Kazanie, Ciemnoszyje, 7-8 lipca 2007Moje Credo (7)Nauka o sądzie wiecznymHebr. 6:1-2 „Przetoż zaniechawszy początkowych nauk o Chrystusie, miejmy się ku doskonałości, nie znowu zakładając grunty pokuty od uczynków martwych i wiary w Boga. Nauki o chrzcie [chrztach] i o wkładaniu rąk, i o powstaniu umarłych, i o sądzie wiecznym;” Dwa fundamenty i cztery nauki tworzą razem sześć elementów. Liczba sześć przypomina dzieło stworzenia w sześciu dniach. Dni stworzenia podzielone są na dwie serie po trzy dni. Najpierw w trzech dniach Bóg tworzył środowisko, a w następnych trzech, odpowiednio, napełniał każde ze środowisk stworzonych w pierwszej serii dni. Na bazie tych dwóch serii po trzy dni oparł się siódmy dzień Bożego odpocznienia. To tak jakby te dwie serie po trzy elementy tworzyły dwie kolumny, na których wspiera się architraw Bożego odpocznienia. Na architektoniczną kolumnę składają się trzy główne elementy konstrukcyjne: baza, trzon i głowica (kapitel). Na której do wspiera się belkowanie, czyli architraw. Ze względu na swe położenie kapitel pełni w kolumnie bardzo często funkcję ozdobną. W porządku doryckim był to dość prosty plaster, w porządku jońskim była to już pięknie, podwójnie zwijana woluta, a najbardziej ozdobne są kapitele korynckie, ukształtowane w formie kosza z kwiatami akantu. Trzeci dzień z obu serii dni stworzenia był ozdobą całej serii. W trzecim dniu wyłonił się ląd oraz pokryty został bogatą roślinnością, która stworzyła dla niego piękną ozdobną szatę. W szóstym dniu zaś, czyli trzecim z drugiej serii, Bóg stworzył człowieka i nazwał to stworzenie „bardzo dobrym”. Mówi się czasami, że człowiek jest koroną Bożego stworzenia. Co to ma wspólnego z naszym rozważaniem o naukach podstawowych, czy też w szczególności z nauką o sądzie wiecznym. Jeśli apostoł mówi o dwóch fundamentach, to może na tych fundamentach wznoszą się dwie kolumny, których trzony i kapitele tworzą cztery nauki. Pierwszym fundamentem jest pokuta od uczynków martwych. Jest to przekonanie, że nie ma takiego uczynku, który gładziłby nasz własny grzech. Nie możemy się sami usprawiedliwić. Jedyną podstawą usprawiedliwienia jest chęć nawrócenia się i wiara w moc ofiary Jezusa. Na takim fundamencie wznosi się trzon nauki o chrztach, a zwieńczeniem tej kolumny jest kapitel przepięknej nauki o zmartwychwstaniu. Wiemy, że nauka chrztach (w liczbie mnogiej) zawiera w sobie jakby trzy nauki, o (1) chrzcie w wodzie, (2) chrzcie w duchu i (3) chrzcie w ogniu lub krwi lub chrzcie w śmierć. (1) Jan 3:5 „Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Jeźliby się kto nie narodził z wody i z Ducha, nie może wnijść do królestwa Bożego.” (2) Mat. 3:11 „ten was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem” (3) 1 Jana 5:6 „Tenci jest, który przyszedł przez wodę i krew, Jezus Chrystus, nie w wodzie tylko, ale w wodzie i we krwi; a Duch jest, który świadczy” Podobnie i druga kolumna wznosi się na bazie, czyli fundamencie wiary w Boga. Na niej wznosi się trzon nauki o nakładaniu rąk. W Biblii nakładanie rąk było stosowane w trzech przypadkach: 1. uzdrowień, 2. udzielania ducha świętego, 3. wyboru sług kościoła. 