoduje, że ktoś musi nas przeprowadzić przez te początki. Pamiętam jak nauczyciel śpiewu, widząc moje rozpaczliwe próby niecierpliwego osiągnięcia szybkiego rezultatu, mawiał: Nie da się zjeść dwóch obiadów na raz. A znowu umysł, który się szybko wynosi, któremu prędko wydaje się, że już coś osiągnął, bardzo przeszkadza w zdobywaniu prawdziwej mądrości. Dzieci po dwóch, trzech latach nauki gry na instrumencie stwierdzają czasami, że nie chcą dalej chodzić na lekcje, bo już umieją grać. Czasami w znacznie poważniejszym wieku i przy bardziej odpowiedzialnych zadaniach zachowujemy się jak dzieci. Werset 9. Nie bądź porywczy w duchu twym do gniewu, bo gniew w zanadrzu głupich odpoczywa.(5) Skłonność do wpadania w gniew rujnuje podstawy mądrości. Gwałtowne negatywne emocje nie tylko dowodzą głupoty, ale też jej sprzyjają. Nawet najmądrzejszemu człowiekowi zdarzy się ulec porywowi gniewu. Jednak przyzwalanie gniewowi, by zadomowił się w naszym zanadrzu – czyli czynienie go stałym elementem zachowania – jest najlepszym sposobem na pozbawienie się okazji do zdobywania Bożej mądrości. Gniew bywa reakcją na niesprawiedliwość i krzywdę. Jest wtedy emocją zrozumiałą, choć i taki „sprawiedliwy gniew” należałoby kontrolować. Jednak równie często gniewem reagujemy na sytuacje niezgodne z naszymi oczekiwaniami. Złościmy się, gdy coś nam się nie udaje, gdy ktoś postępuje inaczej, niż nam się podoba, gdy jest zła pogoda albo gdy pociąg się spóźnia. Niezgodność rzeczywistości z naszymi oczekiwaniami powinna wywoływać raczej zdumienie niż złość. Arystoteles słusznie stwierdził, że zdziwienie jest początkiem filozofowania. Jego nauczyciel Platon pisał bowiem, że „zdziwienie jest postawą człowieka, który naprawdę kocha mądrość”. Do takiej „filozoficznej” postawy zachęca także Kohelet. Jeśli nauczymy się panować nad uczuciami w chwilach, gdy przeżywamy krzywdę lub rozczarowanie, zamieniając uczucie gniewu na zdumienie, to uczynimy wielki krok w stronę prawdziwego umiłowania mądrości. Werset 10. Nie mów: Jak się to dzieje, że dawne dni były lepsze niż obecne? – Bo nieroztropnie o to się pytasz.Ile mam lat, przypominać Ci nie muszę, bo rówieśnikami jesteśmy. W dawniejszych czasach uznano by nas już za starców. Dziś jednak ufam, że mamy jeszcze przed sobą kilka dobrych lat, zanim zacznie nam szwankować pamięć krótkoterminowa, a mózg będzie wygrzebywał z najgłębszych zakamarków wyidealizowane wspomnienia czasów młodości. Jestem świadomy tego procesu, ale gdy mózg zacznie mnie oszukiwać, to nie wiem, czy przypomnę sobie to, co teraz rozumiem. Dlatego na wszelki wypadek myśl tę tutaj utrwalam, żeby móc do niej powrócić, gdy zapomnę, co miałem pamiętać. Są dwa powody, dla których nieroztropnie jest pytać, (6) dlaczego dawne czasy były lepsze od obecnych. Po pierwsze nie jest to regułą. Mogło akurat tak się zdarzyć, że dni naszej młodości rzeczywiście były lepsze od lat starości. Ale równie dobrze może być odwrotnie albo jeszcze i tak, co najbardziej prawdopodobne, że czterdzieści lat temu było podobnie jak teraz. Po drugie, porównywanie czasów to zabawa starzejącego się i gnuśniejącego umysłu, który zaniechał już dalszego rozwoju. Człowiek, który ubolewa nad tym, że teraz nie jest już tak dobrze, jak było kiedyś, dziecinnieje i żyje poniżej przysługujących mu standardów dojrzałości. Żeby ustrzec się tego niebezpieczeństwa, warto zawczasu nauczyć się dostrzegania wokół siebie pozytywnych wartości. Tak już jest, że im bogatsze mamy doświadczenie, tym więcej w naszych umysłach podejrzliwości, czarnych scenariuszy i czających się niebezpieczeństw. Jeśli nie zrównoważymy tej naturalnej skłonności świadomym wyszukiwaniem i docenianiem pozytywnych wartości, które nas niezmiennie otaczają – a nawet zachwytem nad nimi – to staniemy się gderliwi i nudni, ludzie zaczną nas unikać, a my będziemy mieli jeszcze więcej powodów do narzekania, że dawniej ludzie byli lepsi, bo nas doceniali. Oprócz zauważania otaczającego nas dobra i piękna, drugim sposobem na ominięcie tej rafy jest ustawiczny rozwój. Ciągła potrzeba uczenia się, dowiadywania nowych, ciekawych rzeczy, pomaga zachować sprawność umysłu i, mam nadzieję, trochę zabezpiecza przed starczym zdziecinnieniem. W zachowaniu zdolności do ciągłego rozwijania cechy mądrości pomaga także omijanie pozostałych pięciu raf i mielizn, o których dowiadujemy się od Koheleta. Powtórzę je sobie na wszelki wypadek, żeby mój starzejący mózg lepiej je sobie utrwalił. Głupieję, gdy (1) oszukuję, (2) przyjmuję interesowne dary, (3) nie kończę tego, co zacząłem, (4) wbijam się w pychę, że już dość dużo wiem, (5) nie panuję nad gniewem i (6) przyjmuję wyidealizowane wspomnienia przeszłości za obiektywną prawdę. Oby Boża opatrzność uchroniła nas przed tymi zagrożeniami i pomogła zachować umiłowanie mądrości, tak byśmy w jej cieniu mogli jeszcze spokojnie odpocząć przez ostatnie, dobre dni naszego życia, tak jak w cieniu srebra, które już coraz gęściej pokrywa nasze skronie. Lepsza jest mądrość niż dziedzictwo, i z większym pożytkiem dla tych, którzy widzą słońce. Bo w cieniu mądrości, jak w cieniu srebra; a większa jest jeszcze korzyść z poznania mądrości: darzy życiem tego, który ją posiada” – Kazn. 7:11-12. Daniel Kaleta |