Wędrówka 2009/1

Przyjdź Królestwo Twoje...

I zatrąbił Anioł siódmy i stały się głosy wielkie na niebie mówiące: Królestwa świata stały się królestwami Pana [Boga] naszego i Chrystusa jego, i królować będzie na wieki wieków (Obj. 11:15).

W Nowym Testamencie można naliczyć około 130 wzmianek o Królestwie – tym, które chętnie piszemy z wielkiej litery. Wśród nich około 20 mówi o Królestwie Jezusa, a 33 razy i tylko w Ewangelii według Mateusza pojawia się określenie „królestwo niebieskie”. Są to jedynie te miejsca, które używają greckiego słowa basleia (lub eksusia – zwierzchność). A przecież przy rozważaniu zagadnienia królestwa Bożego, mesjańskiego, czy „niebieskiego” w ujęciu biblijnym koniecznie trzeba uwzględnić także Pisma hebrajskie oraz użycie innych pokrewnych określeń typu: król, panowanie, czy odniesień do atrybutów tegoż Królestwa, takich jak tron, korona czy berło. Wydaje się, że z łatwością można przy rozważaniu tego tematu zgromadzić listę kilkuset miejsc, które należałoby wziąć pod uwagę, by uzyskać biblijny pogląd na sprawę. Ta odrobina statystyki ukazuje nie tylko złożoność zagadnienia, ale także jego wagę. Zacznijmy jednak od początku.

Olam Ha-Ba (przyszły świat)

Królestwo Boże nie jest kwestią tylko przyszłości. Bóg zawsze był, jest i będzie królem wszechświata.* To On go stworzył, ma moc go zniszczyć, ma też możliwość kierowania jego sprawami przy użyciu siły zgodnie ze swoją wolą. Choć Bóg z konieczności odwołuje się czasami do takiego rodzaju panowania, to nie jest ono Jego zamierzeniem i ostatecznym celem. Bóg najwidoczniej pragnie być Królem uznanym i miłowanym przez swoich poddanych. Dowodzi tego historia Jego królowania nad Izraelem.

* Przeczytaj: Izaj. 66:1; Psalm 10:16; Psalm 29:10; Psalm 47:3; Psalm 145:11-13.

Początkowo Izraelici nie mieli ziemskiego króla. Zadawalali się władzą sędziów, a Bóg „był królem w Izraelu” (5 Mojż. 33:5). Za czasów Samuela Izraelici zapragnęli jednak ustanowienia nad sobą widzialnej władzy. Gdy prorok chciał im tego odmówić, rzekł Pan do Samuela: Usłuchaj głosu ludu tego we wszystkim, coć powiedzą; albowiem nie tobą wzgardzili, ale mną wzgardzili, iżbym nie królował nad nimi (1 Sam. 8:7). Wzgarda nie jest przeciwieństwem sprawiedliwości, ale szacunku i miłości. Widać Bogu nie zależało na takim panowaniu, które nie cieszyłoby się miłością i szacunkiem poddanych.

Mimo to później Bóg wielokrotnie bywa przez proroków nazywany królem Izraela (np. Izaj. 43:15, 44:6) a także innych narodów (Psalm 95:3), ale też dość wyraźnie widać, że było to panowanie albo nad sercami pojedynczych ludzi, albo też rządy dyktatorskie przy użyciu siły. A przecież nie o takie panowanie nad swym stworzeniem Bogu chodziło. Bóg nie jest bezsilny w tym zakresie i potrafi uskutecznić swój zamysł panowania nad ludźmi, którzy by Go kochali oraz szanowali Jego dobrą, mądrą, potężną i sprawiedliwą władzę.

Materialny człowiek, noszący w sobie jedynie rozproszone okruchy Bożego podobieństwa, potrzebuje pomocy, by wznieść się na wyżyny miłości i szacunku do Boga. Bóg od początku przewidział i zaplanował udzielenie mu takowej pomocy. Najpierw poprzez (1) danie ludziom możliwości zasmakowania owoców grzechu, potem przez (2) udzielenie im pouczenia w postaci Prawa z Góry Synaj, a także przez (3) ustanowienie miłosiernego i współczującego pośrednika i kapłana, który będzie w stanie wskazać grzesznikowi realną drogę do poprawy i powrotu do społeczności z Bogiem, jego prawowitym Królem.