1. Łuk. 4:40 „A gdy słońce zachodziło, wszyscy, którzy mieli chorujące na rozmaite niemocy, przywodzili je do niego, a on na każdego z nich ręce włożywszy, uzdrawiał je.” 2. Dzieje Ap. 8:17 „Tedy na nie wkładali ręce, a oni przyjmowali Ducha Świętego.” 3. Dzieje Ap. 6:6 „Tych stawili przed Apostołów, którzy pomodliwszy się, kładli na nich ręce.” Także w drugiej kolumnie trzon jest potrójny. Tak jak przy chrzcie, tylko jeden element był widzialny. Tylko chrzest w wodzie jest literalnym znakiem, obserwowalnym dla osób postronnych. Tak i przy nakładaniu rąk w naszej praktyce stosujemy jeden widzialny znak nakładania rąk przy wyborze starszych. Choć szkoda, że nie czynimy tego literalnie. Pozostałe dwa rodzaje nakładania rąk są w Biblii również literalne. My jednak stosujemy je jedynie symbolicznie i odnosimy do duchowych uzdrowień i modlitw o ducha świętego. Tak skonstruowana kolumna zwieńczona jest kapitelem nauki o sądzie wiecznym. Konstrukcja pierwszej kolumny: pokuta – chrzest – zmartwychwstanie, wydaje się intuicyjna, a elementy wiążą się ze sobą w łatwo zrozumiały sposób. Zauważenie konsekwencji w konstrukcji drugiej kolumny nie jest już tak łatwe. A zdaje się jest ono konieczne do poprawnego zrozumienia nauki o wiecznym sądzie. Wiara w Boga, to intelektualne zrozumienie i przyjęcie, że istnieje duchowy świat, którego królem i Stwórcą jest jedyna bez początku i bez końca istniejąca boska Istota. Wiara to również zaufanie, że ta Istota zainteresowana jest naszymi losami. Apostoł Paweł tak definiuje wiarę: „ten, co przystępuje do Boga, wierzyć musi, że jest Bóg, a że nagrodę daje tym, którzy go szukają.” Hebr. 11:6 Nakładanie rąk, zwłaszcza w kontekście różnych zborowych decyzji, wyborów, związane jest z oddzielaniem dobra od zła, prawdy od błędu. Apostoł Paweł tak pisze do Tymoteusza: „Rąk z prędka na nikogo nie wkładaj, ani bądź uczestnikiem cudzych grzechów: samego siebie czystym zachowaj.” 1 Tym. 5:22. Pouczenie to odnosi się przede wszystkim do wyborów starszych i diakonów. Ale duchowo w pewnym sensie możemy nakładać ręce, czyli popierać działanie kogoś, kto naszym zdaniem postępuje dobrze. Czynimy to symbolicznie słowem wsparcia, publicznym wyznaniem, czy modlitwą za powodzenie jakiejś działalności. Fundament wiary w Boga oznacza zatem między innymi to, że Bóg daje nagrodę tym, którzy Go szukają. Dodamy do tego również biblijne stwierdzenie, że karze On tych, którzy nie poddają się Jego woli. Na fundamencie tym wznosi się trzon nauki o społecznym działaniu zgromadzenia wiernych, którzy przez nakładanie rąk lub przez powstrzymanie się od tegoż wspierają się wzajemnie w różnych działaniach lub sobie tego wsparcia odmawiają. Kolumna ta zwieńczona jest kapitelem nauki o sądzie wiecznym. W takim ujęciu również powiązania między trzema elementami: wiara w Boga – nakładanie rąk – wieczny sąd wydają się logiczne i dość intuicyjne. Czym jest zatem wieczny sąd. Co oznacza słowo sąd. W jaki sposób możemy odnieść to określenie do innych miejsc Biblii mówiących o sądzie. W jaki dokładniej sposób wiąże się on z wspierającym go fundamentem wiary w Boga oraz z trzonem nakładania rąk. Dlaczego sąd ten