Wędrówka 2010/4 (fragment wykładu z Mukaczewa 2009)Siedem stopni nawróceniaWe wszystkiej krainie Judzkiej i poganom opowiadałem, aby pokutowali i nawrócili się do Boga, czyniąc uczynki godne pokuty. Dzieje Ap. 26:20 Dziesiątego dnia jesiennego miesiąca Etanim – w roku 2010 sobota, 18 września – przypada święto zwane w Biblii Jom HaKippurim, „dzień oczyszczeń” (3 Mojż. 23:27). Bóg wyraził życzenie, by w czasie poprzedzającym radość dziękczynienia za obfitość zbiorów każdy wierzący „trapił swoją duszę” (3 Mojż. 16:31), czyli krytycznie przyjrzał się własnemu postępowaniu, przeglądnął konfliktowe sytuacje, rozważył zakres swojej odpowiedzialności w przyczynianiu się do tworzenia zła tego świata. Skutkiem takiej krytycznej analizy powinna być skrucha – „aby pokutowali”, udanie się do Ojcowskiego przebaczenia – „i nawrócili się”, oraz realna poprawa postępowania – „czyniąc uczynki godne pokuty”. Okazjonalna krytyczna analiza własnego postępowania jest procesem raczej intelektualnym, który powinien służyć podsumowaniu pojedynczych „pokut i nawróceń” towarzyszących grzechom, pomyłkom, niedostatkom i zaniechaniom codziennego życia. Każdy zły, a nawet niewystarczająco dobry uczynek powinien pobudzać grzesznika do natychmiastowej emocjonalnej refleksji. W 2 Kor. 7:11 opisany jest przebieg takiego procesu nawrócenia się do Boga po upadku i przynoszenia uczynków godnych pokuty. „Bo oto to samo, żeście według Boga byli zasmuceni, jako wielką w was (1) pilność sprawiło, owszem (2) obronę, owszem (3) zapalczywość, owszem (4) bojaźń, owszem (5) żądność, owszem (6) gorliwość, owszem (7) pomstę, tak iż we wszystkim okazaliście się być czystymi w tej sprawie.” Zasmucenie, czy to na skutek strofowania czy też autorefleksji, to moment uświadomienia sobie grzechu. O ile zasmucenie takie pochodzi od Boga, towarzyszy mu siedmiostopniowy emocjonalny proces nawrócenia, na który składają się następujące etapy: 1. pilność, gr. spude – pośpiech; gorliwość, wysiłek, trud, staranie; praca, ważne zajęcie Po pierwsze, gdy grzesznik poczuje, że zrobił coś złego, stara się przez jakiś czas zachowywać bardzo poprawnie. Swoją niezwykłą pilnością pragnie zadośćuczynić za swój występek. Tego jednak nie da się zrobić. Nie ma takiego dobrego uczynku, który oczyszczałby grzech. Dobre uczynki nie wymazują złych. Tym bardziej, że na ogół owa pierwsza pilność objawia się w innym obszarze niż ten, w którym został popełniony grzech. Jeśli na przykład ktoś oczernił bliźniego, usiłuje często nadrobić to np. pilną obecnością na zgromadzeniach, aktywnym włączaniem się do różnych akcji zborowych, trochę pewnie po to, by udowodnić sobie i innym, że nie jest aż taki zły. Po drugie naturalną reakcją ludzkiej duszy jest obrona. Bóg pozwolił Adamowi bronić się, gdy pytał go o świadomość jego nagości (1 Mojż. 3:11-12). Obroną Adama było stwierdzenie, że to Bóg był winien jego złego postępowania, jako że stworzył mu kobietę, a ta dała mu do zjedzenia zakazany owoc: „Niewiasta, którąś [Ty] mi dał, aby była ze mną, ona mi dała z tego drzewa, i jadłem”. Jakże dziecinne wydaje nam się to tłumaczenie, a mimo to Bóg nie odmówił Adamowi prawa do owej nawet bardzo naiwnie brzmiącej obrony. Następnym, trzecim emocjonalnym etapem procesu nawrócenia jest oburzenie i rozdrażnienie. Nawet jeśli grzesznik wewnętrznie czuje, że zrobił coś złego, to niechętnie się do tego przed sobą przyznaje. Jest z siebie niezadowolony. A jeszcze bardziej niezadowolony jest z tego, że jego grzech stał się widoczny dla bliźnich i dla Boga. Wstydzi się, ale często zamiast pokornego wyznania grzechu, najpierw oburza się, jest rozdrażniony. Owe trzy pierwsze