Zamysł ten objawiony był już w Pismach Starego Testamentu (np. Psalm 2:6; Sof. 3:15; Zach. 14:9,16-17). Najdobitniejsza z tych dawnych obietnic mówi, że za dni tych królów wzbudzi Bóg niebieski królestwo, które na wieki zepsute nie będzie, a królestwo to na inszy naród nie spadnie, ale ono połamie, i koniec uczyni tym wszystkim królestwom, a samo stać będzie na wieki (Dan. 2:44). To dlatego wierzący Izraelici oczekiwali pojawienia się na ziemi takich warunków, w których pragnący poprawy ludzie mogliby bez przeszkód starać się o powrót do społeczności z Bogiem, czyli o wejście do Królestwa Bożego.

Królestwo Boże, zgodnie z wizjami Daniela i innych proroków, uznawane było za coś przyszłego, za ustrój, który zostanie ustanowiony po całkowitym wyczerpaniu się ludzkich pomysłów na rozwiązania światowych problemów. Takiego przyszłego Królestwa w czasach Jezusa oczekiwał np. Józef z Arymatei (Łuk 23:51). Zbliżanie się takiego Królestwa zapowiadał Jan Chrzciciel (Mat. 3:2). Żydzi nazywali to królestwo „przyszłym światem” – po hebrajsku „Olam Ha-Ba” i odróżniali go od „tego świata” – Olam Ha-Zeh. Takie określenia pojawiają się wielokrotnie w Pismach Nowego Testamentu,** które zachowały się dla nas po grecku, ale w swoich hebrajskich pierwowzorach z pewnością zawierałyby powyższe hebrajskie określenia Olam Ha-Ba oraz Olam Ha-Zeh.

** Zobacz: Mat. 12:32; Łuk. 20:35; Efezj. 1:21; 1 Tym. 4:8; Hebr. 2:5; Hebr. 6:5

Królestwo Boże należało zatem do Olam Ha-Ba (świata przyszłego). Nie ograniczało to możliwości pojedynczych ludzi i niewielkich ludzkich społeczności do uznawania Boga za króla wybranych serc, jednak w zakresie spraw doczesnych nawet ci wybrani zmuszeni byli uznawać zwierzchność władz Olam Ha-Zeh (tego świata). Uznanie Boga za osobistego Króla powodowało też na ogół napięcia w stosunkach z władzami Olam Ha-Zeh. Takie zderzanie się przyszłego i obecnego świata często wiązało się z agresją przedstawicieli „tego świata” i cierpieniem poddanych Niebiańskiego Króla. Cierpienie dla prawdy i sprawiedliwości „przyszłego świata” miało swój wielki cel. Nie było ono jedynie znoszeniem bezdusznej agresji, gdyż takiemu działaniu Bóg mógłby się bez trudności przeciwstawić. Pozwalał On jednak, by Jego przyjaciele byli prześladowani i zabijani, gdy przeciwstawiali bezbożnemu światu sprawiedliwość i prawdę swojej postawy i poglądów. W takim mesjańskim cierpieniu na styku „tego” i „przyszłego” świata tworzyły się wartości niezbędne do przywrócenia społeczności między grzesznym człowiekiem a doskonałym i sprawiedliwym Bogiem

W ten oto sposób w zamierzeniu Bożym powstawał czwarty element, niezbędny z punktu widzenia zbliżenia ludzkości do upragnionego przez Boga celu – Królestwa, którego poddani z miłości i wewnętrznej potrzeby będą okazywać szacunek Bogu-Królowi. Było nim zaangażowanie emocji w procesie wychowania. Tak już jest z nami ludźmi, że informacja o tym co złe i co dobre, co należy, a czego nie wolno, nie wystarcza, byśmy trzymali się dobrej drogi. Nasza zawodna pamięć oraz swawolna chęć wypróbowania granic sprawiają, że ciągle naruszamy normy dobrego postępowania. Dopiero sprawny system motywacyjny, karzący nas za występki i nagradzający dobre uczynki utrwala w nas poczucie granicy, której nie chcemy przekraczać, nawet wtedy, gdy pojawia się taka możliwość.

Proces wychowawczy wymaga cierpienia. Jest ono potrzebne nie tylko cierpiącemu, ale także temu, który to cierpienie powoduje. Czasami dzieje się to świadomie, ale znacznie częściej przedstawiciele Olam Ha-zeh zadają rany poddanym Wielkiego Króla zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy, być może nawet w pełni przekonania, że działają w obronie słusznych zasad i wartości. Dopiero przyszłe ukazanie im owoców ich działania, przedstawienie ofiar ich postępowania dostarczy emocjonalnego szoku, potrzebnego do utrwalenia lekcji grzechu.