określony jest przymiotnikiem wieczny? Sąd wieczny[dak1]Popularne rozumienie sądu wynika z teologii chrześcijańskiej, gdzie sąd wyobrażamy sobie, jako Boże rozliczenie wszystkich spraw ludzkich. Może to być krótszy lub dłuższy czas, ale w każdym razie wszyscy umarli wzywani są przed Bożą stolicę, by zdać sprawę z tego, co czynili w tym życiu i zostać za to nagrodzeni lub ukarani. Takie zrozumienie sądu znajduje też pewne potwierdzenie w Biblii: Obj. 20:11-12 „I widziałem stolicę wielką białą, i siedzącego na niej, przed którego obliczem uciekła ziemia i niebo, a miejsce im nie jest znalezione. I widziałem umarłych, wielkich i małych, stojących przed oblicznością Bożą, a księgi otworzone są; i druga księga także otworzona jest, to jest księga żywota; i sądzeni są umarli według tego, jako napisano było w onych księgach, to jest według uczynków ich.” 2 Kor. 5:10 „Albowiem musimy się wszyscy pokazać przed sądową stolicą Chrystusową, aby każdy odniósł, co czynił w ciele, według tego, co czynił, lub dobre, lub złe.” Rzym. 2:5-8 „Ale podług zatwardziałości twojej i serca niepokutującego skarbisz sobie samemu gniew na dzień gniewu i objawienia sprawiedliwego sądu Bożego. Który odda każdemu podług uczynków jego; Tym, którzy przez wytrwanie w uczynku dobrym szukają sławy i czci i nieskazitelności, odda żywot wieczny; A zaś swarliwym i prawdzie nieposłusznym, lecz posłusznym niesprawiedliwości, odda zapalczywość i gniew;” Mat. 25:31-32 „A gdy przyjdzie Syn człowieczy w chwale swojej, i wszyscy święci Aniołowie z nim, tedy usiądzie na stolicy chwały swojej, I będą zgromadzone przed niego wszystkie narody, i odłączy je, jedne od drugich, jako pasterz odłącza owce od kozłów.” I obojętnie czy sąd ten wyobrażamy sobie jako instytucję jednodniową, czy też tysiącletnią, nigdy nie można jej nazwać wieczną. Przecież sąd taki nie będzie miał potrzeby dalszego działania, gdy wszyscy ludzie godni kary zostaną ukarani, a godni nagrody – nagrodzeni. Najprostsze wytłumaczenie tego problemu polegałoby na stwierdzeniu, że opisany w powyższych wersetach sąd będzie trwał przez określony czas, na przykład tysiąc lat, ale jego wyrok będzie wieczny i w tym sensie „wiecznego wyroku” apostoł zalicza naukę o sądzie wiecznym, czyli wiecznym wyroku do nauk podstawowych. Taki pogląd potwierdzany jest przez użycie słowa krima (Strong 2917), które istotnie kładzie większy nacisk na wydanie wyroku niż na sam proces osądzania zła lub dobra. Prawdą jest też, że Biblia mówi o żywocie wiecznym, jako nagrodzie, lub też wiecznym potępieniu czy wiecznym ogniu, jako karze, używając tego samego greckiego określenia aionios (Strong 166). W tym sensie moglibyśmy powiedzieć, że z pewnością konsekwencje sądu Bożego będą wieczne, co wzmacnia ich działanie i powinno nas jeszcze silniej motywować do dobrego postępowania i unikania złego. Właściwie moglibyśmy się zadowolić takim wyjaśnieniem i powiedzieć, że w drugiej kolumnie spraw podstawowych na najwyższym piętrze – w kapitelu tej kolumny – znajduje się wyrok Boży jako ocena całego procesu naszych ludzkich wyborów. Poziom ten odpowiada w pierwszej kolumnie kapitelowi zmartwychwstania, co oznacza, że