Spotkania Prorockie 1991/3Korona z dwunastu gwiazdWycofanie francuskiego weta w sprawie importu mięsa i innych artykułów spożywczych ostatecznie otwarło dla trzech krajów postkomunistycznych drogę do stowarzyszenia z Europejską Wspólnotą Gospodarczą. W liczbie tych trzech znajdzie się i Polska. O członkostwo w EWG zabiega także Austria, Turcja, kraje skandynawskie, a rozważa taką możliwość nawet Szwajcaria. Co się stało, że Europa, od wieków podzielona na dziesiątki narodowych państw, tak usilnie dąży do zjednoczenia? Jaki czynnik dokonał tak gwałtownego zwrotu w nacjonalistycznych nastrojach społeczeństw Starego Kontynentu? Jeszcze dziesięć lat temu stwierdzenia papieża Jana Pawła II, który przekonywał "europejczyków”, że ich kontynent nie kończy się na Łabie, lecz na Uralu, wywoływały zdumienie graniczące z oburzeniem. Gdy kilka lat później temat wspólnego europejskiego domu od Atlantyku po Ural podjął M. Gorbaczow, wydawało się, że jest to kolejny podstęp komunistycznego imperium mający na celu wyeliminowanie z polityki europejskiej Stanów Zjednoczonych i zachwianie równowagi militarnej w Europie. Gdy jednak w listopadzie 1989 roku pod naporem zrewolucjonizowanych mas krajów postkomunistycznych upadł w Berlinie symbol zimnowojennego podziału Europy, narody Zachodu ponad wyszczerbionymi krawędziami burzonego muru dostrzegły istotnie szczyty Uralu, zobaczyli ludzi, którzy pracują tylko trochę gorzej, za to niejednokrotnie ciężej, a żyją w nędzy, w upodleniu strachem i niewolą. Zobaczyli ludzi bez zewnętrznej ogłady, źle ubranych, nierzadko brudnych, po prostu biednych. To nie był obraz Europy, który przez lata politycy Zachodu pielęgnowali w swych idealistycznych koncepcjach. Bardzo prędko na przykładzie zjednoczonych Niemiec okazało się, że Wspólna Europa, to między innymi konieczność podziału dóbr i rezygnacji z części swego dobrobytu. Czy ludzie Zachodu gotowi są zapłacić tę cenę za jedność Europy? Pomysł wspólnej Europy nie jest nowy. Pierwszym, któremu udało się ją zjednoczyć był August Cezar. Pod jego oświeconymi rządami wszystkim żyło się wygodnie. Wystarczyło wszakże płacić podatki i raz do roku zapalić kadzidło przed posągiem boskiego Cezara; poza tym można było mówić swoim językiem, wierzyć w swojego boga, zachować swoją kulturę i obyczaje. Później przyszły wojny, podziały, ale pomysł jedności Europy nigdy do końca nie nie został zarzucony. Podnosił go Justynian i Karol Wielki, o prawo do władania Europą walczyli cesarze niemieccy i papieże. Wreszcie w czasach nowożytnych Europę chciał zjednoczyć Napoleon a potem Hitler. Intencją wszystkich tych usiłowań była jednak zawsze imperialna zachłanność lokalnych władców, którzy osiągając niejakie wpływy, pragnęli sięgać po coraz szersze dominium władzy, aż po rząd dusz wszystkich spadkobierców Rzymskiego Imperium. Jaki rodzaj myślenia towarzyszy więc współczesnej tendencji do jednoczenia Europy i świata. Owo odżywanie starej koncepcji jest na pewno po części skutkiem działalności Chrystusa, od którego chwały "oświeciła się ziemia” (Obj 18:1). Dziś, po czterdziestu latach od ostatniej wojny Europejskiej, trudno byłoby wytłumaczyć paryżaninowi, że ma nienawidzić mieszkańca Frankfurtu. Dziś paryżanin prowadzi interesy we Frankfurcie i nie widzi powodów, dla których miałyby to być interesy gorsze od francuskich. Wszystkim nam żyje się przyjemniej, gdy granice nie są strzeżone przez uzbrojonych żandarmów, gdy za granicami swojego kraju czujemy się bezpieczni, strzeżeni przez prawo i nie prześladowani przez wrogich nam ludzi. Światło obecności Chrystusa zmieniło ludzkość na tyle, że dostrzega ona bezsensowność nacjonalistycznego sposobu myślenia. Tak więc ważną przyczyną, dla której ludzie chcą dzisiaj żyć w jednym kraju i być jednym narodem, są restytucyjne zmiany w świadomości społecznej, związane z podświadomym oczekiwaniem (Rzym 8:19) na ustanowienie ponadnarodowego królestwa Chrystusowego. Jest jednak i drugi powód. Niemieccy ekonomiści prędko policzyli, że pieniądze włożone w byłą NRD nie są bynajmniej stratą, tylko inwestycją. Podarowane marki zachodnioniemieckie natychmiast wróciły do właścicieli; na przykład w postaci zapłaty za stare samochody, na które większość obywateli byłej NRD wydało wszystki swe oszczędności. Za kilka lat wzbogacone wschodnie "landy” staną się dodatkowym rynkiem zbytu dla nadprodukcji krajów rozwiniętych. Podobna zapewne kalkulacja towarzyszy kwestii przyłączenia do EWG nowych ubogich krajów. Taki jest nowy sposób rozciągania swej władzy. Siła wojska nie decyduje już o zasięgu wpływów politycznych, o czym dramatycznie przekonał się Związek Radziecki, który przegapił tę zmianę w mentalności społecznej i nagle z pozycji światowego lidera znalazł się w sytuacji światowego żebraka. Dziś toczy się wojna ekonomiczna, równie bezwzględna i okrutna, jak wojny toczone mocą oręża. Więcej, rozszerzaniu wpływów politycznych metodami wojny ekonomicznej towarzyszy propaganda ideologiczna. Rozpowszechniany jest pewien sposób myślenia, znany już za czasów pierwszego przyjścia Chrystusa i potępiony przez Niego na krótko przed ukrzyżowaniem. Legalizm myślenia faryzejskiego, polegający na akceptowaniu wszystkiego, czemu nie sprzeciwia się prawo, jest dzisiaj powszechnie uznawanym sposobem na życie. Rządy prawa powodują bezpieczne przekonanie, że jeżeli nie jestem karany przez prawo, to znaczy, że postępuję moralnie. Co prawda prawo bywa niedoskonałe, ale to już jest problem władzy ustawodawczej – mówią współcześni faryzeuszowie. Ciekawe, że EWG założono w Rzymie, a organizacja ta ma dwunastu członków. Na fladze Zjednoczonej Europy widnieje dwanaście gwiazd układających się w koronę na tle w kolorze nieba. W dwunastym rozdziale Księgi Objawienia opisana jest niewiasta – symbolizująca zapewne obietnicę Bożą – która obleczona jest w słońce Boskiego błogosławieństwa, na głowie ma koronę z dwunastu gwiazd – gdyż Izrael miał dwunastu synów – a pod jej nogami znajduje się księżyc Boskiego prawa. Prawo jest istotne, jednak jego miejsce jest u stóp tronu. "Sprawiedliwość i sąd są gruntem stolicy jego” (Psalm 97:2). Tymczasem współczesna faryzejska "niewiasta”, która ze wszech miar zasługuje na biblijne miano "wszetecznicy”, odwróciła boską hierarchię ważności i tak naucza narody. Na głowę założyła sobie koronę ludzkich praw i czeka na moment, kiedy pod jej nogi rzucona zostanie korona z dwunastu gwiazd.
Daniel Kaleta |