Malkut Ha-Szammaim (królestwo niebieskie)

W takim właśnie celu na świecie pojawia się królestwo niebieskie: Malkut Ha-Szammaim. W świecie żydowskiej myśli „Malkut” (Królestwo) uznawane jest za najbardziej zaawansowany, a jednocześnie najbliższy człowiekowi przejaw obecności Bożej, utożsamiany z tym, co nazywamy bardziej znanym nam słowem „Szechina” (mieszkanie, obecność), oznaczającym obecność Bożą w Przybytku Mojżesza i potem na krótko w świątyni Salomona. Bóg jest niewidzialny, jednak ze względu na ograniczone możliwości percepcji człowieka pozwala On czasami zobaczyć niektóre przejawy swego istnienia czy działania.

Od ogłoszenia bliskości takiego ziemskiego przejawu Bożego Królestwa misję swą rozpoczyna nie tylko Jan Chrzciciel (Mat. 3:2), ale także Jezus (Mar. 1:15), który też z podobnym poselstwem rozsyła po Izraelu swych apostołów (Mat. 10:7 – królestwo niebieskie, Łuk. 9:2 – królestwo Boże). Owo królestwo miało od razu po jego ogłoszeniu „cierpieć gwałt”: Ode dni Jana Chrzciciela aż dotąd królestwo niebieskie gwałt cierpi, a gwałtownicy porywają je (Mat 11:12). Jego celem nie było naprawianie Olam Ha-Zeh czy powszechne wprowadzenie w nim zasad przyszłego świata, ale świadome doprowadzenie do konfrontacji z Olam Ha-Ba. W konflikcie tym aż do tej pory przegrywają wyznawcy zasad Królestwa Bożego. Jednak jest to przegrana pozorna. W taki sposób przegrał Jeremiasz, Jan Chrzciciel i wreszcie sam Jezus. Ale nawet jeszcze na tym świecie, tyle że wiele lat później, okazywało się, że rację mieli Boży posłańcy, a nie Sedekiasz, Herod, czy Kaifasz. Być może owi pojedyńczy władcy „tego świata” nie mieli okazji przekonać się za swego życia, że opowiedzieli się po złej stronie. Jednak miliony ludzi obserwujących po latach historię tej konfrontacji przyznają rację tym, którzy w bezpośrednim starciu doznali pozornej porażki.

Gdy faryzeusze pytali Jezusa o przyjście Królestwa, odpowiedział im: Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: Oto tu jest albo: Tam. Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest (Łuk. 17:20-21 BT). Ono nie było obecne w sercach faryzeuszy, ale w osobie, poglądach i postawie Jezusa, który między nimi żył i działał. Apostoł Paweł dodaje do tego jeszcze dobitniejsze słowa: Albowiem królestwo Boże nie jest pokarm ani napój, ale sprawiedliwość i pokój i radość w Duchu Świętym (Rzym. 14:17). Na sądzie u Piłata, Jezus oświadczył, że Jego Królestwo nie jest z tego świata (Jan 18:36). Królestwo niebieskie porównał On w dziesięciu przypowieściach do: (1) kąkolu posianego między pszenicą, (2) ziarna gorczycy rozrastającego się w wielkie drzewo, (3) kwasu zakwaszającego całe naczynie, (4) ukrytego skarbu, (5) rzadkiej perły, (6) sieci zagarniającej złe i dobre ryby, (7) rozliczenia z dłużnikami, (8) niezadowolenia z zapłaty za pracę w winnicy, (9) wesela wzgardzonego przez zaproszonych i (10) dziesięciu śpiących oraz pięciu nieprzygotowanych panien.*** Z tego pobieżnego zestawienia widać, że nie miało ono być królestwem obliczonym na to, by już w tym świecie ustanowić Olam Ha-Ba. To miało być królestwo poniżane, przegrywające, hańbione, cierpiące i odchodzące w milczeniu.