człowiek po zmartwychwstaniu zostanie osądzony za swe uczynki i zostanie poddany wiecznie trwającej nagrodzie lub wiecznemu potępieniu, czyli w naszym rozumieniu – wiecznej śmierci. Takie uproszczone spojrzenie na dzieło Bożego sądu pozostaje jednak w sprzeczności z niektórymi innymi, zwłaszcza starotestamentalnymi określeniami sądu. Przytoczymy choćby tylko dwa słynny miejsca z proroctwa Izajasza Izaj. 2:4 „I będzie sądził między narodami, a będzie karał wiele ludzi. I przekują miecze swe na lemiesze, a włócznie swe na sierpy; nie podniesie naród przeciw narodowi miecza, ani się będą ćwiczyć do bitwy.” Skutkiem sądu i karania nie jest więc śmierć lub życie, kara czy nagroda, ale przekucie mieczy na lemiesze, czyli zamiana umiejętności bojowych na umiejętności rolnicze. Izaj. 11:4 „Ale będzie ubogich sądził w sprawiedliwości, a w prawości będzie karał cichych na ziemi.” Z pewnością sądzenie ubogich i karanie cichych nie ma na celu ich zniszczenia, ale ćwiczenie ku doskonałości. Trzeba przyznać, że takie miejsca, a jest ich w Biblii znacznie więcej, wnoszą całkowicie inny obraz sądu. Nasuwa się tutaj skojarzenie z wieloma Psalmami, które mówią o radości ziemi z powodu zbliżającego się sądu Bożego: Psalm 67:5 „Radować się będą i wykrzykać narody; bo ty będziesz sądził ludzi w sprawiedliwości”. Psalm 96:12-13 „Niech pląsają pola, i wszystko co jest na nich; tedy niech wykrzykają wszystkie drzewa leśne, przed obliczem Pańskiem; boć idzie, idzie zaiste, aby sądził ziemię. Będzie sądził okrąg świata w sprawiedliwości, a narody w prawdzie swojej.” Trudno byłoby pogodzić te miejsca z chrześcijańskim, teologicznym wyobrażeniem sądu, który jedynie feruje wyroki życia i śmierci za uczynki popełnione w tym życiu. W rozumieniu proroczym sąd jest procesem wymierzania sprawiedliwości, ale w taki sposób, by jego wyroki służyły naprawie, zmianie postępowania, a nie tylko orzeczeniu kary lub nagrody. Zgodne to jest zresztą z ogólnym „światowym” pojęciem działania sądu. Sądy – ani Boże, ani ludzkie – nie wydają jedynie wyroków śmierci, czy ułaskawień od takowej kary. Większość procesów i w opisach biblijnych, i chyba we współczesnym sądownictwie, w ogóle nie ma nic wspólnego z wymierzaniem kary, a już na pewno nie z przyznawaniem nagród. Sąd najczęściej orzeka w spornej sprawie, kto ma rację. Przyznanie słuszności jednej stronie, orzeczenie praw do pewnych dóbr, do których pretensje ma również druga strona, jest samo w sobie nagrodą, a także karą dla strony, której racja nie została przed sądem udowodniona. Przychodzi nam tutaj na myśl słynny wyrok Salomona w sprawie macierzyństwa dwóch kobiet podających się za matki jednego dziecka. Matka, która kłamała, nie została ukarana. Po prostu nie otrzymała praw macierzyńskich w stosunku do dziecka, o które się starała. Jeśli w czasach biblijnych sąd orzekał nawet jakąś karę, na przykład odszkodowanie, czy chłostę, to przecież nie miała ona na celu wiecznego potępienia, ale naprawę człowieka, który był jej poddany, a także sprawiedliwe zadośćuczynienie dla osoby poszkodowanej. Po wykonaniu kary przestępca mógł pojednać się ze społecznością, a jeśli żałował swego czynu mógł pojednać się także z Bogiem (Ezech. 