Co mówi Pismo Święte o sprawach codziennych? (zaplanowany do Wędrówki, 2002)

Sztuka negocjacji

Czy Biblia mówi coś o sztuce negocjacji? Być może użycie tego słowa jest nieco mylące, gdyż termin „negocjacja” kojarzy się przede wszystkim z rokowaniami politycznymi czy umowami handlowymi. Owszem, Pismo Święte nie pomija chyba żadnego tematu naszej codzienności. 1 Mojż. 23:3-20 zawiera piękny opis umowy handlowej sporządzonej między Abrahamem Hebrajczykiem a Efronem Hetytą w sprawie zakupu działki Machpela wraz z położoną na działce jaskinią oraz drzewami w granicy i na obrzeżach działki z przeznaczeniem pod cmentarz rodowy Hebrajczyków w ziemi Kanaan.

Abrahamowi zmarła żona. Stało się to w okolicach miasta Arba, obecnie Hebron. Abraham pragnął w godny sposób pochować Sarę, ale będąc gościem w ziemi Kanaan, nie miał żadnej własności ziemskiej. Postanowił więc nabyć od Efrona upatrzoną działkę z przeznaczeniem na grób Sary. Hetejczycy, lud przyjazny i gościnny, proponowali, by książę Abraham pochował swą zmarłą żonę w ich grobach. Jednak Abraham pokłoniwszy się Hetytom poprosił ich o odsprzedanie działki Machpela. Właściciel działki, Efron, w szlachetnym odruchu gościnności i współczucia, gotów był oddać Abrahamowi działkę za darmo, jednak Abraham nalegał, by mógł zapłacić srebrem za jego ziemię. Efron bardzo oględnie przyznaje, że ziemia właściwie kosztowałaby 400 szekli, ale przecież on chętnie odda ją Abrahamowi darmo. Teraz już Abraham bez dalszego ociągania odważa srebro i w obecności świadków siedzących w bramie miejskiej zostaje zapieczętowana umowa kupna i sprzedaży.

W historii tej podziwiam przede wszystkim niezwykłą mądrość i umiejętność przewidywania Abrahama, który elegancko, ale uparcie dążył do zakupu ziemi, gdyż zdawał sobie pewnie sprawę z tego, że ziemia nabyta za srebro będzie zawsze uważana za własność jego spadkobierców, natomiast akt darowizny mógłby być później kwestionowany przez następne pokolenia. Jednak nie bez znaczenia jest również sam sposób przedstawienia jego prośby – z pokłonem, choć czuł się przecież przyszłym właścicielem całej tej ziemi. Godna podziwu jest również postawa Efrona, który w bardzo elegancki sposób określa cenę swojej ziemi. Kultura osobista wzbudza podziw w każdej sytuacji, również podczas tak zwykłych czynności jak kupowanie czy sprzedawanie.

Abraham wsławił się jeszcze jedną interesującą negocjacją. Tym razem targował się nie z człowiekiem, ale z Bogiem. Pan Bóg zgodził się co prawda spełnić oczekiwania swego przyjaciela, ale jak się później okazało wynegocjowane przez Abrahama warunki i tak nie zostały spełnione, tak aby umowa mogła wejść w życie.

Abraham dowiedział się, że Sodoma, miasto w którym mieszkał jego bratanek Lot, ma zostać zniszczona (1 Mojż. 18:16-33). Wiedza, którą posiadł, stała się próbą jego miłości i współczucia dla bliźnich. Gdy dwaj aniołowie odeszli w stronę Sodomy, a Pan został jeszcze przy nim1, Abraham prosi Go, by nie niszczył miast. Najprawdopodobniej Abrahamowi chodziło przede wszystkim o Lota i jego rodzinę, jednak nie wyraża tego wprost, ale odwołując się do poczucia sprawiedliwości, pyta, czy tak wspaniały Bóg zamierza zatracić sprawiedliwych razem z niepobożnymi. To był dobry argument! Jako sumę wyjściową liczby sprawiedliwych wymienia pięćdziesiąt. Gdyby było tylu sprawiedliwych w Sodomie, to czy sprawiedliwy Bóg zniszczy ich razem z całym miastem? Pozytywna reakcja Boga skłania go do dalszego targu. Zdaje sobie przecież sprawę, że Sodoma to bardzo bezbożne miasto i być może trudno będzie znaleźć pięćdziesięciu sprawiedliwych po to, by uratować Lota i jego rodzinę. Zmniejsza więc wynegocjowaną już liczbę o pięć i przewrotnie pyta, czy z powodu tych brakujących pięciu sprawiedliwy Bóg wygładzi całe miasto.