reakcje są naturalnymi odruchami obronnymi ludzkiej psychiki. Są one prawdopodobnie niezbędne z punktu widzenia osiągnięcia właściwego stanu gotowości do nawrócenia, ale nie są one jeszcze nawróceniem samym w sobie. Dopiero kolejne cztery etapy znamionują nawrócenie, do którego namawia apostoł Paweł, nawrócenie objawiające się czynieniem uczynków godnych pokuty. W czwartym etapie procesu nawrócenia pojawia się bojaźń. Dopiero teraz grzesznik uświadamia sobie, co zrobił, a wstyd pobudza w nim naturalny strach i respekt wobec Bożego prawa. Bojaźń nie jest uczuciem miłym, ale w pewnej mierze konstruktywnym, gdyż motywuje do szybszego i efektywniejszego działania. Strach jest także przejawem szacunku dla Boga. Pod wpływem bojaźni Bożej stajemy się ostrożniejsi i mądrzejsi: Bojaźń Pańska jest początkiem umiejętności (Przyp. 1:7; Psalm 111:10). Następnie, po piąte, grzesznik zaczyna odczuwać tęsknotę za powrotem do stanu bezgrzeszności, do społeczności z Bogiem i braćmi. Owo pragnienie w powiązaniu z mądrością bojaźni motywuje go do działań na rzecz naprawy wyrządzonego zła, a także przeproszenia Boga i pokrzywdzonych. Taka tęsknota za społecznością z Bogiem i bliźnimi przywraca go całkowicie do utraconej pozycji. Bóg przyjmuje jego szczerą skruchę bez wymówek. Tak jak po marnotrawnego syna wychodzi na drogę, by go pierwszy powitać. Podobna też winna być reakcja bliźnich, także tych przez grzesznika pokrzywdzonych. Jakże często nasza reakcja bywa jednak inna, przypominająca raczej zachowanie starszego brata marnotrawnego syna z przypowieści Jezusa (Łuk. 15:28). Na kolejnym, szóstym etapie nawrócenia pojawia się prawidłowa gorliwość. Teraz, gdy nawrócony grzesznik osiągnął już stan naprawy, gdy pojednał się z Bogiem i braćmi, rzeczywiście może on dobrymi uczynkami załatać wyrwy, które poczynił swoim złym postępowaniem. Teraz właśnie jest miejsce na pilność uczynków. Uczynki te nie czynią zadość grzechom. Za ludzkie grzechy umarł Jezus, a do ich przebaczenia potrzebna jest tylko wiara w moc Jego krwi i świadomość własnej słabości. Jednak dobre uczynki, okazujące żal z powodu złego postępowania, są bardzo właściwym i wdzięcznym owocem pokuty. I dopiero na koniec, na siódmym stopniu nawrócenia widać pomstę. Niechętnie o tym mówimy, ale trzeba pamiętać, że złe postępowanie może mieć przykre skutki. Przebaczenie niekoniecznie oznacza brak kary i konsekwencji za uczynione zło. Przypowieść o sługach (Łuk. 12:47-48) podaje zasadę, że większa świadomość powoduje konieczność poniesienia większego karania: Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę (BT). Wynika z tego, że złemu postępowaniu, niezależnie od odpuszczenia grzechów może towarzyszyć pewna mniejsza lub większa chłosta, Boża pomsta, którą należy świadomie i z pokorą przyjąć z rąk Pana, tak jak nawrócony przestępca mimo wszystko odsiaduje dalszą część swojego wyroku. Siedmiostopniowy proces nawrócenia się od grzechu do dobrego postępowania nie jest jednorazowym dziełem życia. Przebiega on po wielokroć w odniesieniu do konkretnych, pojedynczych, wielkich i małych grzechów. Może on być niekiedy dziełem godzin, w innych zaś przypadkach trwa znacznie dłużej. Na niektórych, zwłaszcza na początkowych etapach skruchy zatrzymujemy się czasem na długie miesiące, a nawet lata. Ale z punktu widzenia wieczności nie jest tak bardzo ważne, czy nawrócenie trwa dzień, tydzień, miesiąc czy rok. Ważne jest tylko, byśmy zdążyli przed śmiercią, gdyż w grobie nie ma już możliwości dokonania żadnej poprawy: Albowiem nie masz żadnej pracy, ani myśli, ani umiejętności, ani mądrości w grobie, do którego ty idziesz (Kazn. 9:10). Daniel Kaleta |