18:23 „Azaż Ja się kocham w śmierci niepobożnego? mówi panujący Pan. Izali nie raczej, gdy się odwróci od dróg swoich, aby żył?”). Sprawowaniu tak rozumianego sądu służyły liczne przepisy dane w Torze. Znajdujemy tam często zapis, że Pan Bóg dał Izraelowi przykazania, ustawy i sądy (5 Mojż. 5:31 „opowiem tobie wszystkie przykazania, i ustawy, i sądy, których ich nauczać będziesz”). Przykazania to najogólniejsze zapisy określające moralne powinności i zakazy. Ustawy precyzowały, w jaki sposób można wykonać przykazania. Sądy zaś udzielały informacji o tym, co robić z ludźmi, którzy nie realizują przykazania lub ustawy. Pierwszy zestaw takich sądów znajdujemy w 2 Mojż. 21:1: „A teć są sądy, które przełożysz przed obliczem ich.” I oto pierwszy przepis dotyczy zasad uwalniania niewolników hebrajskich, kolejne mówią o prawach kobiet, inne o bójkach, zwierzętach, karach za złodziejstwo. Wśród kar jest również kara śmierci, ale tylko w określonych przypadkach. W większości spraw wcale nie orzekano takiej kary. Nawet gdy człowiek zabił, to nie od razu był kamienowany, jak się niekiedy mylnie sądzi. Pan Jezus mówi, że według zapisów Prawa, ten kto zabił „winien będzie sądu” (Mat. 5:21). Gdyż należało rozsądzić, czy jest dwóch świadków czynu, czy zabójstwo było umyślne, czy zamordowany był hebrajczykiem, czy niewolnikiem itd. Tak przeprowadzony sąd uznawał kogoś winnym lub też orzekał karę przeciwko skarżącemu, jeśli niesłusznie pomówił kogoś o czyn zabroniony. Sąd ludzki, ten opisany w Biblii i ten znany nam z naszej rzeczywistości, ma na celu wymierzenie sprawiedliwości oraz w sprawach karnych orzeczenie kary, która w miarę możliwości służyłaby resocjalizacji przestępcy. Tymczasem teologia przypisała Bogu całkowicie inne działanie na sądzie. Oto Bóg, który oczywiście zna rzeczywisty przebieg spraw i nie potrzebowałby świadków, miałby orzekać kary i nagrody nie dając człowiekowi możliwości obrony, nie przejmując się jego resocjalizacją. Większość ludzi musiałaby też być osądzona bez rzetelnego zapoznania ich z obowiązującymi prawami. Przyznać bowiem trzeba, że sumienie człowieka bardzo łatwo się wykrzywia i wielu ludzi czyniąc nieprawość przekonanych jest, że postępuje całkowicie słusznie. Czy tak wyobrażamy sobie Bożą sprawiedliwość i Boży sąd. Czy Jego sąd miałby być gorszy od sądów ludzkich? Z pewnością nie! Dlatego wracamy jeszcze raz do wyobrażenia sądu i zauważamy w przytoczonych już wersetach, że sprawowanie sądu w tysiącletnim dniu, który został na to wyznaczony, będzie dziełem przywrócenia sprawiedliwości. Z jednej strony zapewnienia pokrzywdzonym słusznego zadośćuczynienia przez potępienie gnębiącego ich zła, a z drugiej strony zapewnienie grzesznikom możliwości wytłumaczenia się i naprawienia swego postępowania. Na tym będzie polegało sądzenie ubogich i karanie cichych. Tylko głośni i bogaci, którzy na tym właśnie sądzie nie okażą pokory, zostaną ukarani nieodwracalną karą wiecznego unicestwienia i wiecznego potępienia w oczach pozostałych uczestników procesu sądowego. Gdybyśmy do naszego wersetu o wiecznym sądzie podłożyli takie właśnie rozumienie