By nieco lepiej uświadomić sobie taktykę negocjacji obraną przez Abrahama, porównajmy ją do bardziej codziennej sytuacji. Było to trochę tak, jakbyśmy nabywając wartościowy przedmiot uzyskali bardzo dobrą cenę u sprzedawcy, a następnie jeszcze zapytali, czy gdyby nam zabrakło 10 % do wynegocjowanej ceny, to czy jednak nie moglibyśmy mimo wszystko kupić upragnionego towaru. Gdybyśmy sami byli sprzedawcami, to pewnie uznalibyśmy takie postępowanie za trochę bezczelne. Panu Bogu spodobała się jednak postawa Abrahama. Wiedział On bowiem dobrze, że w mieście nie ma ani 50, ani 45 ani nawet 10 sprawiedliwych, a aniołów posłał do Sodomy właśnie w tym celu, by uratowali ostatnich troje godnych ratunku. Mimo tej całej wiedzy Pan Bóg spokojnie pozwala Abrahamowi przedstawiać kolejne, coraz to niższe liczby, by uświadomić swojemu przyjacielowi, że Sodoma rzeczywiście zasłużyła na karę.

Właśnie owa potrzeba uświadomienia sobie przez człowieka niektórych niełatwych do zrozumienia prawd, stanowi o wartości negocjacji z Panem Bogiem, czyli umiejętnego przedstawiania Mu swoich pragnień i uczuć. Pan Bóg, który przecież dobrze wiedział, co stało się w ogrodzie Eden, pyta mimo wszystko Adama o jego zdanie na temat aktu nieposłuszeństwa, jakiego się dopuścili on i Ewa. Spokojnie przyjmuje usprawiedliwienie: „Niewiasta, którąś mi dał ... to ona...” (1 Mojż. 3:12), po to by uświadomić i Adamowi, i jego żonie, że każdy ponosi odpowiedzialność za swoje uczynki, niezależnie od tego, czy ktoś go namawiał do złego, czy nie.

Również i Pan Bóg przemawia do człowieka tak, by z całą siłą uświadomić mu proporcje wyświadczanej mu łaski i dopuszczenia koniecznej miary karania. Gdy przez całe lata troszczył się On o najdrobniejsze potrzeby Izraelitów wędrujących po pustyni, a ci ciągle narzekali, że manna im się znudziła i woleliby wreszcie zjeść coś konkretniejszego, postanowił Pan Bóg dać im mięsa do syta. Można było o tym powiadomić lud izraelski w prostym stwierdzeniu: Będziecie mieli dostatek mięsa. Jednak Pan Bóg wyraża to samo w znacznie bardziej skomplikowany sposób: „Nie przez jeden dzień jeść będziecie, ani przez dwa dni, ani przez pięć, ani przez dziesięć dni, ani przez dwadzieścia dni, ale przez cały miesiąc” – 4 Mojż. 11:19-20. Wymieniony tu szereg liczb: 1, 2, 5, 10, 20 jest dość znamienny. Stanowi on bazę prawie wszystkich systemów monetarnych w krajach posługujących się dziesiętnym systemem liczbowym. Gdybyśmy po prostu dowiedzieli się, że lud będzie miał dostatek mięsa, to może nie umielibyśmy ocenić rozmiaru cudu, który był potrzebny, aby na miesiąc zaopatrzyć w mięso armię złożoną z 600 tysięcy żołnierzy wraz z osobami towarzyszącymi.

Pan Bóg tak urządził świat, by nie wszystko było dla nas łatwo osiągalne. Smaczne owoce rosną najczęściej wysoko na drzewach albo spoczywają zagrzebane głęboko w ziemi. Prawie nikt nie dysponuje taką ilością czasu i środków, by zrobić czy posiąść wszystko, na co miałby w danej chwili ochotę. W takiej sytuacji stajemy przed koniecznością dokonywania wyborów. Gdy jesteśmy zaś od kogoś zależni, musimy prosić te osoby o spełnienie naszych pragnień. Jako młodzi ludzie zmuszeni jesteśmy prosić rodziców o pieniądze na wakacyjną wyprawę czy zakup nowej, ładniejszej sukienki. Później będziemy musieli prosić szefa o urlop, a bank o pożyczkę. W tych wszystkich sprawach dobrze jest najpierw samemu sobie przedstawić na przykład trzy powody, dla których chcielibyśmy uzyskać to, o co będziemy prosili. Jeśli znajdziemy takie trzy dobre powody, to warto następnie zastanowić się, jak przedstawić naszą prośbę, tak aby ułatwić osobie decydującej podjęcie oczekiwanej przez nas decyzji.