*** Według: Mat 13:24, 13:31, 13:33, 13:44, 13:45, 13:47, 18:23, 20:1, 22:2, 25:1

Tak jednak miało się dziać tylko do pewnego czasu. Kiedyś wreszcie miał upaść „obecny zły świat” (Gal. 1:4). Zapewne nie stanie się to prędzej aż dopełni się tragiczna miara ludzkiej nieprawości z jednej strony, a z drugiej – potrzebna miara mesjaszowego cierpienia wybranych, tak aby możliwa stała się naprawa w ramach Olam Ha-Ba.

Teszuwa (Naprawienie) – Zamiast podsumowania

Choć nie ma dwóch Królestw, jednego Bożego a drugiego Chrystusowego, choć określenie „Królestwo Boże” bywa używane wymiennie z pojęciem „królestwa niebieskiego”, **** to jednak Biblia szkicuje obraz Mesjasza działającego z upoważnienia Bożego na rzecz ustanowienia owego upragnionego przez Stwórcę porządku, w którym będzie mógł On zapanować nad miłującym i szanującym Go stworzeniem. Najjaśniej ujmuję tę sprawę Paweł apostoł: Bo on [Chrystus] musi królować, póki by nie położył wszystkich nieprzyjaciół pod nogi jego [lub swoje]. A ostatni nieprzyjaciel, który będzie zniszczony, jest śmierć. (…) A gdy mu [Chrystusowi] wszystkie rzeczy poddane będą, tedyć też i sam Syn będzie poddany temu, który mu poddał wszystkie rzeczy, aby był Bóg wszystkim we wszystkim (1 Kor. 15:25-28).

**** Porównaj: Mat. 4:17 z Mar. 1:15; Mat. 5:3 z Łuk 6:20; Mat. 11:11 z Łuk 7:28; Mat. 11:12 z Łuk 16:16; Mat. 13:11 z Mar 4:11; Mat. 13:31 z Mar 4:30; Mat 8:11 z Łuk 13:29; Mat 19:14 z Łuk 18:16.

To o tym Królestwie Jezus mówi, że przekazuje je swoim naśladowcom, tak jak otrzymał je od Ojca (Łuk 22:29), że zasiądą na Jego tronie (Obj. 3:21), czyli będą panować w autorytecie Jego władzy. Ten rodzaj panowania ma działać przez tysiąc lat (Obj. 20:4), by potem urządzone już Królestwo mogło zostać przekazane Bogu (1 Kor. 15:24). Gdy tylko poddani nauczą się kochać i szanować swego prawowitego Króla, staną się Królestwem „przyszłego świata”, które będzie mogło zostać przekazane pod bezpośrednią zwierzchność Wiekuistego.

Proces ten w wielkim skrócie opisany jest w ramach wyjaśnienia przypowieści o pszenicy kąkolu: Pośle Syn człowieczy Anioły swoje, a oni zbiorą z królestwa jego wszystkie zgorszenia, i te, którzy nieprawość czynią ... Tedy sprawiedliwi lśnić się będą jako słońce w królestwie Ojca swego (Mat. 13:41,43). Gdy aniołowie mocy Jezusa dokonają wielkiego dzieła usunięcia zła i jego zwolenników, wtedy wszyscy pozostali jako sprawiedliwi będą mogli jaśnieć chwałą w Królestwie samego Boga. A wszystko po to, by zapewnić warunki do przywrócenia na ziemi władzy Stworzyciela.

Ktoś mógłby w tym miejscu zapytać, czy nie dało się tego zrobić prościej i szybciej? Może i tak, ale nie z poszanowaniem naszej osobistej ludzkiej godności i wolności. Bóg mógł zmusić nas do posłuszeństwa. Jednak Jego celem było miłościwe panowanie w charakterze Króla otoczonego miłością i dobrowolnym szacunkiem swych poddanych. By to mogło stać się faktem, Królestwo Boże musiało najpierw odsunąć się od człowieka, który dopiero po przejściu całego procesu edukacyjnego stanie się miłującym i pełnym szacunku poddanym. Temu służyło sprowadzenie „królestwa niebieskiego” na ziemię, jeszcze za dni tych królów. Temu celowi służyć też będzie sądzenie ludzkiego zła przez Chrystusa i Jego Kościół. Dopiero po zakończeniu wszystkich tych działań spełni się to, o co przez tysiące lat modlą się miliony ludzi – przyjdzie Królestwo Tego, któremu należy się wieczna chwała z ust wszystkiego stworzenia: Hallelu-JaH! iż ujął królestwo Pan Bóg wszechmogący (Obj. 19:6).

Daniel Kaleta