sądu, to okaże się, że owe wieczne wyroki, o których mówił apostoł, to być może zasady sądu, podane w Biblii, które są wiecznymi i nieodmiennymi prawami pozwalającymi nie tyle karać grzeszników, ale naprawiać własne postępowanie, odróżniać dobro od zła, prawdę od kłamstwa. Pan Jezus z jednej strony zakazywał nam sądu. Z drugiej apostoł Paweł zachęcał do sprawowania pomniejszych sądów, powołując się przy tym na to, że święci mają sądzić świat i nawet aniołów: 1 Kor. 6:2-3 „Azaż nie wiecie, iż święci będą sądzili świat? A jeźli świat od was będzie sądzony, czyliście niegodni, abyście sądy mniejsze odprawiali? Azaż nie wiecie, iż Anioły sądzić będziemy? A cóż tych doczesnych rzeczy?” Mówił nawet, że gdy człowiek poświęcony sam nad sobą sprawuje sąd to unika sądu Bożego: 1 Kor. 11:31 „Bo gdybyśmy się sami rozsądzali, nie bylibyśmy sądzeni.” Zgodne to jest z zasadą podaną przez Pana Jezusa: Jan 5:24 „Kto słowa mego słucha i wierzy onemu, który mię posłał, ma żywot wieczny i nie przyjdzie na sąd, ale przeszedł z śmierci do żywota.” Powiedzieliśmy już, że nakładanie rąk to czyli popieranie lub sprzeciwianie się pewnym działaniom. Jest to proces sprawowania sądów w naszym życiu. Nie jest to wyrokowanie, wymierzanie kar, bo tego nam czynić nie wolno, ale rozsądzanie między dobrem a złem, między prawdą a fałszem, między duchem Bożym, a duchem zwodniczym: „Doświadczajcie duchów, jeźli z Boga są” (1 Jana 4:1), „Wszystkiego doświadczajcie, a co jest dobrego, tego się trzymajcie.” (1 Tes. 5:21). Apostoł Piotr mówi, że dom Boży już teraz znajduje się na sądzie: 1 Piotra 4:17 „Albowiem czas jest, aby się sąd począł od domu Bożego; a ponieważ najprzód zaczyna się od nas, jakiż będzie koniec tych, co są nieposłuszni Ewangielii Bożej?” To jest właśnie ten proces ćwiczenia, doświadczania i pewnego karania, któremu poddawani są obecnie wierzący. Jednak najwyraźniej na tym się ten sąd nie kończy. Gdyż dzisiaj wszyscy zmagamy się z zagadnieniami słuszności, prawdy, czy sprawiedliwości, a często dochodzimy do różnych rezultatów. Tak jest w zagadnieniach teologicznych, które również podlegają sądowi („z każdego słowa próżnego, które by mówili ludzie, dadzą z niego liczbę w dzień sądny;” Mat. 12:36), tak jest w zagadnieniach moralnych, czy gospodarczych naszego codziennego życia. Zastanawiamy się nad wyborem zawodu, nad biblijną legalnością naszych działań zawodowych i nie zawsze jesteśmy pewni, czy to co robimy odpowiada wymaganiom Bożej sprawiedliwości. Bardzo pomaga nam społeczna debata i postawa w takich sprawach. Jeśli wiadomo, że badacze nie palą, to łatwo nam przychodzi uzasadnić sobie, że palenie jest szkodliwe i niezgodne z wymogami Bożymi. W każdej innej sprawie taka właśnie społeczna postawa, o ile tylko zgodna jest z Bożym poczuciem sprawiedliwości, bardzo pomaga w kreowaniu właściwych zachowań. Do nałożenia rąk potrzebne są dwie osoby: jedna, która coś czyni i druga, która tamtą popiera. To jest działanie społeczne, jest to społeczne praktykowanie sądu. Jednak często znajdzie się ktoś, kto swych rąk nie nałoży na tego, na którego nałożyli inni. Dlatego jest jeszcze jeden etap sądu domu Bożego: 1 Kor. 4:5 „A tak nie sądźcie przed czasem, ażby Pan przyszedł, który też oświeci, co skrytego jest w ciemności i objawi rady serc; a tedy każdy będzie miał chwałę od Boga.” 1 Kor. 3:13 „Każdego robota jawna będzie; bo to dzień pokaże, gdyż przez ogień objawiona będzie, a każdego roboty, jaka jest, ogień doświadczy.” 