Józef, przygotowując swych braci do rozmowy z faraonem, poucza ich, jak mają określić swój zawód, aby mogli osiedlić się w upragnionej ziemi Goszen. Wykorzystuje on tutaj niechęć Egipcjan do pasterzy (1 Mojż. 46:33-34). Być może owa zapobiegliwość Józefa nie była w tamtym przypadku aż tak konieczna, bo faraon przez sympatię do Józefa i tak przydzieliłby jego rodzinie dowolnie wybraną przez niego ziemię, jednak jak to mówią: strzeżonego...

O ile od ludzi zależni jesteśmy tylko w niektórych sprawach, to od Boga zależy wszystko. Bóg ma wszystkie pieniądze i całą wieczność, by zaspokoić każde nasze pragnienie i uczucie. Musimy jednak starać się Go przekonać. Najczęściej nie podejmujemy tego wyzwania, bo wydaje nam się, że Pan Bóg najlepiej wie, czego potrzebujemy i wystarczy westchnienie: „Panie, niech się dzieje Twoja wola”. Jednak nasza powściągliwość w wyrażaniu konkretnych próśb w konkretnej formie ma także i drugą składową. Boimy się, że nasza modlitwa nie zostanie wysłuchana. Intencja Abrahama, by ocalić Sodomę, nie przyniosła oczekiwanego skutku, a jednak wiara i jego i nasza została wzmocniona dzięki tej wspaniałej modlitwie. Negatywna odpowiedź oznacza niekiedy wysłuchanie naszej modlitwy, w większym nawet stopniu, niż zwykłe spełnienie wyrażonej prośby. Modlitwa Pana Jezusa w ogrodzie Getsemane została wysłuchana (Hebr. 5:7) chociaż Pan Bóg nie uczynił tego, o co konkretnie poprosił Go Syn (Mat. 26:39). Czy mamy odwagę pogodzić się z modlitwą wysłuchaną w taki właśnie sposób? Jeśli nie, to nasze prośby kierowane do Boga będą formalne i ogólne, a pożytek z modlitwy mniejszy, niż wtedy gdybyśmy spierali się z Bogiem, gdybyśmy usiłowali Go przekonać, że nasze prośby są bardzo ważne i uzasadnione. Być może w trakcie takiej właśnie konkretnej modlitwy przekonamy się, że tak naprawdę nie bardzo potrafimy uzasadnić nasze potrzeby, że nasze niezbyt przychylne uczucia do nauczyciela czy szefa wynikają ze złego stanu serca, a nie z poczucia sprawiedliwości. Czy będziemy wtedy mieli odwagę prosić Boga, by posłał naszego szefa do więzienia, ponieważ narusza on zasady Prawa Bożego? A przecież o takie i gorsze jeszcze rzeczy dla swoich wrogów modlił się Dawid (Psalm 18, Psalm 54:7) a jego modlitwy są dla nas wzorem wystawionym przez Słowo Boże.

Z kilku przytoczonych powyżej przykładów wynika, że warto konkretyzować nasze prośby kierowane w modlitwach do Boga, że warto poszukiwać argumentów, które mogłyby przekonać Pana Boga do spełnienia naszych próśb. Argumenty nie są potrzebne Panu Bogu, ale nam. Z przykładów tych wynika także, że nasze prośby powinny być formułowane spokojnie, elegancko, bez zbytecznego nacisku, z pozostawieniem przestrzeni na podjęcie decyzji przez Tego, do którego należy wieczność.

Również w naszych kontaktach z ludźmi, od których jesteśmy w niektórych sprawach zależni, stosujmy zasady wynikające z kilku przytoczonych przykładów. Nie dajmy się uwieść agresji współczesnej cywilizacji. Nie sądźmy, że więcej uzyska ten, kto więcej i głośniej mówi, kto umie negocjować z pozycji siły. Stosujmy raczej metody łagodnej lecz zdecydowanej siły argumentów, czego przykładem jest Abraham. Posługujmy się czasami sprytną taktyką, jak robił to Józef, i nie zapominajmy o kulturze osobistej i elegancji Efrona Hetejczyka, która robi wrażenie zarówno na ludziach jak i na Panu Bogu.

Daniel Kaleta

Przypisy

1 Tekst Masorecki i nasze zwykłe tłumaczenia zawierają stwierdzenie "Lecz Abraham jeszcze stał przed Panem". Jednak tekst ten został celowo zmieniony i brzmiał pierwotnie "Lecz Pan jeszcze stał przez Abrahamem". Pan został przy Abrahamie, gdy towarzyszący mu aniołowie poszli do Sodomy. Może chciał się przekonać, w jaki sposób Abraham zareaguje na wieść o zniszczeniu znanych mu miast.