Spotkania Prorockie 1994/1

Lemiesze na miecze

Świat, w którym żyjemy jest pełen okrucieństwa, nie tylko poszczególnych zdegenerowanych ludzi, ale również całych narodów, systemów społecznych i organizacji. Widać to wyraźnie tam, gdzie toczą się wojny, które zdają się być usankcjonowaną prawem metodą mordowania ludzi. Jest to szczególnie widoczne w naszych czasach, gdy telewizja czasami na żywo transmituje dziejące się okrucieństwa. Ludzie giną na naszych oczach, a my nie możemy na to nic poradzić. Wojska ONZ pomimo tego, że posiadają broń, jedynie bezradnie przyglądają się toczącym się walkom. Z całą mocą stało to się widoczne podczas trwającej wojny w Jugosławii. Cały świat obiegła relacja reporterów pokazująca jak z opancerzonego transportera wojsk ONZ Serbowie wyciągają przewożonego cywila i zabijają go na oczach zdumionych żołnierzy ONZ. To samo również dzieje się w Rwandzie, gdzie na oczach wojsk ONZ mordowano tysiące niewinnych ludzi.

Powszechna staje się krytyka pokojowych sił ONZ za ich bezradność, a wielkich mocarstw za bezczynność. Jak świat może bezczynnie patrzeć na te okrucieństwa – odzywa się głos opinii publicznej.

Dojrzewa wśród społeczności światowej idea, aby dopuścić do użycia siły przez organizacje międzynarodowe w celu obrony niewinnych ludzi.

Pierwszym tego przejawem była uchwała Rady Bezpieczeństwa ONZ zezwalająca na użycie siły w celu wyparcia wojsk Sadama Husejna z Kuwejtu. Był to pierwszy na tak wielką skalę przypadek użycia sił międzynarodowych w celu odparcia agresji i przywrócenia pokoju. Również podczas trwającego konfliktu w Jugosławii upoważniono siły NATO do użycia lotnictwa w celu zapewnienia bezpieczeństwa ludności cywilnej. Światowa opinia coraz częściej zarzuca wielkim mocarstwom, że bezczynnie patrzą na zabijanie niewinnych ludzi, gdy nie zagraża to ich strategicznym interesom. Żołnierze ONZ nie prowadzą jeszcze bezpośrednio walki, ale myśl ta powoli zaczyna dojrzewać w umysłach strategów, by użyć sił międzynarodowych nie tylko do rozdzielania walczących stron, ale również do przywracania pokoju przy użyciu siły militarnej.

Organizacja Narodów Zjednoczonych została powołana w celu zaprowadzenia pokoju i bezpieczeństwa na całym świecie. Niosła również poprzez swoje agendy (FAO) i programy oświatę i pomoc dla najuboższych rejonów świata. Znane są również zasługi tej organizacji w rozwoju rolnictwa w krajach trzeciego świata, co w dużej mierze ograniczyło plagę głodu w tych krajach.

Jednak jednym z głównych celów ONZ było osiągnięcie powszechnego rozbrojenia. I chyba nie było to dziełem przypadku, że na gmachu głównym ONZ umieszczono słowa proroka Izajasza: „I przekują miecze swe na lemiesze, a włócznie na sierpy, nie podniesie naród przeciwko narodowi miecza, ani się będą ćwiczyć do bitwy” – Izaj. 2:4.

Po pięćdziesięciu latach działania coraz silniejsze staje się przekonanie, że lemiesze, które miały być symbolem sposobu działania ONZ, należy z powrotem przekuć na miecze, że trzeba używać międzynarodowych sił wojskowych dla wymuszenia pokoju. Pomimo drobnych rozbieżności z takim sposobem zaprowadzania pokoju zgadza się większość mocarstw.

O takiej właśnie sytuacji mówią słowa proroka Joela: „Przekujcie lemiesze wasze na miecze, a kosy na oszczepy, kto słaby niech rzecze mocnym ja. Zgromadźcie się, a zbierzcie wszystkie narody...” - Joel 3:10,11.

ONZ jest jedyną organizacją o tak wielkim znaczeniu politycznym, skupiającą wszystkie narody ziemi. I tylko ONZ może przekuć swe symboliczne lemiesze na miecze, bo przecież żadne z państw, które są jej członkami naprawdę nie przekuło swych mieczy na lemiesze. Czego jak czego, ale broni we współczesnym świecie nie brakuje.

Nawet w naszym kraju dojrzewa idea ćwiczenia polskich żołnierzy razem z żołnierzami innych państw w celu organizowania misji pokojowych. Hasło „partnerstwo dla pokoju” ma na celu stworzenie wspólnych sił utrzymujących pokój na ziemi.

Na ziemi słychać głos: „Zgromadźcie się mocarze, kto słaby niech rzecze mocnym ja” – zaprowadźmy siłą pokój na Ziemi.

Daniel Kaleta