1 Tym. 5:24 „Grzechy niektórych ludzi przedtem są jawne i uprzedzają na sąd, a za niektórymi idą pozad.” Przyjdzie czas, gdy zmaganie się ze sprawiedliwością całego Kościoła Wieku Ewangelicznego zostanie ocenione przez Boga i Jego Sędziego, Jezusa. Wyrok w tych precedensowych sprawach stanie się podstawą sądu całej ludzkości. Nie po to, by ich skazać na śmierć lub ułaskawić, ale po to, aby wyznaczać im drogę sprawiedliwości, drogę praktykowania sądu. Kościół, który dzisiaj jest na sądzie, kontynuuje tworzenie prawa, które stanie się podstawą wiecznej sprawiedliwości. Jeśli apostoł pisał o „wiecznym sądzie”, jako o wiecznych zasadach sprawiedliwości, obowiązujących od założenia świata, aż po nieskończoną wieczność, to musimy mieć tego świadomość, że prawo to dzisiaj się tworzy w naszych dobrych i złych uczynkach, za które zdamy sprawę przed stolicą Chrystusową, jak czytaliśmy w 2 Kor. 5:10. Nie mówimy tego po to, by się wzajemnie straszyć, ale żeby zachęcać się do pełnienia dobrych uczynków. Chrześcijanie często poprzestają na intencjach. Mówimy, że Bóg ocenia nas za postawę serca. Z drugiej strony nawet w świecie mówi się, że dobrymi chęciami wybrukowana jest droga do piekła. Parafrazując to przysłowie, Abraham Heschel napisał w książce „Bóg w poszukiwaniu człowieka”, że droga do dobrych chęci wybrukowana jest dobrymi uczynkami. To one tworzą drogę do sprawiedliwości dla wszystkich ludzi. Również nasze złe uczynki, które zostaną potępione przez Boga, tworzą taką drogę sprawiedliwości ukazując, co jest niesłuszne i niesprawiedliwe, ale nie chcielibyśmy znaleźć się w tej roli tworzenia antywzoru niesprawiedliwości. Tak jak na sześciu dniach stworzenia oparło się Boże odpocznienie. Tak jak nie można święcić sabatu bez sprawiedliwie przepracowanych sześciu dni, tak też na dwóch kolumnach nauk podstawowych opiera się ludzka doskonałość. Przeczytajmy jeszcze raz słowa z Hebr. Hebr. 6:1 „Przetoż zaniechawszy początkowych nauk o Chrystusie, miejmy się ku doskonałości”. Pierwsza kolumna to filar osobistej świętości każdego, kto się nawraca, poświęca chrztem w wodzie, duchu i ogniu doświadczeń, by zmartwychwstać do wiecznego życia. Drugi filar tworzy wiara w Boga, który nagradza i karze, na którym to fundamencie opiera się społeczne tworzenie zasad współżycia między ludem Bożym. Gdy tworzone przez nas dzisiaj modele sprawiedliwości zostaną zweryfikowane przez Boga na jego sądzie, staną się one podstawą wiecznej sprawiedliwości dla całej ludzkości. Oto wieczny sąd – krima aionion – kapitel drugiej społecznej kolumny podpierającej wieczną ludzką doskonałość. Starajmy się zaliczyć do doskonałych, o których apostoł pisze w poprzedzającym wersecie: Hebr. 5:14 „Aleć doskonałym należy twardy pokarm, to jest tym, którzy przez przyzwyczajenie mają zmysły wyćwiczone ku rozeznaniu dobrego i złego.” Daniel Kaleta |